- Obawiam się, że po 27, po 28 latach świetnych relacji wchodzimy w taką fazę, w której skłóceni z Europą, pogarszamy swoje relacje ze Stanami Zjednoczonymi - komentował w "Jeden na jeden" wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Jak dodał, czyni to "ekipa, która miała być proamerykańska, która czuła się niemalże partnerem Donalda Trumpa, więc dzieje się bardzo źle".
Prezydent we wtorek poinformował, że zdecydował się podpisać nowelizację ustawy o IPN. Jednocześnie zdecydował, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli ustawy o IPN w sposób nieuprawniony ograniczona, a także by Trybunał zbadał kwestię tak zwanej określoności przepisów prawa.
"Bardzo poważny kryzys w relacjach polsko-amerykańskich"
Sekretarz stanu USA Rex Tillerson w oświadczeniu na temat podpisania przez prezydenta RP ustawy o IPN napisał, że Stany Zjednoczone są rozczarowane tym, iż polski prezydent podpisał ustawę, która nakładałaby kary za przypisywanie zbrodni nazistowskich państwu polskiemu. "Rozumiemy, że ustawa ta będzie skierowana do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadzenie w życie tego prawa szkodliwie wpływa na wolność słowa i badania naukowe" - napisał Tillerson.
Zdaniem Tomasza Siemoniaka, wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej i byłego ministra obrony narodowej, oświadczenie Tillersona oznacza "bardzo poważny kryzys w relacjach polsko-amerykańskich".
- W tej sprawie wyraźnie pogorszyliśmy nasze relacje [z USA - red.] bez wyraźnego powodu. Widać tu deficyt rozmów z Amerykanami - wskazywał Siemoniak w programie "Jeden na jeden" w TVN24. - To oświadczenie Rexa Tillersona pełne chłodu pokazuje, że nikt z Amerykanami nie rozmawia, nikt ich nie uprzedza. Boję się takich sytuacji - dodał.
Zdaniem Siemoniaka nie ma podstaw do myślenia, że za cenę bezpieczeństwa narodowego Polska miałaby zrzec się części swojej suwerenności i słuchać się Waszyngtonu. Były minister obrony podkreślił, że należy dbać o dobre imię Polski, "ale należy patrzeć na sprawę całościowo". - Wiedzmy o tym, że Stany Zjednoczone są gwarantem naszego bezpieczeństwa. Ich żołnierze, ich broń, ich potęga i nie powinniśmy, podejmując różne decyzje, o tym zapominać - podkreślił.
"Czyni to ekipa, która miała być proamerykańska"
- Obawiam się, że po 27, po 28 latach świetnych relacjach - momentami trudnych, momentami mówiliśmy "nie" na pewne sprawy - wchodzimy w taką fazę, w której skłóceni z Europą pogarszamy swoje relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Czyni to ekipa, która miała być proamerykańska, która czuła się niemalże partnerem Donalda Trumpa, więc dzieje się bardzo źle - zaznaczył.
Według gościa TVN24 wprowadzone zmiany w ustawie o IPN to "fatalna sprawa". - Nawet jeśli były dobre intencje, to zostały kompletnie przykryte złymi skutkami - ocenił.
Siemoniak wskazał, że jako byłego ministra obrony "najbardziej martwi [go] to, co się dzieje na styku polsko-amerykańskim, bo to ma skutki dla naszego bezpieczeństwa". Powiedział, że po deklaracji prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu nowelizacji ustawy o IPN i - jak to określił - "fikcyjnym skierowaniu" do Trybunału Konstytucyjnego Platforma Obywatelska chce "podjąć rozmaite kroki w Polsce i za granicą, po to, żeby ratować Polskę". - Rząd nie potrafi tego zrobić - powiedział.
- Kto w świecie i w Polsce poważnie traktuje skierowanie czegokolwiek do Trybunału Konstytucyjnego po tym, co PiS zrobił z Trybunałem? Przecież ci państwo zrobią dokładnie to, czego chce prezes. To jest fikcja i kpina - ocenił Siemoniak.
"Krok po kroku musimy iść w stronę ratowania pozycji Polski"
- Bardzo się obawiam, że obóz rządzący jest tak nakierowany na własne interesy, na jutrzejsze sondaże, na to, że ich elektorat tak mocno chce tego wstawania z kolan, że nie patrzą na to, co się dzieje - stwierdził wiceprzewodniczący PO. - Daliśmy szansę rządzącym na to, żeby wyjść z tego kryzysu. Nie potrafili tego zrobić. Po partnerach europejskich tracimy ostatniego wielkiego sojusznika. Trzeba pokazać, że Polska to nie PiS - podkreślił.
Dodał również, że nie wierzy już w "jakiekolwiek rozsądne działania rządu i prezydenta".
- Mieli dwa tygodnie na zażegnanie tego kryzysu, wręcz przeciwnie - powiększyli go, oświadczenie amerykańskie to pokazuje. Uważam, że teraz Polacy i opozycja powinni sprawy wziąć w swoje ręce - podsumował Siemoniak w "Jeden na jeden". Siemoniak poinformował, że we wtorek przewodniczący PO Grzegorz Schetyna spotka się z ambasadorem USA Paulem Johnsem po to, "aby pokazać, że Polska to nie jest tylko rząd PiS-u, ludzie, z którymi nie da się rozmawiać". - Krok po kroku musimy iść w stronę ratowania pozycji Polski - dodał.
Autor: tmw//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24