Politycy Samoobrony zapewniają, że nie znikną ze sceny politycznej mimo przegranej w wyborach. Wśród działaczy panuje jednak smutek, bo partia nie przekroczyła progu wyborczego. Według wstępnych wyników PBS DGA - ma 1,5 proc. głosów.
Podczas ogłoszenia pierwszych prognoz - na wieczorze wyborczym Samoobrony - nie było jej lidera Andrzeja Leppera. Wcześniej po przedłużającej się ciszy wyborczej wyjechał z warszawskiego hotelu Gromada.
Chętnie za to wypowiadali się pozostali politycy tej partii: - W Sejmie nie jesteśmy, ale nie znikniemy ze sceny politycznej; działamy dalej jako opozycja pozaparlamentarna - powiedział Krzysztof Filipek, tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów. - Kadencje mają to do siebie, że się kończą. Na pewno wrócimy - zapowiedział Filipek.
Genowefa Wiśniowska stwierdziła, że społeczeństwo miało za mało czasu by zrozumieć, po co było przerwanie kadencji. - Dla nas jest to na pewno smutne, a teraz cóż - do pracy ponownie - podsumowała.
Lider Samoobrony zapewniał wcześniej, że szampan będzie bez względu na wyniki wyborów. Partia swój wieczór wyborczy zorganizowała w warszawskim hotelu Gromada, niedaleko lotniska Okęcie. Przed godz. 20 impreza zgromadziła jednak jedynie około 100 osób i dużą grupę dziennikarzy.
Politycy partii do ostatniej chwili przed zakończeniem ciszy wyborczej liczyli na przekroczenie przez Samoobronę progu wyborczego. Przed wstępnymi wynikami wyborów nie chcieli odpowiadać na pytania, co będą robić, gdyby Samoobrona do parlamentu nie weszła. Jedynie Krzysztof Filipek pytany o to, odparł: - Patrząc na mój wiek, większość czasu spędziłem poza parlamentem. Więc nawet gdyby tak się stało, na pewno sobie poradzę.
Zaskoczenie wywołało pojawienie się Jacka P., działacza Samoobrony, który niedawno wyszedł z aresztu. Asystent Stanisława Łyżwińskiego oskarżony w sprawie tzw. "seksafery", asystent Stanisława Łyżwińskiego i radny Samoobrony w łódzkim sejmiku wojewódzkim spędził w areszcie 8 miesięcy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24