- W kręgu dzisiejszego obozu rządzącego i uczestników tego zdarzenia nie ma poczucia skali kryzysu - stwierdził Jan Rokita. Gość "Faktów po Faktach" odniósł się w ten sposób do afery taśmowej z udziałem osób z najwyższych kręgów władzy. Według Rokity rozmowa Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką "jest dynamitem podłożonym pod obecną ekipę rządzącą".
- W każdym demokratycznym kraju ujawnienie tego rodzaju rozmowy wywołałoby poważny kryzys polityczny. Polska nie jest wyjątkiem - zaczął Jan Rokita, komentując aferę taśmową.
"Nie ma poczucia skali kryzysu"
- W kręgu dzisiejszego obozu rządzącego i uczestników tego zdarzenia nie ma poczucia skali kryzysu - zauważa jednak gość "Faktów po Faktach", podkreślając, że dziwi go "brak wyczucia dramatyzmu tych zdarzeń".
- Ja uważam, że politycy [...] nie doceniają skutku ujawnionej rozmowy - ocenił Rokita. Według niego jednak same okoliczności spotkania są zupełnie prozaiczne.
Poważnym problemem byłoby, gdyby taka rozmowa "wyciekła" na przykład z gabinetu premiera albo siedziby ministra Sienkiewicza. - To by świadczyło o tym, że ktoś kontroluje przebieg spraw z wewnątrz państwa. Ale mamy do czynienia z czymś prozaicznym: mamy knajpę, w której, byle kto może przyłożyć mikrofon. Trudno to uznać za kryzys państwa albo zamach stanu - stwierdził.
Dla Rokity "kluczowa" jest treść rozmowy, jaką odbył szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz z szefem NBP Markiem Belką. - Sienkiewicz formułuje opinię, która jest drastycznie krytyczna wobec stanu państwa. Ale on ujawnia rzeczy prawdziwe. Wbrew propagandzie politycznej Platformy - podkreślił gość Justyny Pochanke.
"Dynamit podłożony pod ekipę rządzącą"
- Te rzeczy prawdziwe wydają się oczywiste, ale one stoją w sprzeczności z retoryką Platformy. To wywołało powszechne poczucie, że znowu jesteśmy okłamywani - powiedział Rokita. - To jest proste odczucie zwykłego konsumenta polityki. I to radykalnie podważa zaufanie do władzy - dodał.
Według Rokity co innego jest wiedzieć, że jest propaganda, a co innego - dostać na to koronny dowód. - To jest dynamit podłożony pod obecną ekipę rządzącą - ocenił.
Rokita ocenił rozmowę i zachowania polityków jako naiwne. Powołując się na słowa prof. Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, podkreślił, że "w dzisiejszych czasach nie ma rozmów prywatnych". - Belka i Rokita nie mogą prowadzić kompromitujących rozmów. Jeśli to robią, to wykazują dramatyczną niefrasobliwość - powiedział.
Bartek jest moim przyjacielem
Rokita podkreślił, że szef MSW jest jego przyjacielem od 30 lat.
- Za głowę się łapię i nie mogę zrozumieć, jak Bartek mógł się wykazać taką niefrasobliwością. To jest dla mnie bardzo przykra sprawa. I mam w niej dwie sprzeczne racje - przyznał Rokita.
Pierwsza racja, to racja przyjaciela. - Bartek jest moim przyjacielem. Wiem, że jest to szlachetny człowiek, który kocha swój naród i kocha się w straceńczych misjach. Rozmawiając z Belką musiał sobie wyobrażać, że jest to conradowska misja przeciw całemu światu, po to by ratować ekipę Tuska - wyjaśnił.
Po drugiej stronie jest racja państwowca. - Ta rozmowa toczy się na temat działań, które mają zapewnić zwycięstwo Platformie. I choć w różnych krajach banki centralne finansują deficyt budżetowy, to w Polsce jest bardzo sztywny przepis, który mówi, że tak robić nie wolno - powiedział Rokita. - Każdy, kto zaczyna taką rozmowę, musi wiedzieć, że kończy się ona Trybunałem Stanu - stwierdził.
Autor: jl/kka/kwoj / Źródło: tvn24