Do silnego wstrząsu doszło w niedzielę po południu w katowickiej kopalni Wieczorek. Mocno odczuwalne na powierzchni trzęsienie nie wyrządziło jednak żadnych skutków w podziemnych wyrobiskach, ale poważnie zaniepokoiło mieszkańców.
Wstępnie - jak wynika z informacji nadzoru górniczego i kopalni - siłę tego wysokoenergetycznego wstrząsu oceniono na szóstkę w dziesięciostopniowej górniczej skali. To niespełna trzy stopnie w popularnej skali Richtera. Kopalnia Wieczorek, gdzie wydobycie węgla prowadzone jest od blisko 200 lat, należy do Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Jego rzecznik Wojciech Jaros poinformował, że epicentrum wstrząsu było bardzo płytko, bo na głębokości około 165 metrów pod powierzchnią ziemi, ok. 130 metrów przed frontem ściany wydobywczej. W niedzielę w zakładzie nie było prowadzone wydobycie. Nie było skutków w podziemnych wyrobiskach. - Standardowo rozpoczęto również sprawdzanie infrastruktury na powierzchni, m.in. zbiorników i innych elementów. Jak dotąd nie stwierdzono uszkodzeń - powiedział Jaros.
Mieszkańcy zaniepokojeni
Rzecznik potwierdził, że po wstrząsie w kopalni rozdzwoniły się telefony od zaniepokojonych mieszkańców miasta; podobne sygnały dotarły także do innych służb kryzysowych i nadzoru górniczego. Z przekazywanych informacji wynika, że wstrząs odczuli nie tylko mieszkańcy Katowic, ale także ościennych miast - Mysłowic, Sosnowca, a nawet Jaworzna. - Wstrząs był odczuwalny, lecz także w obrębie samych Katowic zdarzały się już poważniejsze, nie powodując większych strat. Na razie nie ma informacji o uszkodzeniach budynków czy infrastruktury. Jeżeli będą takie przypadki, zgłoszenia zostaną przyjęte i załatwione zgodnie z obowiązującą procedurą - powiedział rzecznik KHW, przypominając, że kopalnie przeznaczają co roku znaczące kwoty na naprawę szkód górniczych.
Kilkaset wstrząsów rocznie
W obszarze górniczym katowickich kopalń co pewien czas notowane są silne wstrząsy, ze względu na prowadzoną eksploatację węgla, budowę geologiczną i zaburzenia tektoniczne. Silnych wstrząsów jest kilkaset rocznie. Tylko nieliczne z nich powodują szkody. Niektóre są praktycznie nieodczuwalne pod ziemią, za to bardzo odczuwalne na powierzchni. W 2010 r. w kopalni Piast w Bieruniu doszło do jednego z najsilniejszych w ostatnich 20 latach wstrząsów, notowanych w zakładach wydobywających węgiel kamienny na Górnym Śląsku. Jego siła przekroczyła cztery stopnie w skali Richtera. Zgłoszono wtedy blisko tysiąc uszkodzeń budynków w 10 gminach. Z danych nadzoru górniczego wynika, że do silnych wstrząsów w kopalniach na Górnym Śląsku dochodzi średnio nawet dwa-trzy razy dziennie. Rejestrowane są tylko te określane jako wysokoenergetyczne. W ostatnich latach w kopalniach węgla kamiennego było ich od kilkuset do ponad 1,2 tys. rocznie, podczas gdy w latach 80. ubiegłego wieku notowano ich ponad 3 tys. w ciągu roku. Wynika to nie tylko ze spadku wydobycia węgla, ale także z lepszej profilaktyki.
Nie można ich przewidzieć
Specjaliści podkreślają, że wstrząsów nie da się uniknąć, chodzi tylko o to, by nie były one niebezpieczne dla budynków. Stąd konieczność określenia odporności budowli na wstrząsy i ewentualne działania zapobiegawcze. Wstrząsy powodujące skutki pod ziemią lub na powierzchni nazywa się tąpnięciami. Gdy podziemne chodniki nie utracą swojej funkcjonalności, mówi się o odprężeniu górotworu (eksploatacja węgla skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w górotworze energii). Na podstawie znajomości budowy górotworu można określić rejony bardziej narażone na tąpnięcia, jednak przy eksploatacji górniczej nie można ich pominąć. Wykonuje się tam działania profilaktyczne, mające zmniejszyć zakres lub skutki tych zdarzeń, jednak samych tąpnięć nie sposób przewidzieć.
Autor: db//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24