"Sejm. Nowe otwarcie z marszałkiem Szymonem Hołownią" - pierwszy odcinek takiego podcastu wideo pojawił się w sieci. Internauci mogli zwiedzić salę plenarną wraz z Hołownią oraz Mikołajem Kałuszko z Wszechnicy Sejmowej, czyli - jak wyjaśnił marszałek - działu w parlamencie, który zajmuje się wiedzą o Sejmie. Pokazali "ciemny salonik" i "miejsca na sali z dostępem do morza".
- Dzisiaj pokażemy kilka miejsc, w które ciężko tej transmisyjnej kamerze zajrzeć. Są to miejsca niezbędne dla pracy Sejmu, ale są, również wielu posłów ma tego świadomość, jego sekretami - zapowiadał na początku nagrania Szymon Hołownia.
Pamiątki z przeszłości
Mikołaj Kałuszko zaczął swoją prezentację od wyjaśnienia, dlaczego nad wejściami do Sejmu znajdują się puste tabliczki. - To jest pamiątka po II Rzeczpospolitej. Salę oddano do użytku w roku 1928. Wtedy nad tymi drzwiami po jednej stronie był napis 'TAK', po drugiej stronie napis 'NIE'. W szczególnie ważnych głosowaniach posłowie ustawiali się przy każdym wyjściu i przechodzili odpowiednimi drzwiami. W ten sposób oddawali swój głos - wyjaśniał Kałuszko.
- Teraz byłoby to nieeleganckie, bo tabliczka z napisem 'NIE' znajdowałaby się pod lożą pana prezydenta. Mogłoby się zrobić takie wrażenie, że prezydent stale mówi: nie. Na przykład nieustannie wetuje ustawy. Nie chcielibyśmy takich konotacji - żartował Szymon Hołownia.
Następnie Hołownia i Kałuszko udali się w głąb sali plenarnej. Idąc w stronę poselskich ław, Kałuszko zwrócił uwagę, że od 2010 roku cały kompleks sejmowy "jest przygotowany na potrzeby osób z niepełnosprawnościami".
- Mają przygotowaną też niższą mównicę i spokojnie mogą na tej sali przemawiać - mówił Mikołaj Kałuszko.
Szymon Hołownia zaprezentował, w jaki sposób posłowie głosują. Służy do tego między innymi poselska legitymacja. - Legitymacja otwiera też wiele drzwi w kompleksie sejmowym. Nie wszystkie są zawsze otwarte, niektóre mają strzeżony dostęp, ta legitymacja pozwala właśnie na korzystanie z różnych, trochę bardziej tajnych przejść - zdradził Mikołaj Kałuszko.
Kałuszko wiele mówił o samym budynku Sejmu, w tym o tym, które elementy konstrukcji przetrwały wojnę. - Kolumny, większość okładzin kamiennych. Zupełnie był zbudowany nowy dach (...) Całe wyposażenie drewniane też jest powojenne, gdyż salę zniszczyła bomba już w czasie oblężenia Warszawy - tłumaczył.
- Pierwsze posiedzenie to jest 1928 rok. Później konstytucja kwietniowa (z 1935 roku - red.) zmniejszyła liczbę posłów do 209. Są dość śmieszne zdjęcia, połowa rzędów jest wyjęta i stoją palmy - mówił Kałuszko.
- Można byłoby podsumować, że Piłsudski, który uważał Sejm za menażerię, zamienił ją w oranżerię - zripostował nowy marszałek Sejmu.
"Miejsca z dostępem do morza"
Szymon Hołownia powiedział, że miejsca najbliżej sejmowej mównicy są często nazywane "miejscami z dostępem do morza". Zdradził także, które miejsce zajmuje, gdy nie prowadzi obrad. - Moje miejsce jest tu, pod numerem 167 - wyjaśniał. - Mam fajnych kolegów z ławki: Izabelę Leszczynę z PO i doktora nauk medycznych Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL - opowiadał.
- Można powiedzieć, że jako jeden z niewielu na tej sali mam lekarza w zasięgu ręki. Gdyby emocje na tej sali poszybowały zbyt wysoko - mówił dalej. Szymon Hołownia ujawnił także, że podczas sejmowych posiedzeń "dyżuruje lekarz". - Ostatnio podpisywałem rozporządzenie w tej sprawie - informował.
Marszałek Sejmu pokazał także lożę, w której siedzi prezydent, gdy nie przemawia w Sejmie. - Z kuchni sejmowej mogę powiedzieć, że pan prezydent ma tam małą wtyczkę, także może ładować telefon, kiedy słucha - powiedział Mikołaj Kałuszko.
- Ale po co pan prezydent miałby to robić, przecież on wtedy słucha sali? A już wiem, żeby oglądać transmisję z obrad - żartował Hołownia, podkreślając, że transmisje cieszą się dużą popularnością.
Podszedł też do sejmowej mównicy. - Na ekranie posłowi wyświetla się czas i lista mówców, czyli dokładnie to samo, co ja widzę przy swoim stole. (...) Jest natomiast cudowny relikt, jeszcze z dawnych czasów, lampka, w której napis "CZAS MIJA" zaczyna mrugać, kiedy posłowi czas mija - wyjaśnił.
- To takie filozoficzne, bo każdemu z nas czas mija - zadumał się marszałek.
"Koszmar wszystkich marszałków"
Później marszałek skierował się w stronę miejsca przewodniczenia obradom, które zajmuje marszałek lub jeden z wicemarszałków. Zademonstrował między innymi, jak wygląda tablica do włączania i wyłączania mikrofonów zarówno marszałka, jak i przemawiających posłów.
- Tutaj jest mikrofon wysuwany, koszmar wszystkich marszałków, to już stwierdziłem. Mikrofon wysuwany używany jest wtedy, gdy marszałek na stojąco chce coś powiedzieć, jest jakiś uroczysty moment. (..) On się strasznie trudno wysuwa, a jeszcze trudniej wsuwa. Chociaż nie - chyba naoliwili - dowcipkował Hołownia.
Przy fotelu marszałkowskim są dwie maszynki do głosowania - po lewej i po prawej stronie. - Ja jestem praworęczny, korzystam z tej po prawej stronie - mówił Hołownia.
- A tu jest królowa, czyli laska marszałkowska - mówił Hołownia, pokazując ją widzom. Szymon Hołownia dopytywał Mikołaja Kałuszkę, skąd wzięło się określenie "wnieść coś do laski marszałkowskiej". - To jest jeszcze z okresu I Rzeczpospolitej, gdy marszałek na początku obrad przyjmował wszystkie przedłożenia od króla - mówił.
- Słyszałem, że ona była na tyle pękata, że wkładano te pergaminy do środka - mówił Hołownia. Mikołaj Kałuszka skwitował jednak tylko, że jest to "legenda".
Marszałek Sejmu pokazał także, jak wygląda fotel marszałka. - On jest na kółkach (...), dzięki temu można w miarę sprawnie ten mebel przesuwać, gdy chce się wejść albo wyjść z izby - mówił.
Podkreślił także , że "jest taka zasada, że zawsze, gdy trwają obrady, musi być ktoś na tym fotelu". - Marszałek nie może pójść na chwilę do toalety albo zrobić ważny telefon. Zawsze ktoś musi przewodniczyć obradom izby - zwracał uwagę.
"Ciemny salonik"
Marszałek zabrał widzów również do "ciemnego saloniku". - To miejsce, do którego można wyjść na szybką konsultację z Konwentem Seniorów, z Prezydium, jak jest duża atmosfera na sali, można zaprosić posła i wygłosić mu na chwilę kojące orędzie - żartował.
Na koniec pierwszego odcinka marszałek zapowiedział, że w kolejnych odsłonach serii będą prezentowane inne pomieszczenia polskiego parlamentu. - Mam nadzieję, że kiedyś dotrzemy do biblioteki sejmowej. Pokażę gabinet marszałka, zobaczycie, gdzie posłowie pracują, gdzie odpoczywają po pracy - wymieniał.
- No i zobaczymy ule, bo jest pasieka w ogrodach sejmowych. Dokładnie przy Senacie - mówił.
- Jak mówi stare przysłowie: kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma posłów ten ma trud - podsumował Mikołaj Kałuszko.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: YouTube, Sejm RP