- Ilość wydarzeń wokół ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej budzi niepokój - stwierdził w "Kropce nad i" Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych.
Pytany o zwrócenie się przez USA do Polski z "pewnymi sugestiami" dotyczącymi ustawy o IPN - o czym informował szef MSZ Jacek Czaputowicz - dyplomata odpowiedział, że "musimy brać pod uwagę opinie tych krajów, które zresztą dobrze nam życzą, są nam potrzebne" i z którymi należy żyć w zgodzie.
- Jeżeli strona amerykańska coś sugeruje, warto przynajmniej rozważyć to, wziąć to pod uwagę. Być może jakaś dobra lekcja z tego też płynie, bo może nie warto jest toczyć sporu, czy nawet głębszego konfliktu ze wszystkimi na około - uzasadnił były ambasador RP w USA.
"Siła sprawcza była po naszej stronie"
Schnepf ocenił także, że niedobrze się dzieje, iż dyskusja między Polską a Izraelem jest podgrzewana w mediach społecznościowych na przykład poprzez filmy. Za "niedobrą rzecz" uznał wdawanie się w dyskusję z rozpowszechniającymi je organizacjami z USA czy Izraela.
Podkreślił, że podstawą historii jest swoboda badań i swoboda interpretowania zdarzeń. - Odebranie tego i stworzenie czegoś w rodzaju państwowej historii jest czymś siłą rzeczy sprzeczne z rozwojem intelektualnym człowieka - dodał.
Jak podkreślił, to Polska wywołała spór ustawą o IPN.
- Nie ulega wątpliwości, że wywołaliśmy tę awanturę. Siła sprawcza była po naszej stronie - powiedział Schnepf. - To jest niefortunna nowelizacja ustawy o IPN. Moment, w którym została przestawiona, sposób, w jaki została przedstawiona, a nawet jej treść i zawartość po prostu budzi ogromnie dużo wątpliwości, jeśli nie (...) złych emocji - dodał.
Schnepf zaznaczył, że potem "nastąpiła eskalacja, czyli podnoszenie temperatury i z jednej, i z drugiej strony".
"Tworzy się pewien mit oblężenia"
Zdaniem byłego ambasadora liczba interwencji służb dyplomatycznych w sprawie użycia sformułowania "polskie obozy śmierci" w zagranicznych mediach "jest nieuczciwa, nierzetelna". MSZ twierdzi, że takich interwencji jest około 300 rocznie.
- Stany Zjednoczone są wymieniane jako kraj, w którym najwięcej przypadków miało miejsce - powiedział Schnepf, dodając, że gdy on był ambasadorem, to było to około 10 interwencji rocznie. Podkreślił, że polska ambasada "interweniowała we wszystkich przypadkach, o których wiedziała".
Stwierdził, iż duża liczba interwencji podawana przez MSZ "buduje takie wrażenie, że trwa jakaś kampania". - Tworzy się pewien mit oblężenia, którego nie było - zaznaczył.
Schnepf powiedział, że przez cały okres trwania III Rzeczpospolitej polska dyplomacja, artyści i badacze "robili absolutnie wszystko", aby o Holokauście można było mówić otwarcie oraz aby "nie narażony był na szwank honor, godność Polski i Polaków, żeby nie przypisywano nam rzeczy, za które odpowiedzialności nie powinniśmy w żadnym wypadku ponosić".
Autor: pk\mtom\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24