Sąd Najwyższy powiedział dziś, że Izba Dyscyplinarna ma tyle wspólnego z sądem, że znajduje się w budynku Sądu Najwyższego - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach i prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz, odnosząc się do decyzji SN związanej z orzeczeniem unijnego trybunału. Dodał, że ta izba to "sąd doraźny, wyjątkowy, który może być powoływany na czas wojny".
W czwartek odbyło się posiedzenie niejawne w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które TSUE udzielił odpowiedzi 19 listopada.
Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do tej Izby.
SN w uzasadnieniu wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.
"Izba Dyscyplinarna ma tyle wspólnego z sądem, że znajduje się w budynku Sądu Najwyższego"
Orzeczenie Sądu Najwyższego komentował w czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach i prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz.
- Z wielkim uznaniem podchodzę do orzeczenia Sądu Najwyższego - podkreślił. - To pokazuje, że ten opór ludzi, społeczeństwa, którzy od dwóch lat otaczali łańcuchami światła Sąd Najwyższy, ma sens i że jak jest się cierpliwym i konsekwentnym, to możemy zapewnić każdemu obywatelowi prawo do niezależnego sądu - mówił. - My, sędziowie Rzeczypospolitej, szanujemy Sąd Najwyższy i sędziów Sądu Najwyższego, tych prawdziwych, a nie tych powołanych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa - dodał.
- To jest trzęsienie ziemi - ocenił wyrok Sądu Najwyższego w sprawie, której dotyczyło orzeczenie TSUE.
- Sąd Najwyższy potwierdził to, na co zwrócił uwagę wcześniej Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że KRS nie ma nic wspólnego z obroną niezależności sądów, czyli z wykonywaniem jego konstytucyjnych zadań. Powiedział też, że Izba Dyscyplinarna ma tyle wspólnego z sądem, że znajduje się w budynku Sądu Najwyższego - podkreślił Markiewicz.
Ocenił jednocześnie, że "to są bardzo mocne przesłania".
"Sąd doraźny, wyjątkowy, który może być powoływany na czas wojny"
Zdaniem Markiewicza z orzeczenia SN wynika, że Izba Dyscyplinarna "to nie jest sąd" i "nie ma dla niej miejsca". Stwierdził, że to jest "sąd doraźny, wyjątkowy, który może być powoływany na czas wojny".
- Rozumiem, że była prowadzona wojna z sędziami i dlatego została powołana Izba Dyscyplinarna, ale nie o taką wojnę chodzi w konstytucji - zwracał uwagę gość "Faktów po Faktach".
"Należałoby się zastanowić bardzo poważnie nad pewnym okrągłym stołem dla sądownictwa"
Prezes Iustitii stwierdził, że "zamiast kontynuować walkę mającą na celu niszczenie sądownictwa i niszczenie sędziów w Polsce, należałby się zastanowić bardzo poważnie nad pewnym okrągłym stołem dla sądownictwa".
- Należałoby się zastanowić, jak zapewnić bezpieczeństwo prawne dla obywateli, zastanowić się, jak powołać nową, niepolityczną Krajową Radę Sądownictwa. To są wyzwania, które stoją przed nami i także przed politykami - wskazywał sędzia Markiewicz.
- Zachęcam do opamiętania, do tego, żeby premier Morawiecki, pan prezes [PiS, Jarosław - przyp. red] Kaczyński rzeczywiście wyciągnęli z tego jakieś wnioski i żebyśmy mogli, być może wspólnie (...) zastanowić się nad przyszłością Polski, nad przyszłością wymiaru sprawiedliwości w Polsce - dodał.
"Stawię się przed niezależnym sądem"
Markiewicz odniósł się także do faktu, że zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysław Radzik wszczął wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Wśród zarzutów 55 przewinień dyscyplinarnych, jakie przedstawiono Markiewiczowi, jest między innymi podżeganie do nierespektowania "porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej".
- To niejedyne moje zarzuty - przyznał gość TVN24. - Powiedziałem, że stawię się przed niezależnym sądem i będę szanował wyroki niezależnego sądu - obojętnie, jakie by były. Dzisiaj zostało potwierdzone, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem i w związku z tym nie czuję się w obowiązku, żeby przed nią się stawiać - podkreślił prezes "Iustitii".
Stwierdził, że "polityczni rzecznicy dyscyplinarni starają się niszczyć niezależność sędziów każdego dnia".
- Więc jeżeli ja od nich otrzymuję taki zarzut, to mogę powiedzieć: jestem dumny z tego, że jestem ze wspaniałymi sędziami, nie tylko z naszego stowarzyszenia, ale z wieloma innymi sędziami - mówił, nawiązując do sędziów, którym przedstawiono zarzuty dyscyplinarne. - Jestem dumny z tego, że sędziowie Rzeczypospolitej wydali dzisiaj taki wyrok, który przywrócił wielu sędziom nadzieję. A jeżeli rzecznicy dyscyplinarni chcą postawić kolejne sto zarzutów, to niech je przedstawią. Będę je odpierał przed niezależnym sądem. Jestem bardzo spokojny o to, jaki będzie wynik - zapewnił.
"Panowie i panie, czas odejść"
Na pytanie, co by powiedział rzecznikowi dyscyplinarnemu sędziów sądów powszechnych Piotrowi Schabowi, odparł: - Panowie i panie, czas odejść.
- To nie chodzi o to, żebyście dawali przykład taki, jaki jest znany w polityce od dłuższego czasu, żeby trzymać się swojego urzędu do samego końca, w imię własnych prywatnych korzyści, stanowisk, wynagrodzenia. (...) Najwyższy czas odejść i uszanować orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej - zaapelował prezes "Iustitii".
Autor: mjz//now//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24