Decyzja sądu o zwolnieniu z aresztu Sławomira Nowaka uderza w prawidłowość postępowania prowadzonego przez prokuraturę i w konsekwencji stwarza podejrzanemu możliwość oddziaływania na bieg postępowania - oświadczył na konferencji prasowej minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Jak przekonywał, zarzuty mówiące o tym, że prokuratura "osiadła na laurach i nic nie robi" w tej sprawie to "kłamstwa".
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie nie przedłużył byłemu ministrowi transportu, podejrzanemu o korupcję, aresztu o kolejne trzy miesiące. Nowak przebywał w areszcie od 9 miesięcy. Sąd zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze – dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu oraz poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł. Prokuratura zapowiedziała złożenie zażalenia w tej sprawie. Jeszcze tego samego dnia po południu Sławomir Nowak opuścił areszt śledczy Warszawa-Białołęka.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu i liczy na jej zmianę. Zapowiedział jednocześnie, że jeśli decyzja o stosowaniu wolnościowych środków zapobiegawczych wobec Nowaka uprawomocni się w sądzie odwoławczym, to ujawni materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie.
"Decyzja sądu uderza w prawidłowość postępowania"
W środę o godz. 10 w Prokuraturze Krajowej odbył się briefing prasowy Ziobry dotyczący śledztwa w sprawie Nowaka.
- Ta decyzja sądu, to zwolnienie głównego podejrzanego, któremu zarzuca się nie tylko przyjmowanie wielu łapówek, ale zorganizowanie całego procederu i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, uderza również w prawidłowość postępowania prowadzonego przez prokuraturę ukraińską, w konsekwencji stwarza bowiem podejrzanemu możliwość oddziaływania na bieg postępowania, w tym na zeznania świadków, czy wyjaśnienia podejrzanych, bo jest to w jego oczywistym interesie - oświadczył Ziobro.
Jak mówił, faktów w tej sprawie "jest bardzo wiele". - Przyjdzie czas, by je ujawnić w ramach, ufam, jawnej rozprawy sądowej. Mam nadzieję, że zażalenie prokuratury, które jest poparte bardzo ważkimi argumentami, jeżeli chodzi o uchylenie aresztu, zostanie uwzględnione i prokuratura - polska i ukraińska - będzie miała możliwość prowadzić rzetelne i profesjonalne śledztwo - stwierdził minister i prokurator.
"Śledztwo jest bardzo rozległe"
Ziobro przekonywał, że niewiele śledztw w Polsce prowadzonych jest na skalę międzynarodową. Jak przy tym podkreślał, w śledztwie w sprawie Sławomira Nowaka prokuratura prowadzi czynności w Polsce i na Ukrainie, a także "zwraca się o dokumenty czy pozyskuje dowody z innych krajów, jak chociażby z Estonii czy Czech".
- To jest naprawdę duża struktura zorganizowanej przestępczości, która została bardzo profesjonalnie i w przemyślany sposób sformowana, która potrafiła tak prowadzić swoje działania, by ukrywać pewne dowody i utrudniać przyszłe postępowanie śledczych. Dlatego śledztwo jest bardzo rozległe, wielowątkowe i ma charakter międzynarodowy - podkreślił.
Jak stwierdził, "mówienie, że prokuratura osiadła na laurach, to oczywiste kłamstwo". - To przeczy dynamice tego śledztwa i innym działaniom procesowym, które są przez prokuraturę podejmowane. Podkreślam: walna część zarzutów została postawiona po sześciu miesiącach intensywnego śledztwa - podkreślił Ziobro.
Jak dodał, okoliczności, które pozwoliły na ich postawienie, były nieznane prokuratorom w momencie zatrzymania Nowaka. - Kwota łapówek przyjętych zwiększyła się z półtora miliona do pięciu milionów złotych, zostały zresztą znalezione w tak zwanych skrytkach różne kwoty pieniędzy w różnej walucie, które pan Sławomir N. ukrywał - zaznaczył minister. - Mówienie, że nie ma materiału dowodowego, że prokuratura nic nie robi, jest oczywistym kłamstwem - stwierdził Ziobro.
Zwrócił uwagę, że późniejsze zarzuty stawiane Nowakowi dotyczą działań prowadzonych na terenie Polski. - Być może to powoduje obawy i lęk niektórych osób, występujących w obronie Sławomira N., bo śledztwo jest otwarte, wielowątkowe i różne wątki są badane - zaznaczył. Podkreślił, że zarzuty postawione Nowakowi "wcale nie musiały być zarzutami kończącymi tą sprawę i zamykającymi to postępowanie, dlatego prokuratura nadal je prowadzi".
Ziobro zapewnił, że śledztwo jest prowadzone dynamicznie, choć napotyka na różne przeszkody, a utrudnia je między innymi pandemia. - Są zamówione analizy biegłych w Polsce i za granicą, my czekamy na wyniki ekspertyz biegłych, są przesłuchiwani kolejni świadkowie. Niektórzy świadkowie się nie zgłaszają, co nie pomaga prowadzić postępowania, na przykład poseł PO Adam Szejnfeld dwukrotnie był zapraszany przez prokuraturę i do tej pory nie stawił się - powiedział minister.
Ukraiński oligarcha z zarzutami
Jak podkreślił, o tym, jak intensywnie prowadzone jest śledztwo i że rokuje ono na pozyskanie nowego materiału dowodowego, najlepiej świadczyć ma wtorkowe działanie ukraińskiej prokuratury, która postawiła "tamtejszemu oligarsze" kolejne zarzuty wręczania łapówek Nowakowi. Według Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) w latach 2017-2019 ukraiński biznesmen miał wręczyć Nowakowi 575 tys. dolarów i 70 tys. euro łapówek - wówczas, gdy ten był kierownikiem Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy Ukrawtodor. Serwis Naszi Hroszi podał, że chodzi o właściciela firmy Altkom.
Ziobro: Sławomir Nowak nie może być traktowany z taryfą ulgową
- Mamy do czynienia z odrażającym procederem korupcyjnym na wielką skalę zorganizowanej przestępczości, na czele której stał Sławomir N., a to, że jest on bliskim współpracownikiem i przyjacielem Donalda Tuska, nie może sprawiać, by był traktowany z taryfą ulgową, wręcz przeciwnie. Od kogoś takiego powinno się wymagać wyższych standardów. Po to trafił na Ukrainę - oświadczył Ziobro.
Skrytykował głosy mówiące, że Sławomir Nowak "jest więźniem politycznym". - Mogę powiedzieć, że jest kilku podejrzanych, którzy przyznali się do przyjmowania łapówek. Jeżeli Sławomir N. jest więźniem politycznym, to oni też są więźniami politycznymi, to wszyscy są więźniami politycznymi - stwierdził.
Dodał, że "z całą pewnością" Nowak był postrzegany na Ukrainie także jako przedstawiciel Polski. - To też jest wstyd dla naszego kraju. (Nowak) trafił tam po to, by zapewnić, że tego rodzaju procedery, które zostały potwierdzone przez polską i ukraińską prokuraturę, które są przedmiotem tego postępowania, nie miały miejsca - oznajmił Ziobro.
Jak przekonywał, w tej sprawie "fakty są bezsporne, jeżeli chodzi o pewne zdarzenia". - Oczywiście o winie będzie rozstrzygał sąd, bo takie są zasady, ale fakty związane ze znalezieniem łapówek, ustalenia faktyczne, taki materiał dowodowy rzadko się zdarza - zaznaczył szef resortu sprawiedliwości.
"Oni nie rozumieją, czym jest trójpodział władzy"
Słowa Ziobry komentowali w środę politycy w Sejmie. - Tak się nie może zachowywać minister sprawiedliwości. Oni nie rozumieją, czym jest trójpodział władzy - ocenił w rozmowie z reporterem TVN24 Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem rządzący "chcieliby wyroki pisać albo w gabinecie Ziobry, albo przy Nowogrodzkiej (w siedzibie PiS - red.)". - Kompromitację własnej prokuratury próbuje zatuszować oskarżeniami wobec sądów, wypuszczaniem czegoś ze śledztwa. To jest niegodne. Ale Ziobro i honor? - pytał lider PO.
Kowalski: kasta III RP nierówno traktuje obywateli
Janusz Kowalski z Solidarnej Polski bronił prokuratury i Zbigniewa Ziobry.
- Jeżeli jedna część wymiaru sprawiedliwości, prokuratorzy, działają w sposób profesjonalny i kierują akty oskarżenia, to bardzo ważne jest to, żeby sędziowie się nie bawili w politykę tylko podochodzili do każdego obywatela w sposób profesjonalny - mówił.
Dodał, że "ma wrażenie graniczące z pewnością, że ta kasta III RP nierówno traktuje obywateli".
Źródło: TVN24, PAP