Oskarżonej nie było, prokurator przyszedł spóźniony, a obrońca od początku mówił, że sąd jego klientce krzywdy dzisiaj nie zrobi. Tym razem się pomylił. Sąd nie podzielił w środę jego argumentów i zdecydował, że Izabella C. - kobieta, która "zaparkowała" swojego mercedesa w przejściu podziemnym w centrum Warszawy - ma trafić na obserwację psychiatryczną w zakładzie zamkniętym.
O najbliższych losach Izabelli C. sąd decydował w środę za zamkniętymi drzwiami. Ze względu na wrażliwy charakter omawianych kwestii sędzia nie zgodziła się na to, aby na sali mogli zostać dziennikarze. Rozstrzygnąć miała się na niej ważna kwestia.
Izabella C. idzie na obserwację
Kilka tygodni temu biegli stwierdzili, że nie są w stanie wypowiedzieć się na temat stanu zdrowia psychicznego oskarżonej na podstawie jednorazowego badania. Prokuratura wydała więc wniosek o skierowanie Izabelli C. na obserwację w zakładzie zamkniętym, ale przytaknąć temu musiał też sąd. I tak się stało.
- Dzisiaj Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zgodził się z wnioskiem prokuratora i zdecydował, że oskarżona może trafić na obserwację psychiatryczną w ośrodku - mówi tvn24.pl prok. Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Decyzję taką sąd podjął pomimo stanowiska obrońcy, mec. Witolda Kabańskiego, który jeszcze przed posiedzeniem mówił, że "jest spokojny o to, iż żadna decyzja w sprawie obserwacji nie zostanie dzisiaj wydana i ma ku temu argumenty". Było to o tyle zaskakujące, że to właśnie na wniosek obrony sąd uznał podczas pierwszej rozprawy w sprawie wypadku spod Rotundy, że przed wydaniem wyroku konieczne jest przeprowadzenie badań oskarżonej.
Po posiedzeniu obrońca Izabelli C. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. - Na razie nie będę w ogóle wypowiadał się na temat tej sprawy - oświadczył. Na postanowienie sądu przysługuje mu teraz zażalenie, którego złożenie wydaje się w tej sytuacji niemal pewne. Dopiero po uprawomocnieniu się decyzji oskarżona będzie mogła trafić na obserwację.
Parking pod ziemią
Sprawa Izabelli C. ciągnie się od końca ubiegłego roku. Kobieta, prowadząc pod wpływem alkoholu, wjechała w nocy z 16 na 17 grudnia do przejścia podziemnego w centrum Warszawy. Nie pierwszy raz wsiadła za kierownicę pijana. Miesiąc wcześniej ten sam sąd, który "odsyłał" ją na badania lekarskie, zdecydował, że 31-latka przez dwa lata nie może prowadzić pojazdów mechanicznych i musi zapłacić 2 tys. zł grzywny - także za jazdę pod wpływem alkoholu. Był to wyrok nieprawomocny. Pod koniec kwietnia sąd drugiej instancji uznał, że Izabella C. na razie nie poniesie kary, a proces musi ruszyć od początku - właśnie ze względu na brak badań lekarskich kierującej.
Izabella C. od początku sprawiała duże kłopoty. Gdy w grudniu sędzia zakazała jej opuszczać kraj, C. oświadczyła, że nie może oddać paszportu ponieważ "to mocno koliduje z jej planami na święta". Później, mimo obowiązku nałożonego przez sąd, nie meldowała się na policji. Problemy z prawem miała też w USA (posiada obywatelstwo tego kraju).
Autor: Łukasz Orłowski/tr/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Radek Pietruszka