Rasistowska wypowiedź rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej nie jest pierwszym incydentem w tej organizacji, od której odcinają się jej władze. Opozycja parlamentarna żąda delegalizacji wszechpolaków. Postulat ten pojawia się w publicznej debacie od dziesięciu lat. Jak dotąd żaden sąd nie stwierdził złamania prawa przez MW, które powinno skutkować rozwiązaniem organizacji.
Rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej Mateusza Pławski oddał się do dyspozycji jej władz. Zarząd MW odciął się zaś od jego słów o separatyzmie rasowym oraz od poglądu, że "osoba czarnoskóra nie jest Polakiem". Rasistowskim wywodem Pławski usiłował tłumaczyć eksponowanie w czasie demonstracji 11 listopada haseł: "Biała Europa", "Europa tylko dla białych" czy "Wszyscy różni, wszyscy biali" czy "My nie chcemy tu islamu, terrorystów muzułmanów". Ksenofobiczne i rasistowskie transparenty oraz hasła wzburzyły nie tylko polską opinię publiczną. Pokazały je media w wielu krajach świata.
Uprzywilejowane zgromadzenie, odwołuje się do Boga
Oficjalnym organizatorem demonstracji nazwanej "Marszem Niepodległości" jest stowarzyszenie o tej samej nazwie. Marsz został, według nowego prawa o zgromadzeniach, uznany przez wojewodę mazowieckiego jako zgromadzenie cykliczne, co oznacza, że jego uczestnicy - na mocy przepisów uchwalonych przez Sejm głosami PiS - mają w Narodowe Święto Niepodległości pierwszeństwo w organizowaniu demonstracji na ustalonej trasie.
Przewodnim hasłem tegorocznej manifestacji miały być słowa z religijnego hymnu, napisanego w XIX wieku we Francji jako sprzeciw tamtejszych katolików wobec postępującej laicyzacji, zaadaptowanego potem przez Kościół w Polsce: "My chcemy Boga". W dniu marszu część uczestników komunikowała, kogo w Polsce nie chce: "islamu", "terrorystów muzułmanów", ludzi innych niż biali.
Czynnik rasowy według rzecznika
Rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej Mateusz Pławski, zaznaczył w rozmowie z serwisem DoRzeczy.pl, że osobiście nie widział tych haseł, Tłumaczył, "że czynnik rasowy jest bardzo ważny, mimo że rasistami nie jesteśmy", z kolei "w haśle 'biała Europa' nie ma nic złego", a "osoba czarnoskóra nie jest Polakiem"
Pławski powiedział też w imieniu swojej organizacji: "Jesteśmy separatystami rasowymi, uważamy, że jedna rasa nie jest lepsza od drugiej, ale każda jest inna, zamieszkuje inny kontynent. Etniczności nie należy mieszać".
Młodzież Wszechpolska następnego dnia oficjalnie odcięła się od wypowiedzi swojego rzecznika. Słowa jednak zostały publicznie wypowiedziane i utrwalone. Rasistowskie hasła były obecne w czasie marszu, a rasizm jest w Polsce nielegalny i podlega karze.
Policja zapewnia, że drobiazgowo analizuje zapisy wideo z marszu. Według rzecznika Komendy Głównej Policji w dniu marszu policjanci nie reagowali, nie nakazali usunięcia tych haseł i nie rozwiązali demonstracji, bo taką była taktyka zabezpieczenia marszu. Miało chodzić o to, żeby ewentualne interwencja nie doprowadziła do eskalacji przemocy. Chcąc uniknąć przemocy, policjanci skupili się na nagrywaniu.
Niejednorodna postawa rządu
Po tym, jak w świat popłynęły telewizyjne przekazy pokazujące rasistowskie hasła na ulicach Warszawy, polski rząd oficjalnie odciął się od - jak to określono w komunikacie MSZ - incydentów czasie Marszu Niepodległości. W tej kwestii nie ma jednak w rządzie jednomyślności, bo minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zachowywał się, jakby nic się nie stało.
- Było bezpiecznie. Odkąd zmieniła się władza w Polsce, od 2015 roku święto niepodległości jest bezpieczne - zapewniał Błaszczak w Polskim Radiu.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki potwierdzając, że treści niektórych transparentów były "haniebne" i "powinny być oceniane pod kątem ewentualnej odpowiedzialności karnej" zasugerował, że ich obecność podczas marszu mogła być prowokacją mającą na celu "popsucie tego fantastycznego wydarzenia".
Czy prowokacją były w takim razie również słowa rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej? Zarząd stowarzyszenia ocenił je bardziej jako samowolę polegającą na głoszeniu poglądów niezgodnych ze stanowiskiem organizacji.
Wypowiedź Pławskiego nie była pierwszym incydentem w historii Młodzieży Wszechpolskiej, który wzbudził oburzenie, a od którego jej władze potem odcinały się.
Wszechpolacy działają od odrodzenia wolności
Młodzież Wszechpolska - organizacja działająca w Polsce w okresie międzywojennym - odrodziła się w 1989 roku pod przewodnictwem dziewiętnastoletniego wówczas Romana Giertycha. W późniejszych latach była uważana za młodzieżową przybudówkę Ligi Polskich Rodzin. Jednak kierownictwo LPR, z tym samym Romanem Giertychem na czele, pod koniec 2006 r. podjęło decyzję o zerwaniu "związków politycznych" z Młodzieżą Wszechpolską. Powodem były mnożące się doniesienia o imprezach o charakterze neonazistowskim, w których brali udział członkowie Młodzieży Wszechpolskiej.
W tamtym czasie media obiegło nagranie wideo pokazujące imprezę młodych neofaszystów, bawiących się trzy lata wcześniej na Górnym Śląsku w ten sposób, że zapalali pochodnie o kształcie swastyki. Jedną z działaczek rozpoznanych na tym zdjęciu Młodzież Wszechpolska usunęła potem ze swoich szeregów.
Wiele kontrowersji wzbudziły inne, kolportowane w mediach zdjęcia, na których było widać młodych ludzi przy stole barowym, wznoszących ręce w geście nazistowskiego pozdrowienia. Wśród postaci z fotografii został rozpoznany co najmniej jeden wszechpolak. W chwili ujawnienia zdjęcia nie był on jednak już członkiem Młodzieży Wszechpolskiej, ale w tamtym czasie (lata 2006-2007) atmosfera polityczna nie sprzyjała tej organizacji. Do tego stopnia, że nawet po prawej stronie sceny politycznej nie brakowało postulatów, żeby zdelegalizować Młodzież.
Po raz pierwszy chciał ich rozwiązać poseł PiS
Gdy w 2007 roku obecny poseł koła Wolni i Solidarni Sylwester Chruszcz został szefem Ligi Polskich Rodzin, zapowiedział rozwiązanie organizacji wszechpolaków. "Młodzież Wszechpolska przestanie istnieć, bo wystarczająco się już skompromitowała" - mówił dziesięć lat temu Chruszcz. Wszechpolacy odpowiedzieli mu wtedy, że nie on zakładał Młodzież Wszechpolską i nie on ją będzie rozwiązywał. Postawili na swoim. Organizacja istnieje do dziś.
Dziś poseł Chruszcz nie żądał delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej. Podjął próbę merytorycznej polemiki z rasistowskimi poglądami głoszonymi przez byłego rzecznika.
Definicja narodu Wincentego Lutosławskiego (1863-1954), polski filozof, profesor, poliglota i publicysta, działacz narodowy.
Przyjaciel Romana Dmowskiego.
"Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem". pic.twitter.com/klkDXPu907— Sylwester Chruszcz (@S_Chruszcz) 12 listopada 2017
Nie tylko Chruszcz chciał zlikwidować Młodzież Wszechpolską. Żądania delegalizacji MW regularnie formułowali przeciwnicy polityczni - Platforma Obywatelska, Sojusz Lewicy Demokratycznej i mniejsze organizacje lewicowe. Żadna z tych zapowiedzi nie zaowocowała wnioskiem, który doprowadziłby likwidacji organizacji.
Akty politycznego zgonu i oskarżenia o zdradę
Młodzież Wszechpolska nadal więc podejmuje działania budzące wątpliwości co do zgodności z prawem i w związku z tym znajdujące się w zainteresowaniu prokuratury. Jedną z takich akcji było rozpowszechnienie "aktów politycznego zgonu" wystawionych na nazwiska samorządowców, którzy poparli przyjmowanie uchodźców do Polski. Prokuratura podjęła postępowanie w tej sprawie, ale je umorzyła po niecałych trzech miesiącach od wszczęcia.
W czerwcu tego roku w czasie rocznicy wydarzeń radomskich grupa mężczyzn ubranych w koszulki z napisami "Młodzież Wszechpolska" pobiła działacza Komitetu Obrony Demokracji. Policji na miejscu nie było. Za to zaniedbanie został odwołany komendant miejski w Radomiu, a ponieważ w tle pobicia był konflikt polityczny, sprawa była komentowana przez polityków.
To właśnie w związku z tym wydarzeniem rzeczniczka PiS Beata Mazurek wyraziła, ostro krytykowany przez przeciwników pogląd, że była to "sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem".
Socjolog, profesor Ireneusz Krzemiński mówił w poniedziałek we "Wstajesz i Wiesz" TVN24, że ruchy nacjonalistyczne urosły w Polsce w siłę z powodu bierności poprzednich rządów i akceptacji obecnego.
- To się zaczęło w czasie kampanii wyborczej 2011 roku, kiedy PiS zaczął wspierać tak zwanych kiboli, którzy wznosili hasła narodowe. Kiedy za tym poszli ideolodzy, zaczęli wspierać te grupy, wyposażać ich w podstawową wiedzą o symbolach, bo wiedzę o historii to oni mają zerową, to sprawa stała się bardzo poważna. Wielkim błędem rządu Donalda Tuska było nieprzeciwstawienie się podsycaniu grupek nacjonalistycznych. W tej chwili mamy do czynienia z całkowitym ich namaszczeniem - uważa prof. Krzemiński.
Młodzież Wszechpolska nie zawahała się swego czasu wystąpić przeciw PiS i byłemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
"14 grudnia na stronie internetowej Młodzieży Wszechpolskiej pojawiło się skandaliczne zestawienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego oraz prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z podpisem 'Pamiętamy twarze zdrajców'" - donosił w 2013 roku serwis Niezależna.pl. W ten sposób były prezydent miał być napiętnowany z podpisanie traktatu Lizbońskiego.
Zestawienie to oburzyło zwolenników Lecha Kaczyńskiego. Działacz pierwszej Solidarności Andrzej Gwiazda oświadczył wtedy, że wszechpolacy przebili komunistów i nie wykluczył, że w organizacji tej działa agentura. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że autorzy grafiki pomylili braci Kaczyńskich i ogłaszając, że podpisanie Traktatu Lizbońskiego było zdradą, użyli zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego.
Cytowany przez Niezależną były lider MW Robert Winnicki twardo jednak twierdził, że "13 grudnia 2007 roku została zdradzona polska niepodległość, również przez Prawo i Sprawiedliwość oraz braci Kaczyńskich".
Bezkarność nacjonalistów
Po czterech latach od tamtego wydarzenia, prof. Ireneusz Krzemiński uważa, że rząd Prawa i Sprawiedliwości otwarcie wspiera organizujące marsz ugrupowania nacjonalistyczne, w tym Młodzież Wszechpolską.
Część demonstrantów 11 listopada maszerowała pod sztandarami Obozu Narodowo-Radykalnego. Ta organizacja nie ma ogólnopolskiej struktury. Pod tą nazwą działają organizacje w regionach. W 2009 roku sąd zdelegalizował ONR w Brzegu na Opolszczyźnie za głoszenie haseł antysemickich. Inne organizacje Obozu Narodowo-Radykalnego działają jednak w sposób niezakłócony.
Jedna z nich - nazywana "brygadą mazowiecką" - zamieściła w sierpniu tego roku na swoich stronach internetowych artykuł propagujący ideę "rasowego separatyzmu" - tę samą, do której w niedzielę odwoływał się rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl