Gotówkę, głównie waluty obce, o wartości ponad 4 milionów złotych "pochodzącą z przestępstw korupcyjnych popełnionych przez Sławomira Nowaka" znaleźli agenci CBA - poinformowało oficjalnie biuro prasowe służby. - Jako obrońca nic nie wiem o przeszukaniach bądź nowych zarzutach - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl mecenas Antoni Kania-Sieniawski, obrońca byłego ministra.
Z informacji przekazanej dziś przez CBA wynika, że pieniądze były ukryte w dwóch specjalnie przygotowanych skrytkach. - Funkcjonariusze zabezpieczyli gotówkę w kwocie 4,163 miliona, w tym 536 tysięcy euro, 470 tysięcy dolarów i 30 tysięcy złotych - brzmi komunikat. Na razie służba nie przekazała więcej szczegółów. Nie wskazano nawet, czy gotówka znajdowała się w Polsce, czy na Ukrainie.
Obrońca Sławomira Nowaka, mecenas Antoni Kania-Sieniawski, mówi tvn24.pl, że nie był informowany o żadnych nowych czynnościach procesowych, takich jak przeszukania, czy o ewentualnych nowych zarzutach stawianych jego klientowi. - Mamy kabaret w postaci publicznie ogłaszanych nowych zarzutów wobec Sławomira Nowaka bez poparcia tego żadną czynnością procesową - komentuje adwokat.
Zarzuty polskie i ukraińskie
Przypomnijmy, że Sławomir Nowak został aresztowany decyzją warszawskiego sądu 23 lipca. Prokurator Jan Drelewski postawił mu zarzuty dotyczące kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, żądanie i przyjmowanie korzyści osobistych w zamian za udzielanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie.
Wspólne śledztwo polsko-ukraińskie zainicjowała polska prokuratura w 2018 roku, na co wskazuje sygnatura sprawy: PO I ds. 296/2018.
Początek w Polsce
Następnie z warszawskiej prokuratury trafił do Kijowa obszerny wniosek o udzielenie pomocy prawnej. Śledczy zwrócili się do ukraińskich odpowiedników o znalezienie odpowiedzi na kilkadziesiąt szczegółowych pytań. W efekcie powstał wspólny zespół śledczy złożony z polskiego prokuratora, agentów CBA oraz ich ukraińskich odpowiedników z Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy i tamtejszej prokuratury.
Sformułowane później prokuratorskie zarzuty oparte są właśnie na tych pytaniach, co oznacza, że najważniejsze dowody przestępstw, które prokuratura zarzuca Nowakowi, zebrano w Polsce.
Według ustaleń wspólnego zespołu, były minister miał podjąć przygotowywania do przestępstw korupcyjnych wkrótce po objęciu stanowiska szefa Ukrawtodoru, czyli jesienią 2016 roku. Miał wciągnąć w te działania dwóch swoich bliskich znajomych, czyli biznesmena i biegłego księgowego Jacka P. oraz byłego szefa GROM pułkownika Dariusza Z.
Na Ukrainie postawiono zarzuty kilku osobom (m.in właścicielowi firmy budowlanej, asystentce Nowaka), ale nikt nie został aresztowany.
Cypryjskie fiasko
Z materiałów śledztwa wynika, że w tym trójkącie Sławomir Nowak miał przygotowywać się do przyjęcia trzech korzyści majątkowych.
W jednym przypadku chodzi o polską firmę, która wygrała przetarg o wartości 1,7 miliona euro na doradztwo przy budowie odcinków autostrad M-01 i M-06.
Korzyść - w postaci 10 procent wartości kontraktu - miała do niego trafić poprzez cypryjską spółkę, której założycielem był pułkownik Dariusz Z. Jednak z materiałów nadesłanych w ramach pomocy prawnej przez cypryjską prokuraturę nie wynika, by jakiekolwiek pieniądze trafiły do cypryjskiej spółki i przez nią do Sławomira Nowaka, np. jako zapłata za usługi konsultingowe.
Firma od Czajki
Faktyczny szef tej firmy doradczej Aleksander D. został również zatrzymany, a potem aresztowany. W pierwszym przesłuchaniu nie potwierdził przed prokuratorem, że żądano od niego łapówki.
Ta sama firma brała udział w budowie rurociągu do warszawskiej oczyszczalni ścieków Czajka, który uległ właśnie kolejny raz awarii. Zarazem jednak wygrywała przetargi organizowane w ostatnich latach m.in. przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
W przypadku dwóch pozostałych firm (ukraińskiej i tureckiej), które robiły interesy z Ukrawtodorem, miały powstać ich polskie filie. Sławomir Nowak, jak wynika z ustaleń śledztwa, miał objąć w nich udziały bądź wejść do władz i w ten sposób odebrać korzyść majątkową za przychylne decyzje wobec obydwu firm budowlanych. Z danych dostępnych w KRS wynika jednak, że do niczego takiego nie doszło.
Źródło: tvn24.pl