Śledczy badają przyczyny tragicznego wypadku na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie, gdzie we wtorek zginęło dwóch robotników. W odpowiedzi na pytanie jak doszło do tragedii, może pomóc zapis z kamer monitoringu, które zarejestrowały całe zdarzenie. To nie pierwszy taki wypadek. Podobny wydarzył się w Poznaniu.
- Trwa wyjaśnianie przyczyn tego zdarzenia - zapewnia Karolina Szydłowska, rzecznik wykonawcy Stadionu Narodowego. Jak mówi, tuż po wypadku na miejscu pojawili się przedstawiciele Urzędu Dozoru Technicznego oraz prokuratury. Szczegóły zdarzenia bada także Państwowa Inspekcja Pracy. - Dopiero po zebraniu wszystkich dokumentów będzie można mówić o przyczynach - dodaje Szydłowska.
Jak zapewnia, w dniu dzisiejszym zostanie przeprowadzony dodatkowy przegląd urządzenia, na którym doszło do wypadku.
Podobny wypadek w Poznaniu
W ciągu ostatnich tygodni to już drugi wypadek przy budowie stadionu. 10 listopada w Poznaniu również spadła klatka transportująca robotników. Na szczęście żadnemu z nich nic poważnego się nie stało. Jednak firma, która jest wykonawcą zarówno stadionu w Warszawie jak i Poznaniu, sprawy nie zbadała.
- Teraz te sprawy i ich przyczyny będą wyjaśniane - dodaje rzecznik wykonawcy. Zapewnia, że tego typu maszyny są niezbędne do pracy na budowach. - Nie można tu mówić, by zaprzestać wykonywania prac i przenoszenia osób również przy pomocy dźwigów i klatek - dodaje.
"To ułamki sekund"
- To są ułamki sekund. Człowiek nie wie, co się dzieje – mówi jeden z robotników, który uległ wypadkowi na budowie stadionu w Poznaniu. Jak dodaje, także w jego przypadku zerwał się kosz transportujący robotników i spadł z około 7 metrów. – Na szczęście ja spadłem na strop trybun – dodaje. Przyznaje także, że odpowiedzialnością za wypadki powinno obarczyć się kogoś, kto wydał atest na kosze, a także firmę, która je produkuje.
Dwóch robotników nie żyje
We wtorek podczas prac na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie zginęło dwóch robotników: jeden na miejscu, drugi w stanie ciężkim trafił do szpitala i tam zmarł w trakcie operacji.
Jak udało się już ustalić, w trakcie montażu doszło do urwania się pomostu roboczego, z którego wykonywane były prace. Robotnicy przebywający na nim upadli z wysokości 18 metrów. Prace prowadziła firma podwykonawcza z Włocławka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PL.2012, NCS