- Pozytywnie oceniam szczyt NATO w Warszawie, ale nie możemy na tym poprzestać. Nie możemy uznać, że odnieśliśmy wielki sukces i już teraz bataliony liczące 1000 żołnierzy zmieniają sytuację w Europie - powiedział w "Faktach po Faktach" były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
W piątek przywódcy państw NATO podjęli decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu poprzez rozmieszczenie czterech batalionów liczących około 1000 żołnierzy w Polsce i krajach bałtyckich. Potwierdzono też wzmocnienie obecności w południowo-wschodniej części NATO, ogłoszono wstępną gotowość operacyjną tarczy antyrakietowej, a także uznano cyberprzestrzeń za nową sferę działań operacyjnych.
Tomasz Siemoniak powiedział w "Faktach po Faktach", że pozytywnie ocenia szczyt NATO w Warszawie. - Uważam, że ten konkret 1000 żołnierzy to jest minimum z punktu widzenia naszych potrzeb, ale maksimum z punktu widzenia tego, co można było uzyskać od Stanów Zjednoczonych i innych państw - dodał Siemoniak. Dodał, że to kolejny krok w niepewnym świecie.
- Za rok mamy kolejny szczyt i szykujmy się do tego szczytu. Nie można spoczywać na laurach. Ręczę (...), że za rok, czy dwa spór o to, kto jest autorem sukcesu i czyj był to sukces, nie będzie miał większego znaczenia - ocenił.
Podkreślił, że w sprawach bezpieczeństwa i obrony trzeba cały czas działać i pracować. - Myślę, że w historii łącznie będzie się rozpatrywać dwa szczyty jako bardzo ważne: walijski i warszawski. Bo po takim czasie, NATO zaangażowane w Afganistanie, skupione na sprawach globalnych, wróciło przez zagrożenie rosyjskie, aneksję Krymu do art. 5 i na dwóch kolejnych szczytach podjęło ważne decyzje - dodał Siemoniak.
Podkreślił, że rozmieszczenie 1000 żołnierzy obok tarczy antyrakietowej, amerykańskich lotników w Polsce, brygady, która ma się tutaj pojawić, to znaczące rzeczy. Dodał, że one pokazują, że Stany Zjednoczone są gwarantem bezpieczeństwa i im więcej USA w Europie i w Polsce, tym więcej bezpieczeństwa.
- Ale nie można na tym poprzestać. Nie możemy uznać, że odnieśliśmy wielki sukces i już teraz 1000 żołnierzy zmienia sytuację w Europie. Bo nie - zaznaczył Siemoniak.
- Przede wszystkim udało się przekonać sojuszników przez te lata, że zagrożenie nie jest przejściowe - dodał.
Zwrócił jednak uwagę, że sprawa Rosji dzieli sojuszników i nie wszyscy mają pogląd, że Rosja jest historycznym zagrożeniem.
- Wbrew rozpowszechnionym różnym opiniom o porażkach w polityce zagranicznej Baracka Obamy, dla nas był to dobry prezydent i doceniajmy go - dodał.
Siemoniak: sytuacja wokół TK będzie osłabiać relacje z USA
Siemoniak odniósł się również do słów Baracka Obamy po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą, który powiedział, że wyraził zaniepokojenie sytuacją wokół TK.
Jak powiedział, Amerykanie mają jednoznaczną ocenę. - To widać po tym, co powiedział prezydent Barack Obama. Widać, jaki klimat jest w amerykańskich mediach. (...) Te oceny są jednoznaczne i bardzo złe dla obecnej ekipy rządzącej - dodał.
Powiedział, że na pewno w dłuższej perspektywie będzie to osłabiało nasze relacje. Zaznaczył, że z powodu rządów PiS-u USA nie przestaną być naszym sojusznikiem, ale rząd PiS-u będzie coraz gorzej oceniany.
Zdaniem Siemoniaka, kwestię Trybunału Konstytucyjnego trzeba jednak "załatwić w Polsce".
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24