- Można się obawiać, że prokuratura nie lubi Sarkozy'ego - stwierdził w TVN24 Andrzej Jonas z "The Warsaw Voice". W jego ocenie mamy do czynienia z "jakimś rodzajem szykan" wobec byłego prezydenta Francji. Bertrand Le Guern, prezes Petrolinvestu ocenił z kolei, że sposób zatrzymania polityka świadczy o tym, iż francuska prokuratura jest pewna zarzutów mu stawianych.
Były prezydent Francji został zatrzymany we wtorek. Dzisiaj w nocy, po 15 godzinach przesłuchania, paryska prokuratura postawiła mu zarzut korupcji, niezgodnego z prawem używania wpływów i naruszenia tajemnicy zawodowej.
Zdaniem Bertranda Le Guerna, wiązanie zatrzymania Nicolasa Sarkozy'ego z kolejnymi wyborami we Francji, to zbyt pochopny wniosek. - One są dopiero za 3 lata - tłumaczył w TVN24.
Jak mówił, francuska prokuratura musi być pewna zarzutów stawianych byłemu prezydentowi. Świadczy o tym m.in. sposób zatrzymania Sarkozy'go. - Nie zatrzymali go w domu, tylko wysłali mu wezwanie, łącznie z informacją, że jak się pojawi, zostanie zatrzymany na 24 godziny. Nie wysłali policji do niego do domu - mówił Le Guern.
Prezes Petrolinvestu dodał, że uprawnienia prezydenta Francji są większe niż amerykańskiej głowy państwa. - W momencie kryzysu cała uwaga jest skoncentrowana na jednej osobie i jedna osoba ponosi odpowiedzialność - tłumaczył.
Sarkozy szykanowany?
Andrzej Jonas z "The Warsaw Voice" mówił w TVN24, że Francuzi lubią "cesarskie insygnia władzy i wszyscy najwyżsi dostojnicy mają swoje pałace do urzędowania, jednak jest to państwo i społeczeństwo republikańskie, ogromnie przywiązane do powszechnej zasady równości".
- Można się obawiać, że prokuratura nie lubi Sarkozy'ego - stwierdził Jonas. W jego ocenie mamy do czynienia z "jakimś rodzajem szykan" wobec byłego prezydenta Francji.
- Nic nie wskazuje na to, żeby organa ścigania znajdowały się w stanie gorącego pościgu. Tylko w czasie takiego pościgu chwyta się kogoś i doprowadza przed oblicze prokuratury i sądu, inaczej wysyła się wezwanie - mówił. Jonas dodał, że takie zdarzenia, jak w przypadku Sarkozy'ego, sprzyjają poparciu skrajnej prawicy, m.in. partii Marine Le Pen. - Część Francuzów myśli o tym z przerażeniem, ale część oddaje na nią głosy. To nie bierze się z niczego, bierze się z najrozmaitszych lęków ogarniających społeczeństwo - mówił.
Zarzuty dla byłego prezydenta
59-letni Sarkozy został we wtorek rano zatrzymany i był przez cały dzień przesłuchiwany w siedzibie służb antykorupcyjnych w Nanterre pod Paryżem. Przed północą został przewieziony do sądu w Paryżu i ponownie przesłuchany. Po około dwóch godzinach mógł opuścić budynek sądu. To był pierwszy w historii Francji przypadek zatrzymania byłego prezydenta państwa. Były prezydent znalazł się w centrum wszczętego 26 lutego br. dochodzenia w związku z podejrzeniami, że usiłował, wykorzystując swoje wpływy, zdobyć informacje na temat innego śledztwa, którym był objęty - w sprawie finansowania jego zwycięskiej kampanii prezydenckiej w 2007 r. przez ówczesnego dyktatora Libii Muammara Kadafiego. W ramach dochodzenia, otwartego przez prokuraturę finansową, śledczy chcą również stwierdzić, czy Sarkozy został bezprawnie poinformowany o objęciu go podsłuchami. O zastosowaniu podsłuchów wobec byłego prezydenta zdecydowano we wrześniu 2013 r. w ramach wcześniejszego śledztwa, dotyczącego domniemanych kontrybucji finansowych Kadafiego. Od poniedziałku zatrzymany jest adwokat Sarkozy'ego, Thierry Herzog, a także dwaj wysocy urzędnicy sądowi, Gilbert Azibert i Patrick Sassoust. Śledczy chcą ustalić m.in., czy były szef państwa, przy pomocy swojego prawnika, dążył do uzyskania informacji na temat dochodzenia w zamian za obietnicę prestiżowego stanowiska w Monako dla Aziberta. Nicolas Sarkozy zaprzecza wszystkim zarzutom. Sarkozy jest objęty w sumie sześcioma dochodzeniami; najnowsze dotyczy właśnie nieprawidłowości w kampanii z 2012 r.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24