Szwed Anders H., który według polskich prokuratorów był zamieszany w sprawę kradzieży napisu "Arbeit macht frei", usłyszy od śledczych zarzut podżegania do kradzieży. Stanie się to, gdy tylko uda się przesłuchać mężczyznę. Jak poinformowała w TVN24 Bogusława Marcinkowska z krakowskiej prokuratury "w kręgu zainteresowań śledczych" jest jeszcze jeden szwedzki obywatel.
Andersa H. udało się zidentyfikować dzięki otrzymanemu ze Szwecji jego wizerunkowi. - Mężczyznę jako zleceniodawcę kradzieży historycznego napisu "Arbeit macht frei" rozpoznało w środę dwóch podejrzanych o udział w kradzieży. W związku z tym prokuratorzy zdecydowali o postawieniu Aderasowi H. zarzutu - tłumaczyła w TVN24 Marcinkowska. Szwed podejrzany jest o podżeganie do popełnienia kradzieży tego napisu.
Śledczy wystąpili już do sądu z wnioskiem o wydanie postanowienia o aresztowaniu mężczyzny na 14 dni. Posiedzenie sądu w tej sprawie zaplanowano na czwartek. - Po nim zostanie wydany list gończy i i śledczy sporządzą Europejski Nakaz Aresztowania. Na jego podstawie H. będzie mógł zostać zatrzymany i przywieziony do Polski - zaznaczyła prokurator.
Nie będzie jedyny?
Wszystko wskazuje na to, że H. nie będzie jedynym Szwedem, który w sprawie kradzieży napisu usłyszy zarzuty. - W kręgu zainteresowania naszego postępowania jest jeszcze inna osoba, co do której również zwracaliśmy się do strony szwedzkiej o potwierdzenie jej danych. W tej chwili nie mamy jeszcze zrealizowanego tego wniosku i dlatego więcej informacji na ten temat nie mogę podać - powiedziała Marcinkowska.
Rocznica z napisem
Wszystko wskazuje na to, że zniszczony przez złodziei napis, wróci do muzeum byłego obozu Auschwitz-Birkenau na 65. rocznicę jego wyzwolenia. Uroczystości zaplanowano na 27 stycznia.
- Wiemy od biegłych, że zakończą prace w przyszłym tygodniu i już 21 stycznia napis fizycznie będzie mógł wrócić do muzeum - zapewniła krakowska prokurator. Kiedy zawiśnie nad bramą, nie wiadomo.
Kradzież z happy endem?
Szwedzki trop w sprawie kradzieży "Arbeit macht frei" pojawił się bardzo szybko. Już 30 grudnia minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski przyznał w TVN24, że "zleceniodawca znajduje się po stronie szwedzkiej". Napis skradziono zaledwie 12 dni wcześniej, 18 grudnia nad ranem. W niedzielę 20 grudnia udało się go zlokalizować. Rozcięta na trzy części tablica znalazła się we wsi Czernikowo nieopodal Torunia.
O udział w rabunku podejrzanych jest pięciu Polaków. Czterej z nich usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży tablicy oraz uszkodzenia napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Podobny zarzut - udziału w grupie przestępczej oraz nakłaniania do kradzieży i zniszczenia napisu - usłyszał piąty podejrzany. Cała piątka trafiła do aresztu na trzy miesiące.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tv4.se/sxc.hu