- Relacje rodzinne nie wskazywały, że sprawy mogą przybrać taki obrót - powiedział na antenie TVN24 pełnomocnik rodziny osób, które zginęły w pożarze w Jastrzębiu-Zdroju.
Pełnomocnik odczytał oświadczenia rodziny, w którym poinformował, że wydarzenia ostatnich dni przyjęły niespodziewany obrót i rzucają nowe światło na sprawę i udział w niej Dariusza P. Dodał, że rodzinie zależy na poznaniu prawdy, nieważne jaka by ona nie była.
Adwokat przyznał, że nie zna materiału dowodowego, ale ponieważ sąd wydał nakaz tymczasowego aresztowania, można zakładać, że prokuratura zebrała wiarygodne dowody. Pełnomocnik podkreślił, że nie może potwierdzić informacji, że zajście miało związek z wyłudzeniem odszkodowania.
Żyli blisko z rodziną
- To są ludzie, którzy żyli z sobą naprawdę blisko. Zmarła kobieta (matka dzieci - przyp.red.) nigdy nie prosiła braci, sióstr o pomoc, nic nie wskazywało, że sprawy mogą przybrać taki obrót - mówił, opisując relacje zmarłej kobiety z rodziną.
Pytany o relacje rodziny z Dariuszem P. po tragedii zasugerował, że jeszcze do wczoraj także podejrzany był wśród pokrzywdzonych. Dodał, że dla wszystkich członków rodziny aresztowanie mężczyzny i podejrzenie, że celowo podpalił dom, to "bardzo trudna, nowa wiedza".
- W głowie każdego z członków rodziny gdzieś jakiś niepokój się pojawiał, ale nikt nigdy się nie podzielił tą wiedzą - przyznał.
Dodał jednak, że nie przypomina sobie wypowiedzi żadnego z członków rodziny o tym, że można było spodziewać się czegoś takiego.
- Dla wszystkich to był szok - podkreślił. Pełnomocnik dodał, że rodzinie zapewniono dostęp do pomocy psychologicznej. Wczoraj Dariusz P. został tymczasowo aresztowany na 3-miesiące. Zarzut dotyczy spowodowania pożaru i zabicia w ten sposób pięciu członków rodziny.
WIĘCEJ W "UWADZE" TVN I "SUPERWIZJERZE" WE WTOREK
Autor: kło/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN