Ktoś mądry mu poradził, że jeśli chce wejść w relacje rządowe z Jarosławem Kaczyńskim, to lepiej się zabezpieczyć - odniósł się w ten sposób do doniesień dotyczących majątku Mateusza Morawieckiego Roman Giertych. W "Kropce nad i" ocenił, że szef rządu decydując się na współpracę z PiS podjął "ryzykowną działalność".
"Newsweek" w poniedziałkowym wydaniu napisał, że premier "żongluje swoim majątkiem tak, żeby pokazać z niego tylko to, co chce". Według tygodnika "co najmniej dwa razy gdy Mateusz Morawiecki dostawał propozycję wejścia do polityki, część majątku przepisywał na żonę" - w 2013 i 2015 roku.
Komentując publikację rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska powiedziała, że "to bezpardonowy atak polityczny na rodzinę premiera Mateusza Morawieckiego" i "nie ma podstaw, aby pojawiały się jakiekolwiek wątpliwości, co do jego majątku".
"Wcale mu się nie dziwię"
W "Kropce nad i" Roman Giertych ocenił, że Mateusz Morawiecki zdecydował się przepisać część majątku na żonę ze względu na decyzje polityczne podejmowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
- Na przykład pan premier Morawiecki nie opublikował wyroku Trybunału Konstytucyjnego - przypomniał.
Chodzi o decyzje o wstrzymaniu publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego podjętą przez byłą premier Beatę Szydło. Na jego opublikowanie nie zdecydował się również po objęciu stanowiska szefa rządu Mateusz Morawiecki.
Wyrok Trybunału z 9 marca 2016 roku wydany przez Trybunał pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego uznaje ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, uchwaloną przez Sejm głosami posłów PiS w grudniu 2015 roku, za niezgodną z konstytucją. Wyroki TK publikowane są w Dzienniku Ustaw, którego wydawcą jest premier. Poprzedniczka Mateusza Morawieckiego Beata Szydło odmówiła publikacji wyroku uznając, że nie zapadł on - jak wymaga prawo - w pełnym składzie Trybunału.
Zdaniem Giertycha zarówno Mateusza Morawiecki, jak i byłą premier Beatę Szydło czy prezydenta Andrzeja Dudę w związku z brakiem publikacji może spotkać odpowiedzialność karna lub cywilna.
W ocenie mecenasa "ktoś mądry mu (Morawieckiemu) poradził, że jeśli chce wejść w relacje rządowe z Jarosławem Kaczyńskim, to lepiej zabezpieczając się, przenieść ten majątek".
Giertych powiedział, że Mateusz Morawiecki należy do "elity finansowej w naszym kraju". - Myślę, że prawdziwą motywacją nie była kwestia ukrycia, stworzenia bardziej swojskiego charakteru, tylko właśnie rozsądek wynikający z faktu, że podejmuje bardzo ryzykowną działalność i wcale mu się nie dziwię - dodał.
"Wiceministrowie powinni zarabiać więcej"
Giertych odniósł się również do premii, które ministrom przyznała za 2017 rok była premier Beata Szydło.
- Głównym problemem PiS jest w tej chwili koncert wokół chciwości, który każdego dnia się toczy - ocenił mecenas. Dodał, że sprawa nagród finansowych dla ministrów "bije w istotę zaufania do Prawa i Sprawiedliwości, czyli w kwestię związaną z finansami". Mecenas powiedział, że jego zdaniem posłowie nie powinni otrzymywać wynagrodzenia, ponieważ pracują "dwa, trzy dni w miesiącu". Zupełnie inaczej Giertych postrzega sprawę wynagrodzenia dla członków rządu.
- Uważam, że rząd i wiceministrowie powinni zarabiać znacznie więcej - stwierdził.
"Nikt nawet w PiS-ie nie wierzy w teorie Macierewicza"
Giertych odniósł się również do doniesień, według których podkomisja smoleńska nie przedstawi w ósmą rocznicę tragedii raportu na temat przyczyn katastrofy rządowego samolotu z 10 kwietnia 2010 roku.
- Antoni Macierewicz ma problem, dlatego że nikt nawet w PiS nie wierzy w jego kolejne teorie - powiedział Giertych. Jego zdaniem cała podkomisja pracująca od 2016 roku "skończyła się wielkim skandalem finansowym".
- Powinniśmy się domagać, żeby ci ludzie za dwa lata zwrócili te pieniądze z odsetkami. Dlatego, że jeżeli jest zero pracy, to powinno być zero wynagrodzenia - wyjaśnił Giertych.
W ocenie mecenasa członkowie podkomisji smoleńskiej powinni zwrócić wydane publiczne pieniądze z odsetkami, ponieważ w wyniku ich pracy do prokuratury nie wpłynęły żadne istotne ustalenia w sprawie okoliczności katastrofy.
Autor: PTD//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24