Stan wyjątkowy, który obowiązuje w części województw podlaskiego oraz lubelskiego, został przedłużony o 60 dni. Sejmowe obrady były bardzo burzliwe. - Jestem załamana tym, że musiałam z tej mównicy zadać pytanie polskim władzom, co się dzieje z dziećmi zatrzymanymi przez Straż Graniczną - powiedziała posłanka KO Katarzyna Piekarska. - Tego nie da się zamieść pod dywan, na polskiej granicy umierają ludzie - oświadczył Adrian Zandberg z Lewicy. Szef MSWiA Mariusz Kamiński wyraził "zażenowanie" zachowaniem posłów opozycji. - Były próby zakłócania, ale mam nadzieję, że dużo rzetelnych informacji trafi do opinii publicznej - dodał.
Sejm zgodził się w czwartek wieczorem na przedłużenie o 60 dni stanu wyjątkowego na części obszaru województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią. W poprzedzającej głosowanie burzliwej debacie za przedłużeniem stanu wyjątkowego opowiedzieli się posłowie PiS i Konfederacji. Głosowanie przeciw zapowiadali posłowie KO i Lewicy, posłowie KP-PSL zadeklarowali wstrzymanie się od głosu. Podobnie wypowiadali się posłowie kół Polska 2050, Polskie Sprawy i Porozumienie.
Po głosowaniu posłanki KO Klaudia Jachira i Urszula Zielińska wniosły na salę transparent z hasłem "Żaden człowiek nie jest nielegalny". Podczas zadawania pytań posłowie opozycji - KO i Lewicy - wielokrotnie prezentowali zdjęcie dziewczynki, którą sfotografowano wraz z innymi dziećmi na terenie placówki Straży Granicznej w Michałowie. Z mównicy wielokrotnie pytali, gdzie są te dzieci. Zdjęcie dziewczynki posłanka Magdalena Filiks (KO) ustawiła obok sejmowej mównicy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Poseł Łącki podaje zdjęcie dziecka z Michałowa szefowi BBN. Soloch strąca je na sejmową podłogę
Piekarska: chce wierzyć, że te dzieci nadal są pod opieką państwa polskiego
Posłowie komentowali burzliwą debatę w Sejmie.
Posłanka Katarzyna Piekarska (KO), która podczas zadawania pytań bardzo gwałtownie podniosła głos i uderzyła ręką w mównicę, wyjaśniła dziennikarzom, że zdenerwowała się, bo nie uzyskała od przedstawicieli MSWiA odpowiedzi, co się stało z dziećmi zatrzymanymi przez Straż Graniczną. - Jestem załamana tym, że musiałam z tej mównicy zadać pytanie polskim władzom, co się dzieje z dziećmi zatrzymanymi przez Straż Graniczną. Nie myślałam, że dożyję takiego dnia hańby - mówiła. - Przepraszam, drży mi głos, ale to są po prostu prawdziwe emocje. Myślę, że każdy człowiek, który ma odrobinę empatii, nie może obok tego przejść obojętnie - stwierdziła posłanka.
Zwróciła uwagę, że "temperatura w nocy spada w tej chwili do kilku stopni, małe dzieci nie przeżyją". - Chce wierzyć, że te dzieci nadal są pod opieką państwa polskiego, tylko pan minister z różnych powodów nie chce tego powiedzieć - dodała. - Pan minister Wąsik, jak do niego podeszłam po debacie, powiedział mi, że jak mu napiszę w tej sprawie, to mi odpowie. Ja w to wierzę, bo chcę wierzyć, że te władze postępują racjonalnie - powiedziała Piekarska.
Zandberg: mamy narzędzia, by zapewnić bezpieczeństwo granic
Adrian Zandberg (Lewica) tłumaczył, że emocje na sali spowodowała m.in. decyzja marszałek Sejmu, która ograniczyła czas debaty na tak ważny temat. - Tego nie da się zamieść pod dywan: na polskiej granicy umierają ludzie. Choćby pan minister bardzo się starał nie odpowiadać na pytanie, co się stało z dziećmi, te pytania wybrzmiały. Myślę, że bardzo wielu Polaków chce znać odpowiedzi na to pytanie - powiedział. - Nie ma powodu, żeby polskie państwo zachowywało się w sposób nieludzki - dodał.
Zandberg przypomniał, że miesiąc temu premier Mateusz Morawiecki prosił o stan nadzwyczajny i mówił, że jak będzie wprowadzony, to sytuacja na granicy zostanie opanowana. - Dziś pan premier się nie pojawił, bo nie miał się czym pochwalić. Sytuacja nie została opanowana i nie ma najmniejszego powodu sądzić, że przedłużenie stanu wyjątkowego pozwoli tę sytuację opanować - ocenił.
Jak przekonywał, "mamy narzędzia do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo granic, bez brutalności, bez cynizmu, bez histerii prawicowych polityków, szanując prawa człowieka, zachowując się humanitarnie". - To, co dzieje się w tym momencie, urąga elementarnym standardom. I na to nigdy nie będzie zgody Lewicy - zapowiedział Zandberg.
Kamiński: były próby zakłócania
- Jestem zażenowany zachowaniem wielu posłów. Opinii publicznej należy się rzetelna informacja i temu miało być poświęcone moje wystąpienie. Były próby zakłócania, ale mam nadzieję, że dużo rzetelnych informacji trafi do opinii publicznej - powiedział mediom w Sejmie zaraz po głosowaniu szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Jak stwierdził, odnosząc się do opozycji, "ci ludzie nie chcą słuchać informacji, nie chcą słuchać obiektywnych faktów, jedynie wrzask, krzyk i histeria". - To jest niepoważne. Sprawy są zbyt poważne, żeby w taki sposób do tego podchodzić – ocenił.
Poseł PiS Marek Suski powiedział, że zachowanie polityków opozycji to "skandal". - W telefonach były zdjęcia w mundurach, z bronią, a tymczasem opozycja krzyczy o tym, że nie powinniśmy chronić naszych granic, a wpuszczać każdego, kto tu przychodzi. To rzeczywiście jest skandal. Można powiedzieć, że grają w jednej orkiestrze z Putinem i Łukaszenką – stwierdził.
Szynkowski vel Sęk: opozycja występuje w jednej narracji z Łukaszenką
- Nasi partnerzy rozumieją sytuację, rozumieją, że presja migracyjna jest bardzo mocna – powiedział wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk kilka minut przed północą, komentując sejmową debatę nad przedłużeniem stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią. - Unia Europejska i państwa członkowskie rozumieją, że Polska strzeże w sposób skuteczny granicy polsko-białoruskiej, nasi sąsiedzi wspierają nas w tych wysiłkach – dodał.
Według wiceministra zagraniczni partnerzy Polski "przyjmują do wiadomości, że na razie radzimy sobie własnymi siłami i środkami". - Na szczęście nie musimy prosić naszych partnerów o pomoc, natomiast oni są gotowi nieść taką pomoc, jeżeli by była potrzebna - zaznaczył. Powołał się na rozmowy z ambasadorami Austrii, Cypru i Francji. Za "dobre podsumowanie" debaty, w której opozycja dopytywała się o los osób przetrzymywanych na granicy i pokazywała zdjęcie dziewczynki, wiceminister uznał wystąpienie Roberta Winnickiego (Konfederacja). - Odwoływanie się do emocji, które mają wzbudzić współczucie, odwoływanie się do losu dzieci, doprowadzą do tego, że Alaksandr Łukaszenka może mechanizm presji migracyjnej, także z użyciem dzieci, tylko wzmagać, bo widzi, że to na sali plenarnej działa, że opozycja takiego argumentu używa – powiedział wiceszef MSZ. Przestrzegł, że "to jest niesłychanie niebezpieczne, bo to jest po prostu igranie losem ludzi i współwystępowanie w tej sprawie w jednej narracji z Alaksandrem Łukaszenką przez polską opozycję".
Stan wyjątkowy na wschodzie Polski
Stan wyjątkowy obowiązuje od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią na obszarze części województw lubelskiego i podlaskiego. Został pierwotnie wprowadzony na 30 dni na mocy wydanego na wniosek rządu rozporządzenia prezydenta.
We wtorek prezydent odbył naradę z szefem BBN, szefami MSWiA i MON, komendantem głównym Straży Granicznej i z zastępcą szefa Sztabu Generalnego w sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego. O przedłużenie stanu wyjątkowego wystąpiła do prezydenta Rada Ministrów.
Źródło: TVN24, PAP