Polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski i jego żona Aleksandra Uznańska-Wiśniewska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, byli gośćmi "Faktów po Faktach" w TVN24. Uznański-Wiśniewski był członkiem misji Ax-4 i niedawno wrócił na Ziemię. Po powrocie obywał rehabilitacje w Kolonii, a w czwartek przyleciał do Polski.
W TVN24 przyznał, że "troszeczkę odzwyczaił się od Ziemi przez te 20 dni" w kosmosie. - Te pierwsze momenty oczywiście są ze strony fizjologicznej dosyć trudne, ale bardzo szybko wracam do zdrowia. Jestem w pełnym zdrowiu dzisiaj - przekazał.
Mówił o tym, jak odczuwany jest proces "przyzwyczajania się do nowych warunków życia na orbicie". Przypomniał, że stan nieważkości wiąże się z tym, że "tak naprawdę całe nasze ciało pływa, jak również wszystkie nasze płyny, które mamy w organizmie". - A później, jak wracamy na Ziemię, to wszystkie te płyny są ściągane z powrotem do nóg i astronauci czują ten powrót dosyć mocno fizjologicznie - mówił.
Zapewniał jednak, że "dobrze adaptował się w jedną stronę i dobrze adaptował się w drugą stronę". - Tak naprawdę bez żadnych problemów już po kilku godzinach normalnie mogłem chodzić, odzyskałem równowagę, jak również nie miałem żadnych komplikacji - dodał.
"Najbardziej zatrważające kilkudziesiąt minut życia"
Uznańska-Wiśniewska podzieliła się tym, co czuła w momencie, kiedy oglądała startującą rakietę z jej mężem na pokładzie.
- To były takie potężne emocje. To chyba były jedne z takich najbardziej zatrważających kilkudziesięciu minut mojego życia od momentu, w którym pożegnałam Sławosza wzrokiem z odległości kilkunastu metrów - wspominała.
Dodała, że rodzina oglądała start ze specjalnego balkonu Saturn V. Co widzieli? - Najpierw są wybuchy, seria kontrolowanych wybuchów pirotechnicznych wynosząca mojego męża tak naprawdę na bombie na orbitę okołoziemską z prędkością 27 tysięcy kilometrów na godzinę - opisywała.
- Rakieta się unosi, za tym podróżuje dźwięk, wybuch, taka fala gorąca, lekko trzęsąca się ziemia. Ja trzymałam wtedy za rękę Piotra, tatę Sławosza. Z całą rodziną siedzieliśmy na balkonie. Patrzyliśmy, jak ta rakieta wynosi Sławosza do góry i to było w takim samym stopniu piękne, co zatrważające - kontynuowała.
Jak mówiła, "każda komórka nas, która Sławosza kocha, która chciała go otoczyć tarczą przyjaźni, miłości, ochrony w metaforyczny sposób, drżała". - Natomiast oczywiście jak ten booster, ten człon się już odłączył, wrócił na Ziemię, to poczuliśmy ogromną ulgę i to całe napięcie wielu ostatnich tygodni przygotowywania się i prób pozytywnego wspierania męża w tej ogromnej monumentalnej misji, to napięcie odpuściło - mówiła posłanka. Później - dodała - pojawiły się "po prostu łzy szczęścia, że jest bezpieczny, że może się spełniać i że reprezentuje nas wszystkich - Polskę, Europę - na orbicie okołoziemskiej".
"Dla mnie to był taki moment 'wow'"
Gość "Faktów po Faktach" opowiadał też o tym, co zrobiło na nim największe wrażenie w kosmosie. Był to moment, kiedy oprowadzano jego i pozostałych członków załogi po Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i zaprowadzono do "okna na Ziemię".
- Mieliśmy zamknięte oczy. Oczywiście okno na Ziemię jest na dole stacji, więc musieli nas obrócić do góry nogami, wprowadzić bezpośrednio i wtedy powiedzieli: teraz otwórzcie oczy. I dla mnie to był taki moment "wow", jak niesamowicie jasna, piękna i niebieska jest nasza planeta, gdzie widać chmury, oceany, kontynenty, na których wszyscy mieszkamy. I jednocześnie przy tej niesamowicie dużej i jasnej Ziemi widać panele słoneczne, które generują energię, radiatory odprowadzające ciepło i całą infrastrukturę stacji kosmicznej, która leci nad Ziemią i tak naprawdę utrzymuje nas przy życiu - powiedział.
Pierwszy spacer po powrocie na Ziemię
Astronauta swoją rehabilitację przechodził w Kolonii, gdzie mieści się siedziba Europejskiego Centrum Astronautów, a w tym czasie towarzyszyła mu żona.
W TVN24 powiedziała, że kilka dni temu poszli na pierwszy spacer do lasu nieopodal kliniki. - To był taki pierwszy spacer po Ziemi. I to było takie szalenie poruszające - wyznała, mówiąc, że czasem nie doceniamy, jak te proste, trywialne rzeczy są cenne.
- Ale wydaje mi się, że to doświadczenie pogłębiło Sławosza i tak naprawdę ma jeszcze więcej siły, jeszcze więcej motywacji - dodała.
Oceniła też, że "nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dzisiaj dzieci, które widziały misję Sławosza, (...) w przyszłości uczestniczyły w powrocie ludzkości na Księżyc, w misjach Artemis, czy na przykład kiedyś, za kilkadziesiąt lat, nie stanęły na Marsie". - Więc jestem szalenie dumna i na pewno zrobimy wszystko, oboje z mężem i po stronie parlamentarnej i naukowej, żeby ten ogromny wysiłek państwa polskiego, ale Sławosza również, nie poszedł na marne - dodała.
Autorka/Autor: akr/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24