Sejm wybrał w środę wieczorem członków Państwowej Komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15. W trakcie głosowania prowadząca obrady marszałek Elżbieta Witek miała problemy z zachowaniem powagi - kilkukrotnie z powodu ataku śmiechu musiała wyłączać mikrofon. W czwartek tłumaczyła dlaczego.
Sejm w środę powołał trzech członków komisji do spraw pedofilii. Głosowanie powtarzano, ponieważ zgodnie z ustawą Sejm najpierw próbował wybrać członków większością 3/5 głosów - ale ponieważ żaden z kandydatów nie uzyskał takiego poparcia, przystąpiono do ponownego głosowania - tym razem członkowie wyłonieni zostali zwykłą większością głosów.
- Sejm większością głosów powołał panią Hannę Elżanowską na członka Państwowej Komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 – odczytała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. - Teraz pani (Karolina) Bućko - zachęcał jeden z posłów Lewicy. Wyraźnie rozbawiona tymi słowami marszałek wyłączyła na chwilę mikrofon.
Politycy Lewicy zwrócili się wówczas do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by powołać kandydatkę tej formacji do komisji. - Panie prezesie, prosimy o powołanie pani Bućko - zawołał Krzysztof Gawkowski. - Przystępujemy do głosowania trzeciego członka komisji - zapowiedziała Elżbieta Witek.
- Panie prezesie, pani Bućko. Już szósty raz dzisiaj głosujemy - zawołał ponownie Krzysztof Gawkowski. Na słowa te Jarosław Kaczyński tylko rozłożył ręce. - Głosujemy nad kandydaturą pani Karoliny Bućko - powiedziała z trudem marszałek Sejmu.
W sali plenarnej zapanował szum, a Elżbieta Witek w dalszym ciągu próbowała opanować śmiech. Ostatecznie kandydatura ta nie znalazła poparcia większości posłów, a na trzeciego członka komisji wybrano, zgłoszonego przez klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość, Andrzeja Nowarskiego.
Elżbieta Witek tłumaczy
O swoje zachowanie marszałek Witek została zapytana w czwartek przez dziennikarzy. - Była długa procedura głosowania. Dziewięcio- czy dziesięciokrotnie głosowaliśmy, 3/5 większości nie było. I za każdym razem pojawiało się to samo nazwisko jako pierwsze. I to posłowie sobie tam z tego zażartowali. To było tylko tyle. Nie z żadnej komisji (się śmiałam - red.), tylko z sytuacji, jaka z tego wyniknęła - wyjaśniła marszałek Sejmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24