|

Ryszard Petru: memy zniknęły, jak wyszedłem z polityki

Ryszard Petru w "Faktach po Faktach"
Ryszard Petru w "Faktach po Faktach"
Źródło: tvn24

O Grzegorzu Schetynie mówi, że rozmawia tylko po to, by oszukać swojego rozmówcę. O Katarzynie Lubnauer, że oszukała go z niskich pobudek. O Jarosławie Kaczyńskim, że żaden z niego biznesmen, ale oszust. Za te ostatnie słowa sąd nakazał mu już przeprosiny, na razie nieprawomocnie. Ryszard Petru w rozmowie z Arletą Zalewską i Krzysztofem Skórzyńskim wyjaśnia, jak mu się żyje bez polityki.

Artykuł dostępny w subskrypcji

CZYTAJ TAKŻE INNE ROZMOWY AUTORÓW W CYKLU "MIĘDZY FAKTAMI" >>>

Arleta Zalewska, Krzysztof Skórzyński: Jest pan memem.

Ryszard Petru: Już nie. (śmiech)

Trochę jeszcze tak.

Raczej nie.

Aleksander Kwaśniewski kiedyś powiedział, że niektóre memy z nim są nawet zabawne.

Memy zniknęły, jak wyszedłem z polityki.

Pan wyszedł z polityki na dobre?

Cały czas wychodzę.

Zniknął na prawie dwa lata. Przez ten czas bywał rzadko w mediach. Leczył rany i odbudowywał własny biznes. Z Ryszardem Petru spotykamy się w jednym ze szklanych biurowców w tak zwanym Mordorze. To nieformalna i nieco złośliwa nazwa biurowej części Warszawy. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmienił. Ta sama charakterystyczna fryzura i to samo szybkie tempo mówienia. Dopiero gdy pytamy o przeszłość, okazuje się, że były przewodniczący Nowoczesnej ma ten etap dobrze przepracowany. Mówi nam o błędach, wnioskach i lekcjach, które dała mu polityka. 

Jak nazwałby pan ten pierwszy okres po odejściu?

Swego rodzaju detoks. I jednocześnie stan błogości.

A jakiś rachunek sumienia był? Podsumowanie? Refleksja?

Tak.

I?

Analiza, co poszło super, a co nie.

Lecąc "na Maderę", gdy opozycja okupowała Sejm?

Po pierwsze nie na Maderę. Po drugie mleko się rozlało, w polityce czy w życiu ważne jest nie to, czy się błędy popełnia, tylko jak się je koryguje. W sumie jednak strategiczne zaniechanie zostało popełnione wcześniej.

Co to za zwierzę siedzi na Maderze orzeszki se chrupie ma nas wszystkich w d…
"Co to za zwierzę, siedzi na Maderze, orzeszki se chrupie, ma nas wszystkich w d…"
Źródło: TVN24

Będziemy zgadywać, ok?

Proszę.

Chodziły słuchy, że gdy notowania Nowoczesnej przebiły notowania Platformy, szykował się transfer dekady.

Była oferta przyjęcia około 60 posłów PO. Przyszli do mnie wysłannicy tej grupy z listą 60 posłów, którzy chcą przejść do Nowoczesnej.

60?

To byłby koniec Platformy. Nie byliśmy na to gotowi. Platforma niosła całe odium tego, z czym nie chciała mieć nic wspólnego Nowoczesna. Jednak z perspektywy czasu był to strategiczny błąd zaniechania.

Dlaczego?

To był 2016 rok…

Dla Nowoczesnej najlepszy.

Wtedy miałem obawę, że nie jestem gotowy na zarządzanie 90-osobowym klubem. Nie było też entuzjazmu w Nowoczesnej na taki ruch.

Co innego 30 młodych posłów, a co innego 90, z czego 60 to stare wygi gry kuluarowej, którzy mogli nas łatwo rozbić od środka. Mieliby większość, mogliby przegłosować wszystko. Miałem obawę, że przejmą klub.

To by całkowicie zmieniło scenę polityczną.

Tak, to byłby prawdziwy game changer. Albo ty przejmujesz ich, albo oni ciebie.

Kto przyszedł z tą ofertą?

Nieważne. Poważni ludzie.

Są dziś w Sejmie, w Platformie?

Wszyscy.

Przyszli i co powiedzieli?

Mieliśmy dużo rozmów i spotkań.

Jak długo to trwało?

Ze dwa miesiące.

Dlaczego chcieli przejść? Byli w konflikcie ze Schetyną?

To był pierwszy powód. Drugi był taki, że PO miała wtedy niskie poparcie. Twierdzili, że Platforma się skończyła, że już nie ma pomysłu na przejęcie władzy. Że tam już nic nie działa.

A pan był na fali.

To było dla nich ważne, bo po raz pierwszy Platforma szła na dno. Pojawiła się realna alternatywa – Nowoczesna.

A panu zabrakło odwagi.

Nie wiem, czy to była kwestia odwagi. (dłuższa chwila milczenia) Obawiałem się zaryzykować. Obawiałem się braku kontroli.

Z czego dziś pan żyje?

Z biznesu. Przeprowadzamy duże transakcje, refinansowania, restrukturyzacje, zakupy i sprzedaże dużych firm. Wyłącznie prywatnym firmom. Zero polityki. Zero państwa.

Ryszard Petru: nie będę kandydował w nadchodzących wyborach
Ryszard Petru: nie będę kandydował w nadchodzących wyborach
Źródło: TVN24

Łatwo było wrócić do bzinesu?

Po czterech latach przerwy – tak. Po ośmiu, a nie mówię już po 12, to byłoby bardzo trudne, o ile nie niemożliwe.

Bo byłby pan już za stary?

To nie kwestia wieku. Traci się kontakty, zmieniają się ludzie, technologia. I im dłużej w polityce, tym trudniej wrócić.

Dlaczego?

Bo dłuższy czas, mimo odejścia z polityki, dalej jest się "Ryszardem Petru, politykiem", do tego jeszcze, "który zalazł PiS-owi za skórę". Tylko tyle i aż tyle. Dla wielu osób wciąż jestem w polityce.

Coraz częściej obcy ludzie mnie pytają: "gdzie pan tak zniknął?".

Zdarzało się, że ktoś mówił: "sorry, ale nie będziemy współpracować przez pański epizod w polityce"?

Tylko tam, gdzie był udział państwa i raczej jako obawa. Dwie firmy były zainteresowane współpracą, ale miały u siebie Polski Fundusz Rozwoju. W normalnym kraju takie rzeczy się nie dzieją.

Choć takie sprawy jak pozew od Jarosława Kaczyńskiego o naruszenie godności osobistej nie są w biznesie problemem. Pojawiają się raczej pytania, jaki ten Jarek jest z bliska.

Prezes PiS skierował wezwanie przedsądowe do Ryszarda Petru
Prezes PiS skierował wezwanie przedsądowe do Ryszarda Petru
Źródło: TVN24

A tak, czytaliśmy. Jest wyrok. Ma pan przeprosić.

Będę się odwoływał.

Przypomnijmy, chodzi o to, że w sprawie budowy słynnych "dwóch wież" zamieścił pan wpis sugerujący, że Jarosław Kaczyński jest oszustem.

Napisałem dokładnie: "Żaden z Jarosława Kaczyńskiego biznesmen. Człowiek, który zleca wykonanie prac i po roku nie płaci, jest po prostu oszustem".

I sąd uznał, że nie miał pan racji.

Co ciekawe, do mojej sprawy przydzielili trzech sędziów, a nie jak zwykle – jednego. Sąd uznał, że nie udowodniłem, że Kaczyński jest oszustem (śmiech). Jak wspominałem, będę się odwoływał.

Tęskni się do tej adrenaliny?

Nie.

Serio?

Nie.

Polityka jest narkotykiem.

Zależy która. Bycie posłem – nie. Wpływanie na losy Polski – tak.

Wychodzenie z polityki musi być konsekwentne – wymaga stawiania granic. Nie chodzę do mediów. Nie komentuję. Staram się nie udzielać wywiadów, szczególnie na tematy bieżące.

Nawet teraz, kiedy pana była posłanka przeszła do Szymona Hołowni?

Szczególnie wtedy. Podam przykład. Dzwoni telefon i w słuchawce słyszę pytania: Dlaczego odeszła posłanka Hennig-Kloska? Czy jestem zaskoczony? A czy to prawda, że następny ma być poseł Mirosław Suchoń? To ja wtedy odpowiadam: a skąd mam to wiedzieć? I mówię wam szczerze, ja tego nie śledzę, nie analizuję. I tej zasady się trzymam.

Bo inaczej kusi?

Żeby skutecznie z tego wyjść, trzeba się odciąć całkowicie.

Kontakt z politykami się urwał?

Tak.

Posłowie nie dzwonią, nie radzą się?

Nie. Teraz grają na własne konto, mnie już tam nie ma.

To dzięki panu oni weszli do polityki. A dziś nic? Nawet SMS-a nie wyślą?

Nie mam do tego głowy. Na tym polega to odcięcie.

Gdybym zaczął się teraz w te sprawy angażować, zacząłbym myśleć czy dyskutować. Nie można być na wpół w ciąży.

A myśli pan czasem…

…żeby jeszcze kiedyś spróbować?

Trzeba robić swoje. Za dużo mnie kosztowało wychodzenie z polityki, żeby teraz być trochę tu, trochę tam, i zniweczyć cały trud wychodzenia. Wy zapewne nie wiecie, jakie ograniczenia narzuca prawo europejskie funkcjonowania po polityce. Ja przez rok byłem PEP-em, czyli Politically Exposed Person. W instytucjach amerykańskich dłużej niż rok.

Czyli "osobą publiczną"? Dalej nie rozumiemy.

Ustawodawstwo europejskie definiuje PEP-a i znacznie ogranicza, de facto blokuje, zatrudnienie w sektorze finansowym osób, które "wychodzą" z polityki. Innymi słowy takich jak ja nie można zatrudniać w międzynarodowych instytucjach finansowych. I to co najmniej przez rok. Chodzi oczywiście o to, żeby nie było konfliktu interesów, że osoba tworząca prawo, dzień później funkcjonuje w sektorze, który przed chwilą regulowała.

Odszedł pan z polityki, bo nie wybrali pana na przewodniczącego Nowoczesnej. Obraził się pan i odszedł. Nie tak było?

To niepoważny komentarz.

Nie obraził się pan?

Nie. Przecież ja przez prawie dwa lata, odkąd przestałem być szefem partii, walczyłem i próbowałem stworzyć coś nowego. Z perspektywy czasu lepiej było od razu w 2017 zrezygnować i nie tracić czasu.

Mógł pan wystartować z list Koalicji Obywatelskiej?

Nie ma sensu być w Parlamencie Europejskim, żeby być. Niezbędna jest grupa co najmniej czterech europosłów. Finansowo też mi się to nie opłacało. Proszę też nie zapominać, że listy tworzył Grzegorz Schetyna. A z nim nie można się dogadać. Rozmawia tylko po to z interlokutorem, by go oszukać.

Aż tak?

Spotyka się, żeby wyczuć i oszukać, a nie żeby coś wspólnie zrobić.

Schetyna o Petru: musi się pozbierać
Schetyna o Petru: musi się pozbierać
Źródło: TVN24

"Ryszard Petru, ostatni liberał". Kiedyś ktoś zrobi o tym film dokumentalny. Czytać będzie Krystyna Czubówna.

Nie ostatni. Jest ich w Polsce co najmniej 1,1 miliona. Wtedy głosując przeciwko 500 plus, przeciwko 13., 14. emeryturze, nagle okazywało się, że jestem w gronie czterech osób.

Ale oczywiście moje poglądy były jednym z powodów mojego odejścia z polityki, gdy zorientowałem się, że tak naprawdę w Sejmie jestem z nimi prawie sam.

I że liberalizm w Polsce upadł.

Dziś wciąż wieje wiatr rozdawnictwa, po którym, jak się skończą pieniądze - bo zawsze się kiedyś kończą - będzie trzeba posprzątać.

Pana ludzie przeszli na "drugą stronę mocy".

Koniunkturalizm nie jest zjawiskiem ostatnich lat. Ale spokojnie, liberalizm się nie skończył. Będzie recydywa. Zawsze po tym, jak rozdano już wszystkie pieniądze, musi przyjść ktoś, kto uporządkuje i zacznie uczciwie zarabiać.

Uważa pan, że ktoś, kto teraz powie, że 500 plus należy zabrać jakiejkolwiek grupie, jest w stanie sięgnąć po władzę?

Po współwładzę – tak. Ja mówię: 500 plus nie dla bogatych i nie w gotówce, tylko w postaci bonu. I już mamy problem rozwiązany.

Gdyby Borys Budka to powtórzył, rozpętałoby się piekło.

Bo Platforma Obywatelska to partia socjaldemokratyczna. A Trzaskowski przegrał między innymi dlatego, że nie zmobilizował wyborców Nowoczesnej.

Tak przy okazji, gratulacje dla Borysa za odważną decyzję w sprawie stanowiska partii w sprawie aborcji.

Może warto było wystartować i czekać na swój moment?

Po co? To już znacznie lepiej czekać w biznesie.

Pan jest z Wrocławia?

Tak.

Morawiecki i Schetyna też. Znaliście się wcześniej?

Z Grzegorzem – nie. Z Morawieckim – tak. Mijaliśmy się na różnych spotkaniach, konferencjach, business meetingach.

Jakie robił wrażenie?

Sztywnego gościa. Był zawsze bardzo oficjalny i nieufny.

A jakieś zalety?

Kulturalny, oczytany, inteligentny. Znany z tego, że doskonale dostosowywał się do interlokutora. Co innego mówił bankowcom, a co innego robotnikom. Co innego Tuskowi, co innego Kaczyńskiemu. Co innego prezesom Allied Irish, a co innego Santandera. Jego siła polegała na tym, że doskonale umiał raportować do zwierzchników i każdego potrafił ująć.

Taki miał wtedy wizerunek?

Kiedy Morawiecki był prezesem Banku Zachodniego, ten najpierw należał do Allied Irish Bank, a potem do Santandera. Przy takich przejęciach zwykle prezesów się zmienia. A on się utrzymał. Był w stanie tak z nimi rozmawiać, tak ich bajerować, że ich przekonywał do siebie. To jest wielka umiejętność. To samo potem było w polityce, przecież oczarował Tuska, a potem płynnie potrafił przejść i oczarować Kaczyńskiego.

Pana zdaniem on przetrwa na fotelu premiera?

Moim zdaniem - ale zastrzegam, że to moja opinia, nie wiedza - Morawiecki szuka pracy za granicą i ją sobie załatwi.

Petru: to były najgorsze trzy lata w historii RP
Petru: to były najgorsze trzy lata w historii RP
Źródło: TVN24

No błagamy… Premier, który jest szykowany na następcę Kaczyńskiego, który cały czas ma dobre notowania, ma szykować się do odejścia z polityki?

Jest obcy w PiS. Bez Kaczyńskiego nie przetrwa 24 godzin. Zapewne ostatecznie wyląduje w jakiejś międzynarodowej instytucji lub firmie globalnej.

Ale skąd ta pewność?

Nie pewność, tylko opinia. A w PiS jest ciałem obcym. Oni go nigdy nie zaakceptują, choć Morawiecki bardzo próbował zbudować w partii swoje środowisko. Nie udało mu się.

I robi znacznie lepsze wrażenie na niektórych przywódcach europejskich w porównaniu z Beatą, o której mówili - tu cytat - że to typ "premiera z kartką".

A on?

On podobno wygląda na decyzyjnego.

Czego pana nauczyła polityka?

Po pierwsze, że można stworzyć partię od zera. Że można iść pod prąd i to się opłaca. I opłaca się w długim okresie być wytrwałym. Że lepiej odejść niż iść na zgniłe kompromisy.

A z negatywów, że ludzie, którzy cię znają i z tobą pracują dzień i noc, są w stanie oszukać z bardzo niskich pobudek.

I żeby się tego dowiedzieć, potrzebował pan wejść do Sejmu?

Nie. Ale, że na taką skalę i z tak niskich pobudek, to tak.

A po drugie?

Że w polityce ważne jest utrzymanie władzy, a nie tylko jej zdobycie.

Nie przywiązywał pan wagi do walk frakcyjnych, nie docenił pan Katarzyny Lubnauer?

Nie. 

Dlaczego?

Nie myślałem, że ktoś tak nienadający się na lidera jak ona uzna, że będzie lepszym liderem. Uważałem, że to samobójstwo dla partii. 

Kiedyś pan powiedział, że Katarzyna Lubnauer pana oszukała, bo zapewniała, że nie wystartuje przeciwko panu, a to zrobiła.

Tak było. 

Rozmawialiście potem o tym, co się wtedy wydarzyło?

Nie.

Ryszard Petru odchodzi z Nowoczesnej
Ryszard Petru odchodzi z Nowoczesnej
Źródło: Fakty TVN

Hołownia będzie po Palikocie i Petru kolejną nową "nadzieją opozycji"?

Nie wiem tego dziś.

Nie startując do Sejmu, ma już koło. Na początek nieźle.

Ale przecież skład tego koła to jest dość chaotyczny. Hennig-Kloska była liberalna, ale gospodarczo, światopoglądowo – konserwatystką. Asia Mucha bardzo liberalna i światopoglądowo, i gospodarczo, a Hania Gill-Piątek liberalna światopoglądowo, a gospodarczo to czysta lewica. No i przeszli raczej nie ze względu na bycie ciemiężonymi w PO, tylko ze względu na obietnice miejsc na liście. Ale trzymam kciuki za Szymona, bo jemu się chce.

Słuchajcie, przepraszam was, ale muszę zaraz lecieć. Mam kolejne spotkanie...

Czyli to jedno się nie zmieniło, pan ciągle w biegu.

Bez przesady, siedzimy już półtorej godziny. A żeby w życiu sprawy szły do przodu, trzeba po prostu zapieprzać.

Ja teraz tworzę partię Razem. Wpadka Ryszarda Petru
"Ja teraz tworzę partię Razem". Wpadka Ryszarda Petru
Źródło: Szkło Kontaktowe TVN24

To ostatnia kwestia. Dużo więcej pan zarabia?

Niż w Sejmie?

Tak.

To są nieporównywalne pieniądze.

Z oświadczenia majątkowego wynika, że przed wejściem do Sejmu rocznie zarabiał pan około dwóch milionów złotych. Mniej więcej tyle?

Odpowiem przewrotnie – finansowo polityka nie zachęca do powrotu.

Czytaj także: