Po pierwszym czytaniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, zatytułowanego "w obronie chrześcijan", w Sejmie zaczęła się gorąca dyskusja. Marcin Józefaciuk (KO) powiedział, że "religia jest jak pewien męski organ". - Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem - mówił. Później w rozmowie z portalem wprost.pl tłumaczył, że chodziło mu o mózg. - Jeżeli czyjeś myśli poszły w innym kierunku - nie mam na to wpływu - dodał.
W czwartek (25 kwietnia) Sejm przeprowadził pierwsze czytanie, przygotowanego z inicjatywy Solidarnej Polski, obywatelskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego, zatytułowanego "w obronie chrześcijan". Wywołało to gorącą dyskusję w Sejmie.
Głośnym echem odbiła się pointa wystąpienia posła Koalicji Obywatelskiej Marcina Józefaciuka, jaka padła w czwartek z sejmowej mównicy.
- Tak zwany projekt ustawy o obronie chrześcijan, (...) jest niezgodny z prawem do równości światopoglądów oraz z zasadą niezależności państwa od związku wyznaniowych. Wydaje się, że ma on za zadanie wprowadzenie państwa kościelnego tylnymi drzwiami, powodując dyskryminację wobec osób niewierzących lub wyznających inne niż katolicki system wartości - mówił poseł KO.
Dodał, że "żadna inicjatywa, nawet ta obywatelska, która ma za zadanie dzielić społeczeństwo, przymuszać do wyznania czy zdjąć opiekę nad mniejszością wyznaniową, nie powinna zyskać niczyjej akceptacji".
Na koniec stwierdził jednak, że "religia jest jak pewien męski organ". - Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem - mówił.
Na sali plenarnej Sejmu zapadła wtedy cisza. Prowadzący obrady wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty powiedział wtedy cicho: "dziękuję serdecznie". - Marne to było - skwitował po chwili.
Józefaciuk: mnie chodziło o mózg
W piątek Józefaciuk tłumaczył się ze swojej wypowiedzi w rozmowie z portalem wprost.pl. - Po pierwsze - był to cytat. Po drugie - nie wiem o jaki męski organ chodziło tym, których to mocno dotknęło. Chciałbym zwrócić uwagę, że mózg męski troszeczkę inaczej waży i ma na przykład istoty szarej więcej w hipokampie. Mnie chodziło o mózg, a jeżeli czyjeś myśli poszły w innym kierunku - nie mam na to wpływu - powiedział.
Dopytywany, skąd ten cytat pochodzi, powiedział, że "pochodzi z filmu i jest wiele odniesień, jeśli chodzi o ten cytat". - To nie był cytat, tylko parafraza - doprecyzował.
Na pytanie, jak w takim razie można wytłumaczyć machanie mózgiem przed nosem, powiedział: "nikt nie wyciągnie mózgu". - Trochę więcej dystansu, trochę pomyślenia o tym, że to mogła być figura retoryczna. Nie ma co z tego robić dużych wideł - uważa poseł.
Projekt "w obronie chrześcijan" w Sejmie. Co zakłada?
Projekt "w obronie chrześcijan" wpłynął do Sejmu jeszcze w poprzedniej kadencji. Zdaniem jego inicjatorów ma chronić wolność religijną w Polsce. O odrzucenie tego projektu wnioskowały w czwartek kluby: KO, Polska2050 i Lewica. Za skierowaniem do komisji były kluby PiS i Konfederacja.
Projekt w Sejmie zaprezentował - jak w poprzedniej kadencji - Mateusz Wagemann, który przypomniał, że podpisało się pod nim ponad 380 tys. obywateli. - Nadchodzą dla chrześcijan trudne i ciężkie czasy - przestrzegał. Podkreślił, że dzięki tym regulacjom łatwiej będzie ochronić religijną wolność.
W projekcie proponowana jest zmiana w art. 195 Kodeksu karnego. Obecnie ten artykuł przewiduje karę dwóch lat więzienia za złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji, pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym. Projekt proponuje zmianę poprzez wykreślenie słowa "złośliwie".
Projekt zakłada także zmianę dotyczącą art. 196 Kodeksu karnego, który obecnie mówi, że "kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Zgodnie z zawartą w projekcie zmianą artykuł ten miałby otrzymać brzmienie: "Kto publicznie lży lub wyszydza kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, jego dogmaty i obrzędy podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch". Tej samej karze podlegałby ten, "kto publicznie znieważa przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".
Jednocześnie miałby zostać wprowadzony do Kodeksu karnego artykuł, zgodnie z którym "nie popełnia przestępstwa, kto wyraża przekonanie, ocenę lub opinię związane z wyznawaną religią głoszoną przez kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, jeżeli nie stanowi to czynu zabronionego przeciwko wolności sumienia i wyznania lub publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa lub pochwały jego popełnienia.
Źródło: PAP, wprost.pl