Zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 3,5-letnim synem swojej konkubiny usłyszał 21-letni mieszkaniec Jelcza-Laskowic (woj. dolnośląskie) Łukasz I. Jak poinformowała prokuratura, mężczyzna przez blisko trzy tygodnie bił i kopał chłopca po całym ciele, a na koniec zmiażdżył mu genitalia. Przed prokuraturą zeznał, że "chciał, aby chłopiec chodził jak w zegarku". Grozi mu 10 lat więzienia.
Do pobić dochodziło w trakcie nieobecności matki chłopca. Łukasz I. miał się nim opiekować.
- Jak ustaliła prokuratura, od 2 do 20 stycznia mężczyzna znęcał się nad dzieckiem powodując wiele obrażeń. 20 stycznia pobił go tak, że uszkodził mu nos, a później dwukrotnie nadepnął butem na genitalia miażdżąc je - powiedziała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.
I dodała, że oprócz zarzutów znęcania się, Łukasz I. usłyszał też zarzut dokonania innej czynności seksualnej z udziałem chłopca oraz rozprowadzanie amfetaminy.
Nie umiał założyć piżamy
Mężczyzna był już wcześniej karany. Pod koniec grudnia 2011 r. wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał karę za niezapłaconą grzywnę. Wiadomo też, że jest bezrobotny. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. Okazało się także, że w dniu pobicia I. chciał się spotkać z kolegami i wypić piwo, dlatego zależało mu, żeby chłopiec szybko przebrał się w piżamę i usnął. Dziecko jednak nie mogło sobie z tym poradzić. Wtedy doszło do pobicia.
Łukasz I. sam wezwał pogotowie, bo przestraszył się tego, co zrobił. Załoga pogotowia o całym zdarzeniu powiadomiła policję.
Matka chłopca twierdzi, że o niczym nie wiedziała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24