Dzieci mogą się obawiać pewnych rzeczy, związanych z kontrolą ich telefonów - powiedziała w TVN24 Agnieszka Siedler, psycholog dziecięca. - Rozmowa o tym powinna być oparta na szacunku i zaufaniu - dodała.
Rozmowa w TVN24 o tym, w jaki sposób można kontrolować telefon dziecka, została poprzedzona materiałem o śmierci 14-letniej Natalii w Andrychowie. Zlokalizowanie dziewczynki, która siedziała na mrozie nieopodal sklepu, w centrum miasta, zajęło kilka godzin. Nastolatka trafiła do szpitala, jej życia nie udało się uratować.
Agnieszka Siedler, psycholog dziecięca z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, była pytana o to, do jakiego wieku powinno się kontrolować telefon dziecka, by wiedzieć, gdzie się znajduje.
- To jest kwestia bardzo indywidualna. Są nawet osoby dorosłe, po 18 roku życia, które nadal udostępniają swoją lokalizację rodzinie, niekoniecznie rodzicom, czasem komuś bliskiemu, ze względów bezpieczeństwa. Bardzo dużo zależy od naszej relacji z dzieckiem i od indywidualnej sytuacji - powiedziała Siedler.
Rozmowa, oparta na szacunku i zaufaniu
Co, jeśli dziecko nie chce być kontrolowane i się temu sprzeciwia? Pytana o to, psycholog dziecięca podkreśliła, że rozmowę na temat monitorowania lokalizacji dobrze byłoby zacząć od rozmowy o rodzicielstwie, która byłaby oparta na szacunku i zaufaniu.
- Takim szacunku i zaufaniu obopólnym. Szacunku do tego, że dziecko ma prawo do własnej prywatności, do poczucia autonomii i może się obawiać niektórych rzeczy, które mogą się wiązać z monitoringiem.
Psycholog nawiązała do rozmowy TVN24 z innym gościem, Piotrem Koniecznym z portalu niebezpiecznik.pl, którym mówił, że są aplikacje, które oprócz funkcji dotyczącej monitorowania lokalizacji, posiadają także wiele innych użyteczności. Przykładowo można w ten sposób ustawiać dzieciom limity czasu korzystania z urządzenia czy wskazywać im treści odpowiednie dla ich wieku.
- Tego dzieci mogą się obawiać. Rozmowę dobrze jest zacząć od tego, że rozumiemy potrzebę prywatności, że ona jest ważna. Dobrze jest omówić to, w jakim zakresie będziemy używać takiej aplikacji, co będziemy robić, do czego chcemy mieć dostęp, a z czego nie będziemy korzystać - dodała Siedler.
Pytana o konsekwencję w przypadku, gdyby dziecko samodzielnie zrezygnowało z takiej kontroli, rozmówczyni TVN24 odpowiedziała. - Myślę, że nie chodzi tutaj o konsekwencje. Chodzi o to, by porozmawiać o przyczynach, dlaczego dziecko próbuje obejść kontrolę rodzicielską, są to bardzo ważne tematy, dotyczące tego, jak ono się czuje, to jest to, czego bardzo nie chcemy: taki cichy bunt, czyli próba oszukania rodziców. Proba zrobienia tego tak, że nie będą wiedzieli, gdzie jest ich dziecko - dodała.
- Takie uczucia budzą się, kiedy w przypadku dzieci coś robimy na siłę, kiedy narzucamy im swoją wolę i nie ma w nich na to zgody - podkreśliła Siedler.
"Dzieci mogą nie wiedzieć, że można dzwonić na numer alarmowy"
Jak, poza technicznymi rozwiązaniami, można i należy rozmawiać z dzieckiem o bezpieczeństwie? Jak i na co je uczulać? Jak powinien brzmieć taki komunikat?
- To nie jest prosty komunikat, powinniśmy wiedzieć, z jakimi osobami można porozmawiać, do kogo można się zwrócić, do kogo lepiej się zwracać - stwierdziła rozmówczyni TVN24.
- Dzieci mogą nie wiedzieć, że można dzwonić na numer alarmowy, o tym, że jeśli gdzieś idziesz, to nawet, jeśli my o tym nie wiemy, bądź z kolegą, nie bądź sam. Jest wiele wskazówek, które możemy udzielić dziecku, nawet jeżeli mamy włączoną lokalizację, to nie są tematy, które trzeba pominąć, to są rzeczy, które warto powiedzieć dziecku - uzasadniała Siedler.
- Tym bardziej, żeby nie wywołać u dziecka takiej pewności, że ja nie muszę na nic uważać, bo rodzic ma moją lokalizację. To że jest lokalizacja, nie zwalnia nas z nauki dziecka samodzielnego myślenia i brania odpowiedzialności za siebie - podkreśliła gościni TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24