"Sikorscy nie tak śmieszni jak Nelli z Janem, ale..."

Anne Applebaum napisała ostatnio w "Washington Post", dzienniku, którego jest komentatorem, że Barack Obama miał rację, nie planując udziału w majowym szczycie organizowanym przez Unię Europejską, bo UE nie chce prowadzić wspólnej polityki zagranicznej. Według żony polskiego szefa dyplomacji, ma o tym świadczyć wybór nieznanych polityków na prezydenta i ministra spraw zagranicznych Unii.

Tekst małżonki ministra wychwala europoseł PiS Paweł Kowal. - Myślę, że bardzo dobrze punktuje [Applebaum - red.], że Traktat Lizboński nie został użyty do realnego wzmocnienia UE. Dlaczego? Bo głównie koncentruje się na nacjonalistycznych interesach kilku państw, które nie umieją zbudować jednolitej polityki w najważniejszych problemach Europy - wyjaśniał w rozmowie z Maciejem Tomaszewskim z tvn24.pl.

"Z igły widły"

Janusz Palikot jest zdania, że pozycja międzynarodowa Applebaum mogą okazać się dla Radosława Sikorskiego tak samo szkodliwe w walce o nominację PO, jak jego niezależność w relacjach z partią.

Ale to, co zdaniem wiceszefa klubu Platformy może okazać się kłopotliwe dla szefa MSZ, w ogóle nie martwi innego wiceszefa Sławomira Nowaka. Jego zdaniem tak aktywna żona jak Applebaum może być wręcz atutem Sikorskiego jako kandydata na prezydenta. Poza tym rozważanie teraz - według niego - "co by było, gdyby ktoś był first lady, jest nie na miejscu i nie na czasie".

Nowak oceny swojego partyjnego kolegi podsumowuje jako doskonały przykład "robienia z igły wideł" i zaleca mu, by wypowiadał się bardziej powściągliwie. - Nie ma żadnego problemu. Naprawdę - zapewnia były szef gabinetu politycznego premiera.

Sikorski:

Minister spraw zagranicznych powiedział dziennikarzom, że taka wypowiedź Palikota go zaskoczyła. - Nie myślałem, że poseł Palikot jest takim męskim szowinistą, że uważa, że żona musi w każdej sprawie podzielać poglądy męża i jeśli mąż obejmuje jakieś ważne stanowisko, to żona musi zrezygnować z pracy - powiedział Radosław Sikorski.

I dodał: - Te czasy słusznie minęły i dziwię się, że poseł Palikot do nich nawiązuje.

Kiedy i jak kandydat?

Tymczasem nazwisko kandydata PO w walce o prezydenturę nadal pozostaje nieznane. Rozstrzygnięcie, czy będzie nim Sikorski, czy Bronisław Komorowski, miało początkowo zapaść podczas wtorkowego posiedzenia zarządu PO. Z powodu m.in. nieobecności jednej z jego członkiń Hanny Gronkiewicz-Waltz, zarząd posiedzenie przełożył jednak na przyszły wtorek.

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna już "uspokaja" jednak dziennikarzy. Nazwisko kandydata wcale nie musi zostać wybrane na najbliższym posiedzeniu zarządu.

- Albo to będzie kandydat, albo mapa drogowa, czyli terminarz dojścia do decyzji - powiedział Schetyna we wtorek dziennikarzom w Sejmie. Według byłego wicepremiera bardziej prawdopodobne jest przyjęcie w przyszłym tygodniu "mapy drogowej".

Komorowski "do dyspozycji"

Schetyna powtórzył, że nadal "żelaznymi" kandydatami Platformy są marszałek Komorowski i szef MSZ. O tym, który z nich "wygra" nominację PO ma według b. ministra decydować "w otwarty sposób". - Jest normalna rozmowa w partii, która ma w nazwie "obywatelska". Chcemy w najlepszy sposób dojść do decyzji - zapewnia szef klubu PO.

Marszałek Sejmu, typowany jako faworyt w starciu z Sikorskim, powtarza, że bezwarunkowo oddaje się do dyspozycji swojej partii. - Jesteśmy w trakcie rozmów o trybie wyłaniania kandydata. W zależności od decyzji, które będą dotyczyły sposobu dochodzenia do tej kandydatury, w odpowiednim momencie zgłoszę swoją możliwość czy chęć kandydowania - powtarza.

Źródło: PAP