Prokuratura Apelacyjna w Krakowie prowadzi jeszcze jeden wątek śledztwa w sprawie podejrzeń korupcji i powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym. Chodzi o m.in. o groźby wobec biznesmena Józefa Matkowskiego, który wraz z CBA prowadził operację przekazywania łapówek dla prawników i sędziów. Prokuratura Generalna rozpoczyna kontrolę śledztwa. Akta zostały już wysłane z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej, która niecałe dwa tygodnie temu umorzyła wątek dotyczący prawników i sędziów.
- Rozpoczęliśmy wysyłanie akt umorzonej części śledztwa do Prokuratury Generalnej. To żmudny proces, bowiem jest ich bardzo dużo, a ze względu na niejawność sprawy dokumenty musimy wysyłać pocztą specjalną – mówi tvn24.pl Piotr Kosmaty, rzecznik krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej.
Mateusz Martyniuk, rzecznik Andrzeja Seremeta, na początku października zapewniał, że decyzja o umorzeniu zostanie sprawdzona. Pod sam koniec września krakowscy prokuratorzy umorzyli trwające od 3 lat śledztwo w sprawie "powoływania się od grudnia 2008 do 14 października 2009 we Wrocławiu, w Warszawie i innych miejscowościach i poza granicami Polski na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu i w Sądzie Najwyższym oraz pośrednictwa w załatwieniu korzystnych dla ustalonej osoby orzeczeń sądowych w zamian za korzyści majątkowe i obietnice ich udzielania". Przegraliby w sądzie Powodem były m.in. błędy prawne, popełnione przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, które prowadziło operację specjalną w tej sprawie. Prokuratorzy kazali Biuru uzupełniać luki i braki w zebranych dowodach. Po żmudnej analizie prawnej doszli do wniosku, że większości nagrań zachowań korupcyjnych nie można będzie przedstawić w sądzie jako dowodu przeciwko prawnikom. Prokuratorzy uznali, że gdyby doszło do procesu prawników i sędziów, to prokuratura z kretesem przegrałaby sprawę. - Nie zgromadzono materiałów, uzasadniających podnoszenie zarzutów popełnienia przestępstw korupcyjnych wobec sędziów Sądu Najwyższego - informował prokurator Kosmaty. Tłumaczył, że konieczne są zmiany w ustawie o CBA, dzięki którym w przyszłości będzie można uniknąć podobnych sytuacji. Z decyzją oskarżycieli nie zgadza się Mariusz Kamiński z PiS, były szef CBA. Także obecne szefostwo Biura było zaskoczone decyzją krakowskich prokuratorów i interpretacją przepisów o kontroli operacyjnej.
Wczoraj CBA dostało uzasadnienie umorzenia. - Obecnie je analizujemy - potwierdza Jacek Dobrzyński, rzecznik Biura. Być może prawnicy CBA odwołają się od decyzji o umorzeniu. Grozili „odpaleniem” Jednak krakowscy prokuratorzy wciąż prowadzą jeszcze jeden wątek dotyczący tej afery. Jak dowiedział się nieoficjalnie portal tvn24.pl chodzi w nim m.in. o łapówki na przekształcenie jednej z działek we Wrocławiu.
Ale śledczy badają również w tym wątku, czy jeden z rozpracowywanych prawników groził pracującemu dla CBA przedsiębiorcy. Tvn24.pl ujawnił na początku października, że dowody przeciwko prawnikom, razem z funkcjonariuszami CBA, dostarczał polsko – niemiecki biznesmen, Józef Matkowski, przyrodni brat bohatera afery hazardowej – Ryszarda Sobiesiaka. To on był głównym świadkiem w śledztwie dotyczącym m.in. powoływania się na wpływy w Sadzie Najwyższym. Z pieniędzy CBA wręczał łapówki radcom prawnym, adwokatom i pracownikom wymiaru sprawiedliwości. Formalnie w sprawie występował jako „osoba udzielająca pomocy przy wykonywaniu czynności operacyjnych”.
- Jeden z prawników, którego rozpracowywałem dla CBA, groził mi. Padały zdania o „odpaleniu mnie”. O faktach gróźb i zastraszania mnie meldowałem podczas praktycznie wszystkich zeznań w krakowskiej prokuraturze. Z tego powodu byłem chroniony – mówi tvn24.pl Matkowski.
Przedłużone śledztwo
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prowadzenie tego wątku śledztwa krakowscy śledczy przedłużyli do końca roku. - Nie udzielamy żadnych informacji na temat tej sprawy, ze względu na jej niejawność i dobro śledztwa – mówi prokurator Kosmaty. Matkowski czuje się teraz oszukany przez krakowską prokuraturę, jak i CBA. Twierdził, że zawarł umowę z CBA, iż będzie prowadzić działania operacyjne – przekazywać łapówki i nagrywać spotkania. W zamian za to Biuro miało dać mu nową tożsamość, wywieźć za granicę i chronić jego prawne interesy – czytamy w pismach Matkowskiego, które wysłał m.in. do posłów, szefa rządu i prezydenta.
Proces ze wspólnikiem brata
Dotarliśmy do pism, które Matkowski rozesłał do posłów, premiera, prezydenta, ministra sprawiedliwości oraz do Andrzeja Seremeta.
Biznesmen pisze w nich, że teraz musi oddać prawie 40 mln złotych wspólnikowi swojego przyrodniego brata. Twierdzi, że nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby krakowska prokuratura pociągnęła do odpowiedzialności prawników i ewentualnie sędziów, którzy zajmowali się jego procesem. Dzięki temu byłaby bowiem podstawa do anulowania przegranej przez niego sprawy sądowej. W 2006 roku Matkowski wraz z Sobiesiakiem i z Józefem Kwiatkowskim (były piłkarz z Dolnego Ślaska, obywatel Austrii, znajomy "króla hazardu" - przyp. red.) wpadł na pomysł wybudowania osiedla w podwrocławskich Komorowicach. Cała trójka przystąpiła do interesu. Gdy inwestycja zaczęła nabierać kształtów, wspólnicy pokłócili się o pieniądze.
Oddawaj pieniądze
Kwiatkowski i Sobiesiak zażądali zwrotu udziałów od Matkowskiego. Domagali się od niego 17 mln zł. Nie zgodził się. Sprawa skończyła się we wrocławskim sądzie jego przegraną. Oficjalnie z Matkowskim procesował się tylko wspólnik Sobiesiaka – Kwiatkowski. Na przełomie 2007 i 2008 roku Matkowski skontaktował się z CBA opowiadając o możliwej korupcji przy przekształceniu jednej z działek we Wrocławiu. Później sprawa została rozszerzona o podejrzenie korupcji przy sprawie jego procesu ze wspólnikiem Sobiesiaka. Prawnicy mieli powiedzieć Matkowskiemu, że za łapówki od niego są w stanie "załatwić" mu wygraną, nawet gdyby sprawa dotarła aż do szczebla Sądu Najwyższego.
Kosztowna przegrana
W grudniu 2008 roku rozpoczęła się operacja specjalna z jego udziałem, a wkrótce potem prokuratorskie śledztwo. Celem było zdobycie dowodów ewentualnej korupcji w sądach. Okazało się, że sprawa faktycznie sięga aż Sądu Najwyższego. Tam bowiem - dzięki staraniom Matkowskiego - trafił proces o udziały z budowy osiedla. Sąd Najwyższy po jego kasacji, na specjalnym posiedzeniu zgodził się zająć sprawą. CBA zbierało dowody, czy pisma w tej sprawie zamiast pełnomocnika Matkowskiego, faktycznie przygotował jeden z sędziów SN, do którego mieli dotrzeć skorumpowani prawnicy. W październiku 2009 roku Matkowski jednak ostatecznie przegrał przed SN ten proces. Teraz, wraz z odsetkami, musi zapłacić około 40 mln zł swojemu byłemu wspólnikowi - Kwiatkowskiemu.
Autor: Maciej Duda (mduda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia