Targają się na życie, bo sobie nie dają rady i są otoczeni morzem niezrozumienia. Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem samobójstw dzieci i młodzieży. Psychiatria dzieci i młodzieży jest zaniedbana przez system opieki zdrowotnej. Epidemia COVID-19 jeszcze bardziej pogłębia ten problem. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Barbara Rajkowska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce zwraca uwagę, że w 2020 roku 116 dzieci popełniło samobójstwo, a najmłodsze miało zaledwie 8 lat. - Statystyki policyjne mówią, że około 70 dzieci miesięcznie targa się na swoje życie - dodaje.
Czasami ratunkiem jest telefon 116 111. - Mamy średnio dwie interwencje kryzysowe dziennie, czyli sytuacje, gdzie dzwoni osoba i jest w sytuacji zagrożenia życia - mówi konsultantka telefonu zaufania Michalina Kulczykowska. Wsparcie na odległość jest wtedy konieczne, ale to za mało - alarmują fundacje. - Zbieramy żniwo słabej sytuacji psychiatrycznej dzieci i młodzieży w Polsce - dodaje.
"Na dostanie się na terapię trzeba czekać czasami rok, pół roku"
Problemy rosną, a już przed pandemią wejście do gabinetu psychologa czy psychiatry blokowały wielomiesięczne kolejki. - Na dostanie się na terapię trzeba czekać czasami rok, pół roku. Do psychiatry też nie możemy liczyć, że dostaniemy się z dnia na dzień - podkreśla Katarzyna Sobczuk-Wójciszyn, która również działa w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce.
- Specjaliści, jeżeli są, to najczęściej w dużych miastach - informuje Barbara Rajkowska. Kolejną barierą jest fakt, że taka wizyta jest dla niektórych po prostu wstydliwa. - Sama ostatnio byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji, gdy dziewczynka miała problemy natury depresyjnej. Próbowała wytłumaczyć tacie, co się dzieje. Tata nie był w stanie słuchać, dziewczynka się rozpłakała - opowiada Katarzyna Sobczuk-Wójciszyn.
Dlatego Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce apeluje do premiera o poprawę dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej dla dzieci w całej Polsce. Na swojej stronie internetowej zbiera podpisy pod petycją. - Chcemy zwrócić uwagę na to, jak zastraszająca ilość dzieci tego wsparcia potrzebuje - tłumaczy Barbara Rajkowska.
"Tych zgłoszeń jest więcej niż było"
Najwyższa Izba Kontroli mówi o 630 tysiącach potrzebujących dzieci - psychiatrów dziecięcych w całym kraju jest dokładnie 482 - to jeden lekarz na 1300 pacjentów, a to dane jeszcze sprzed pandemii. Po roku izolacji, zamknięcia w domach, bez szkoły, bez kolegów, bez nauczycieli sytuacja może być dużo gorsza. - Telefon działa przez całą dobę i dzwoni cały czas. Podczas pandemii zauważyliśmy dwukrotny wzrost wiadomości, które do nas przychodzą - zwraca uwagę Michalina Kulczykowska.
- Mamy informacje z poradni psychologiczno-pedagogicznych, od podmiotów obsługujących infolinie i pomoc online, że tych zgłoszeń jest więcej niż było. Dokładny obraz i skalę porównawczą będziemy mieli po zdiagnozowaniu tego problemu - stwierdza minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Diagnoza to pierwszy etap ogłoszonego właśnie programu wsparcia psychologiczno-pedagogicznego uczniów i nauczycieli. Później mają być godziny szkoleń i pomoc najbardziej potrzebującym. Na ten cel w tym roku przeznaczono 15 milionów złotych z budżetu. - Trudno powiedzieć, jaki będzie realny wpływ tych zapewnień, bo niewiele wiemy o tym projekcie – mówi Anna Choszcz-Sendrowska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce. - Należałoby zadać sporo pytań, kto te pomoc w szkołach ma świadczyć. Jeden z nauczycieli policzył, że to wsparcie na ucznia to będzie 45 minut. To trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to wsparcie wystarczające - dodaje.
"Dziecko straciło wszystkie możliwości rozmowy z osobami, które były ważne"
Każdy dzień to realne zagrożenie. Samotność, lęk i poczucie bezsensu - o takich uczuciach mówią uczniowie. - Kiedy słyszymy, że dziecko mówi, że chce się zabić, że nie jest ważne i wiemy, że nie jesteśmy w stanie pomóc, to powinniśmy szukać pomocy i dostawać tę pomoc tak szybko jak to możliwe - podkreśla Katarzyna Sobczuk-Wójciszyn.
Trzeba też pamiętać, że są najmłodsi, którzy na co dzień w domu nie mają żadnego wsparcia. Katarzyna Sobczuk-Wójciszyn jest Rodzicem w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce - ma pod opieką pięcioro dzieci z trudnych domów. - To, co miały w dzieciństwie nasze dzieci, w żadnym filmie nie widziałam takich scenariuszy i nie chciałabym zobaczyć - przyznaje.
Przez ostatni rok problemy narastają. - Dziecko straciło wszystkie możliwości rozmowy z osobami, które były ważne, zostało pozostawione samo sobie - opowiada Barbara Rajkowska. Wszystko to za zamkniętymi drzwiami, z dala od szkoły, rówieśników i nauczycieli. Dziecko w takiej sytuacji potrzebuje pomocy specjalistów - nie za kilka miesięcy, ale już teraz.
Karolina Bałuc, asty//now
Źródło: TVN24