Rok szkolny rozpoczyna się w poniedziałek na nowych zasadach. W poniedziałek zapowiedziany jest również protest Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak mówią związkowcy, nie zgadzają się na zwolnienia, niepewność i dzielenie środowiska.
Ten rok szkolny Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpocznie od protestu. Nauczyciele i rodzice w poniedziałek będą pikietować budynek Ministerstwa Edukacji Narodowej pod hasłem "Szkoła jest nasza". Demonstracja rozpocznie się o godzinie 16 i według zapowiedzi ZNP ma potrwać dwie godziny.
- Chaos, który generuje reforma, będzie nam towarzyszył przez kilka kolejnych lat - argumentuje Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP.
Podwyżki dla nauczycieli
Również na ten dzień - pierwszy dzień nowej, zreformowanej przez Prawo i Sprawiedliwość szkoły - minister Anna Zalewska zapowiedziała swoje, jak to ujęła, "niespodzianki", a wśród nich podwyżki pensji dla nauczycieli. Zapowie je premier Beata Szydło.
- 500 plus jest dla nauczycieli dyplomowanych dlatego, że potrzebujemy motywacji do doskonalenia zawodowego - mówiła kilka dni temu szefowa resortu edukacji.
Środowisko na podwyżki czeka, ale na pomysł minister Zalewskiej nie wszyscy patrzą przychylnie. - Wydaje nam się, że jest to próba podzielenia środowiska, złamania solidarności, bo jedni dostaną, a drudzy nie - uważa nauczyciel wychowania fizycznego w szkole w Szczecinie Jerzy Wieczorek.
- To jest marchewka, ale jest też kij. Kijem są zwolnienia, przestarzałe podstawy programowe, ograniczenie swobody nauczycieli - to z kolei zdanie Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej.
Jeszcze trzy lata?
Zapowiedź podwyżek pojawiła się kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy wiadomo było, że ZNP planuje protesty. Pytanie, kiedy nauczyciele je dostaną. Z planów ministerstwa wynika, że nie od razu i nie całą kwotę. Podwyżki mają być rozłożone na kolejne lata. A wypłaty ruszyć mają dopiero za trzy.
- To czas przyszły, za pięć lat może nikt nie będzie pamiętał, kto to minister Zalewska, a w budżecie może nie być pieniędzy - twierdzi Broniarz. - To kolejny temat zastępczy dla tego, co dzieje się teraz w szkole i wyciszenia rozmów na temat reformy i problemów, które się z nią wiążą - dodaje polonistka ze Szczecina Joanna Kaczmarek.
Według ZNP w skali kraju skutki reformy już odczuło 33 tysięcy nauczycieli. Na podstawie arkuszy organizacyjnych szkół z wszystkich 16 województw, związek szacuje, że pracę stracić może 10 tysięcy osób. Reszta będzie miała ograniczone etaty.
Tysiące nowych etatów
- Wiem o takich nauczycielach, którzy żeby uzbierać godziny do etatu, będą jeździć do czterech szkół oddalonych o wiele kilometrów - mówi doktor Krystyna Starczewska, prezes Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, Stowarzyszenie Bednarska.
- Według mojej wiedzy w ciągu najbliższych lat będzie 10 tysięcy nowych etatów i nowe oddziały - uważa z kolei wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Rok szkolny na nowych zasadach rusza w poniedziałek. Rząd czeka na efekty kolejnej dobrej zmiany, opozycja już za kilka miesięcy zapowiada pierwszy raport kosztów reformy.
Autor: lukl//now / Źródło: tvn24.pl