- Eugeniusz Kłopotek wie, że ta miarka, którą sam napełnia, ona już jest tak naprawdę wypełniona po brzegi - powiedział w "Faktach po Faktach" Marek Sawicki z PSL komentując głosowanie swojego partyjnego kolegi Eugeniusza Kłopotka wbrew dyscyplinie partyjnej ws. referendum nt. pójścia sześciolatków do szkół.
W piątek Sejm odrzucił obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum ws. wcześniejszego pójścia dzieci do szkół, choć z dyscypliny w głosowaniu wyłamało się dwóch posłów PSL - Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski. Obaj przeprosili i dostali jedynie naganę.
Marek Sawicki pytany czy wierzy w skruchę Eugeniusza Kłopotka odpowiedział: - Powiem szczerze, że i wczoraj i dzisiaj minę miał nietęgą. Natomiast oczywiście ten animusz, który przy jego wypowiedziach był prezentowany, jest jego cechą charakterystyczną. Zdaniem polityka problem polega na tym, że Polskie Stronnictwo Ludowe nigdy nie było zbytnio zdyscyplinowane. - Nasze procedury jeśli chodzi o kary są bardzo łagodne - zauważył. Jak powiedział, dzisiaj wydarzyły się dwie rzeczy: po pierwsze - dwaj posłowie otrzymali nagany, po drugie - PSL postanowiło wzmocnić regulamin klubu.
"Kłopotek musi się zastanowić"
Sawicki zwrócił uwagę, że jeśli członek klubu notorycznie łamie dyscyplinę, a to - według niego "Gienkowi często się zdarza" - to musi zastanowić się, czy mu po drodze ze swoim środowiskiem. - Jeśli mu nie po drodze, to niech wybierze inne, bądź też samodzielnie startuje do Sejmu - stwierdził. I dodał: - Jest coś takiego, jak wzajemna lojalność i wzajemne zobowiązanie. Polityk przyznał, że dotychczas Kłopotek był bezkarny. - Miejmy nadzieję, że trzy miesiące próby do jakiej zobowiązał się sam Eugeniusz Kłopotek, ale także zmiana regulaminu klubu sprawi, że kolejnych tego typu incydentów z udziałem naszego kochanego Kłopotka już nie będzie - przyznał. - Eugeniusz Kłopotek wie, że ta miarka, którą sam napełnia, ona już jest tak naprawdę wypełniona po brzegi - podsumował Sawicki.
"Szkoły są przygotowane"
Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, która również była gościem programu przekonywała, że referenda powinny odbywać się w sprawach, które dotyczą wszystkich Polaków, np. w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej. - Szkoły są przygotowane, nie powiem, że w 100 procentach, ale są. Są przyjazne - przekonywała posłanka. Z kolei Zbigniew Girzyński z PiS tłumaczył, że dzieci nie powinno wysyłać się do szkoły na siłę. Zapowiedział też, że jego partia złoży wniosek o referendum, ale wyłącznie z jednym pytaniem dotyczącym posłania sześciolatków do szkół.
Autor: nsz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24