Działania służb wynikają z postępowania prokuratury, a ja jestem przekonany, że działania są prowadzone zgodnie z prawem - stwierdził rzecznik rządu Piotr Mueller. Odniósł się do sprawy przeszukania CBA w mieszkaniu syna Mariana Banasia.
W środę CBA przeszukało dom syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Maraiana Banasia, Jakuba. Stało się dwa dni po tym, gdy dziennikarze Onetu opublikowali informacje dotyczące raportu NIK o wyborach kopertowych z 10 maja 2020 roku, które się nie odbyły. W tekście przedstawiono dokumenty pokontrolne, które "stały się kością niezgody w samym NIK, a których obawia się obóz rządzący". Ma z nich wynikać, że NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym między innymi premiera Mateusza Morawieckiego.
"To słowa, które są niesprawiedliwe"
Banaś wydał oświadczenie w sprawie przeszukania w domu jego syna. Porównał w nim dzisiejsze rządy do "czasów bolszewickich", "stanu wojennego" i "państwa policyjnego".
- To słowa, które są niesprawiedliwe. Działania służb wynikają z postępowania prokuratury, a ja jestem przekonany, że działania są prowadzone zgodnie z prawem - komentował te słowa prezesa NIK rzecznik rządu Piotr Mueller w Radiu Zet w czwartek. - Cenię Mariana Banasia za wiele rzeczy, które zrobił w czasach PRL-u, cenię za walkę z mafiami VAT-owskimi, ale w tym zakresie nie zgadzam się z nim - dodał.
Zdaniem Muellera to "koincydencja zdarzeń", a "tworzenie ciągów przyczynowo-skutkowych jest nieuzasadnione". Zapytany o to, czy użyto aparatu państwa do tego, aby zastraszyć Banasia zapewnił, że "absolutnie nie".
Stwierdził również, że nie sądzi, by Banaś "zrezygnował do końca kadencji". - Niech pełni tę funkcję, przecież został na nią wybrany - dodał.
Mueller zapewnił również, że premier nie obawia się raportu NIK. - Brzmi groźnie, jeśli bierze się tylko pod uwagę jedną stronę, a nie bierze się tego, że również są opinię, które wskazują, że na podstawie specustawy były przepisy pozwalające na wydawanie poleceń - mówił.
Źródło: Radio Zet, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24