Życiowe doświadczenie ma być remedium na przewlekłe procesy sądowe. Będzie to najważniejszy wymóg dla sędziów pokoju, którzy - aby odciążyć profesjonalistów - mają zająć się najbardziej błahymi sprawami. Rusza drugi etap zmian w sądownictwie. Pierwszy skończył się polityczną awanturą. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.
Sojusz polityków rządzących i opozycji to w parlamencie obecnej nowość. Obyczaje między polityakmi Prawa i Sprawiedliwości oraz Kukiz'15 złagodziła idea sędziów pokoju.
- Sędziowie pokoju doprowadziliby do radykalnego przyspieszenia pracy polskich sądów. Odciążyliby sądy ze spraw drobnych, zarówno cywilnych, jak i karnych, których jest w ogóle większość w systemie - wyjaśnia wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).
Sędzią pokoju - według planu opisywanego przez "Rzeczpospolitą" - mógłby zostać każdy, kto ukończył trzydzieści pięć lat. Wykształcenie prawnicze byłoby pożądane, ale niekonieczne. O tym, czy ktoś stanowisko obejmie, mieliby zdecydować w każdym powiecie sami obywatele.
- To jest pełne udemokratycznienie wymiaru sprawiedliwości, tak aby czynnik obywatelski w zakresie najmniejszych spraw miał swój głos - ocenia Jan Kanthak, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
Posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska ma jednak wątpliwości wobec tego rozwiązania.
- Przypominamy sobie, jak ławnicy byli powoływani i co do tego, jaki [mieli - przyp. red.] profil i czy są odpowiednio przygotowani do pełnienia funkcji. Mam ogromne wątpliwości, jeśli przypomnę sobie jak wyglądały ich przesłuchania - wskazuje Hennig-Kloska.
- Można dobierać ludzi pod kątem merytorycznym albo można ich dobierać pod kątem ideologicznym - dodaje posłanka Nowoczesnej.
Zniknąć mają sądy apelacyjne
Sędzia pokoju byłby "sędzią pierwszego kontaktu", który rozpatrzy sprawy dotyczące na przykład wykroczeń drogowych czy niewielkich roszczeń. Od jego decyzji będzie można się odwołać do tradycyjnego sądu. Tyle, że i tu mogą nastąpić zmiany, bo ministerstwo równolegle pracuje nad zmianami w strukturze sądów.
Zniknąć mają sądy apelacyjne, a wszyscy sędziowie mają stać się sędziami powszechnymi. W skrócie: można będzie udać się do najbliższego sądu, a nie - jak dotychczas - do najbliższego sądu, który akurat zajmuje się danym rodzajem spraw.
- W mniejszych miejscowościach, gdzie mamy sądy rejonowe, a na przykład właściwość nie odpowiada sądowi rejonowemu, trzeba udać się do większego miasta, co budzi koszt czasowy i finansowy, żeby udać się do takiego sądu okręgowego - tłumaczy Kanthak.
To przesunęłoby sądy bliżej ludzi, ale - jak przestrzegają stowarzyszenia sędziowskie - otworzyłoby furtkę do czystki kadrowej.
Zmiana ustroju sądów
Według konstytucji jednym z niewielu przypadków, kiedy sędziego można przenieść do innego sądu lub w stan spoczynku, jest zmiana ustroju sądów.
- Stosując analogie do reformy, to znaczy tak zwanej reformy, która miała miejsce w prokuraturze, jest się czego obawiać - podkreśla Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis". - W zasadzie jej celem była wymiana niewygodnych prokuratorów, zwłaszcza tych na stanowiskach funkcyjnych - dodaje.
- Minister sprawiedliwości posiada możliwości wpływania na obsadę stanowisk prezesów sądów, tak że nie rozumiem, jakie dalsze zagrożenia z tym są związane - odpowiada poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.
Od pomysłu spłaszczenia struktury sądownictwa Kukiz'15 się odcina. Chętniej rozmawia o samych sędziach pokoju. Były już w tej sprawie konsultacje z prezesem PiS i prezydentem.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24