Żadna z tych osób, w tym także osoby, które występowały w mediach, nie cofnęły w żaden sposób upoważnienia pełnomocnikowi do działania - przekonywał prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Nawacki. Dodał, że procedura jego wyboru do KRS nie jest wadliwa. Odniósł się w ten sposób do pytań o sędziów, którzy wycofali swoje poparcie dla jego kandydatury.
Sędzia Maciej Nawacki na swoich listach poparcia zebrał 28 podpisów, jednak czworo sędziów, jeszcze przed wybraniem go do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, wycofało swoje poparcie. Oznacza to, że otrzymał 24, a nie wymagane 25 podpisów.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KONKRET24: Członek KRS, osoba fizyczna, prezes sądu. Sędzia Nawacki i nieujawnianie list poparcia
Nawacki pytany, czy obawia się, że listy do KRS mogą zostać ujawnione, odparł, że "większość osób z jego listy ujawniła się".
Przekonywał, że "wybór jego osoby do Krajowej Rady Sądownictwa nie jest w żadnym stopniu wadliwy, ponieważ kwestie formalne zostały rozstrzygnięte przez marszałka Sejmu". - Kwestie formalne były badane dwustopniowo: przez ministra sprawiedliwości, który sprawdzał, że osoby, które podpisały się na liście [poparcia - przyp. red.] są sędziami i następnie przez marszałka Sejmu, który stwierdzał dopuszczalność złożenia dokumentów, ich kompletność, wyczerpujący charakter i dopuszczał do dalszego procedowania określonych kandydatów - powiedział.
Pytania o pełnomocnictwo
Na przypomnienie tych dwóch sędzi - Anny Pałasz i Katarzyny Zabuskiej - Nawacki powiedział, że pierwsze 15 osób z listy podpisywało upoważnienie, pełnomocnictwo dla pełnomocnika. - Osobą działającą w całym procesie był pełnomocnik - zwrócił uwagę. - Pełnomocnik składał listy wraz z wnioskiem odpowiednio do Kancelarii Sejmu, gdzie dalszy bieg był nadawany - kontynuował. - Żadna z osób, w tym także osoby, które występowały w mediach nie cofnęły w żaden sposób upoważnienia pełnomocnikowi do działania. Pełnomocnik był zobligowany do działania - podkreślił.
Na uwagę, że jedna z sędzi pokazała dokument z jego podpisem, że przyjmuje do wiadomości wycofanie przez nią podpisu, powiedział: - Oczywiście, że przyjąłem te informację do wiadomości.
Na pytanie, co zrobił z tą informacją, sędzia Nawacki oparł: - Nic.
"To jest ich problem, że się rozmyśliły"
- Czy ja byłem upoważniony do cofania pełnomocnictwa? - pytał. - Dwie osoby konkretne złożyły oświadczenie, że rozmyśliły się. I koniec. To jest ich problem, że się rozmyśliły - ocenił.
Jego zdaniem nie może to wpłynąć na ocenę legalności jego wyboru do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, ponieważ "procedura nie przewidywała czegoś takiego jak wycofanie pełnomocnictwa, wycofanie głosu, oświadczenia o odwołaniu głosów".
Swoje poparcie - oprócz sędzi Pałasz i Zabuskiej - wycofali także sędzia Joanna Urlińska i Krzysztof Bieńkowski. W piątek sędzia Paweł Juszczyszn wezwał czworo sędziów do przesłania do Sądu Okręgowego w Olsztynie dokumentów potwierdzających ich działania w sprawie udzielenia i wycofania poparcia na listach poparcia do KRS.
Nawacki przerwał urlop. "Musiałem wrócić i usunąć stan bezprawności"
We wtorek rano sędzia Juszczyszyn przyjechał do Kancelarii Sejmu, gdzie miał dokonać oględzin list poparcia dla członków - kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Przebywający wtedy na urlopie Nawacki rano - kiedy Juszczyszyn był już w drodze do Warszawy - wysłał do sądu odręcznie napisane zarządzenie o wycofaniu delegacji sędziego. Informował, że przerwał swój urlop. W rezultacie Juszczyszynowi nie pokazano dokumentów.
Już wcześniej w zeszły piątek Nawacki odmówił wydania polecenia wyjazdu służbowego sędziemu. Stwierdził, że "nie będzie płacił z publicznych pieniędzy za łamanie prawa". Jednak w poniedziałek - pod nieobecność Nawackiego, który był na urlopie - wiceprezes sądu Krzysztof Krygielski wydał zgodę na wyjazd.
Nawacki pytany przez reportera TVN24, dlaczego przerwał we wtorek swój urlop, odparł wprost: - Po to, żeby odwołać pana sędziego z delegacji.
- Wydałem w piątek odpowiednie zarządzenie z uzasadnieniem i poszedłem na urlop. Moje zarządzenie w tym momencie kończyło sprawę, nie podlegało jakiejkolwiek zmianie przez osobę, która mi podlega służbowo. W sytuacji, kiedy doszło do tej zmiany, która była poza zakresem kompetencji zastępującej mnie osoby, musiałem wrócić i usunąć stan bezprawności - tłumaczył.
Sędzia Nawacki przekonywał, że "nie blokował w żaden sposób" wyjazdu sędziego Juszczyszyna. - Pan sędzia może sobie prywatnie jeździć - dodał.
Jak mówił, w pierwotnym zarządzeniu wskazał, że "zachowanie pana sędziego jest objęte postępowaniem dyscyplinarnym". Dodał, że 23 grudnia została wydana uchwała Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, w której Izba Dyscyplinarna wprost stwierdziła, że tego rodzaju czynności pana sędziego "są nielegalne".
- A skoro są nielegalne, w żaden sposób nie mogę przykładać ręki do jego czynności - podkreślił. Pytany dlaczego czynności Juszczyszyna są nielegalne, stwierdził, że "nie mieszczą się w pojęciu sprawowania wymiaru sprawiedliwości".
Szefowa Kancelarii Sejmu nie stawiła się na rozprawie. Nawacki: nie można się rozdwoić
Szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska została w piątek ukarana grzywną za nieokazanie i nieudostępnienie list poparcia do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Tego dnia Juszczyszyn rozpoczął rozpoznawanie sprawy, w której domaga się ujawnienia list. Ani Kaczmarska, ani też jej pełnomocnik nie stawili się na rozprawie.
Nawacki był pytany także o tę kwestię. - Ja nie oceniam działania szefowej Kancelarii Sejmu - skomentował. - Nie złamała prawa w ten sposób, że pan sędzia [Juszczyszyn - przyp. red.] nie był uprawniony do podejmowania tego rodzaju czynności - dodał, zaznaczając, że nie podważa postanowienia sądu.
Za nieokazanie dokumentów Kaczmarska musi zapłacić 3 tysiące złotych kary, a za niezastosowanie się do postanowienia o umożliwieniu wglądu do dokumentów w Kancelarii Sejmu - kolejne 3 tysiące złotych. Łącznie 6 tysięcy złotych. Sędzia Nawacki przekazał, że wie o dwóch grzywnach nałożonych na Kaczmarską.
- Jest taki dobry zwyczaj, którym się kierują sądy. Jeżeli mają konieczność wykonania jakichkolwiek czynności z udziałem przedstawicieli władzy państwowej, czy to ustawodawczej czy wykonawczej. Ten dobry zwyczaj polega na tym, że czynności tak się ustala, żeby nie kolidowały w żaden sposób z czynnościami wykonywanymi przez władzę - wyjaśnił.
Nawiązując do niestawienia się Kaczmarskiej na posiedzeniu sądu, Nawacki powiedział: - Trudno, nie można się rozdwoić.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24