Prokuratura chce postawić zarzuty sędzi, która otwarcie krytykuje wdrażane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w sądownictwie. Chodzi o byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beatę Morawiec. Zarzuty są poważne, bo dotyczą korupcji. Sędzia uważa, że to absurd i kolejna próba jej zastraszenia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Choć sędzia Beata Morawiec mówi o sprawie, że to bzdury, atak i próba zastraszenia, to zarzuty, jakie chce postawić jej prokuratura, są bardzo poważne. Dotyczą korupcji i nadużycia uprawnień. Znanej krakowskiej sędzi może grozić nawet 10 lat więzienia. - Idzie to w kierunku zastraszenia środowiska sędziowskiego. "Bądźcie cicho, bo za chwilę wszystkim wam postawimy zarzuty w postępowaniu dyscyplinarnym albo uchylimy immunitety" – mówi sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Według prokuratury siedem lat temu sędzia Beata Morawiec miała zobowiązać się do napisania opracowania dla sądu apelacyjnego. Zdaniem śledczych dostała za to pieniądze, ale tekstu nigdy nie oddała. - To dzieło, pod nazwą "Windykacja kosztów sądowych w aspekcie wydziału karnego" nigdy nie powstało, a mimo tego sędzia otrzymała za to wynagrodzenie – wskazuje rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.
- Wszystkie dokumenty świadczące o wykonaniu tej umowy są w moim posiadaniu i w posiadaniu sądu apelacyjnego – twierdzi Beata Morawiec.
"Tworzy się sprawy po to, żeby medialnie kogoś zniszczyć"
Inny zarzut dotyczy wyroku wydanego rzekomo w zamian za korzyść majątkową. Ewa Bialik mówi, że "po wydaniu wyroku osoba, której on dotyczył, skontaktowała się z sędzią i przekazała jej korzyść majątkową w postaci telefonu komórkowego". Na te zarzuty Beata Morawiec odpowiada, że prokurator "ma prawo do autokompromitacji". – W związku z tym stawiając takie zarzuty, na taką autokompromitację się naraża – dodaje.
W przypadku obu zarzutów prokuratura nie ujawnia, skąd ma tę wiedzę, nie pokazuje żadnych zeznań ani dowodów. - Te ustalenia zostały poczynione w trakcie postępowania przygotowawczego prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej – wyjaśnia Ewa Bialik. Nic więcej śledczy nie ujawniają, ale chcą uchylenia sędzi immunitetu.
- Trałujemy sędziów, próbujemy cokolwiek znaleźć na nich w życiu osobistym, w życiu zawodowym. Jeżeli nic nie ma, to tworzy się sprawy po to, żeby medialnie kogoś zniszczyć – uważa sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek.
Środowisko sędziów nie ma wątpliwości - zarzuty dla sędzi to zemsta, bo sędzia Morawiec była jednym z pierwszych prezesów sądów, których odwołał Zbigniew Ziobro - bez uzasadnienia, faksem. Sędziowie z Krakowa mocno ją wtedy wspierali. Byli jednymi z pierwszych, którzy sprzeciwili się ministrowi, a sędzia Morawiec pozwała Ziobrę do sądu i proces wygrała. Teraz jest jedną z najbardziej aktywnych prawniczek walczących o praworządność w Polsce.
- Jeżeli ty, sędzio, chcesz coś zrobić, to my pokażemy, że machina pastwa, która podlega Zbigniewowi Ziobrze, jest taka, że uprzykrzy ci życie – mówi prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
Izba Dyscyplinarna zdecyduje w sprawie uchylenia immunitetu
Zdaniem sędzi Morawiec to "coś na zasadzie: jak nie będziesz siedział cicho, to uważaj. Bo możesz skończyć swoją karierę zawodową". Jeszcze nie dostała wezwania przed Izbę Dyscyplinarną i jeszcze nie wie, czy się przed nią stawi. Prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę chce, by immunitet sędzi odebrała Izba Dyscyplinarna, powołana przez władzę, ale nieuznawana przez prawniczy świat.
- Działanie Izby Dyscyplinarnej zostało zamrożone na skutek zabezpieczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Uważamy, że ta Izba w tym momencie w ogóle nie powinna podejmować żadnych czynności orzeczniczych czy pozaorzeczniczych – podkreśla adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy Wolne Sądy.
W przyszłym tygodniu unijny trybunał znów będzie zajmował się sądownictwem w Polsce. Ma badać legalność powołania właśnie Izby Dyscyplinarnej. - W moim przekonaniu to nie są sędziowie, ponieważ nie spełniają kryteriów niezawisłości i bezstronności sędziego, tak w rozumieniu prawa polskiego, jak i europejskiego – podkreśla Gregorczyk-Abram.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24