- Robert Lewandowski w niedzielę ogłosił, że rezygnuje z gry w reprezentacji Polski. Wcześniej selekcjoner Michał Probierz pozbawił go opaski kapitana.
- W środę pojawił się w sądzie w sprawie sporu z byłym menedżerem Cezarym Kucharskim.
- Lewandowski nie komentował swojej decyzji z niedzieli.
Robert Lewandowski, który w niedzielę zrezygnował z gry w reprezentacji Polski do czasu, gdy jej trenerem będzie Michał Probierz, stawił się w sądzie kilkanaście minut przed planowanym terminem rozprawy. Towarzyszyli mu prawnicy i ochroniarze, którzy szczelnie blokowali dostęp do zawodnika Barcelony. W sądzie stawił się też Cezary Kucharski.
Lewandowski nie rozmawiał z dziennikarzami
Lewandowski był już na 20 minut przed terminem wyznaczonym przez sędziego. Kucharski wraz ze swoją ekipą prawników pojawił się na kilka minut przed 10. Obaj panowie nie przywitali się, weszli na salę rozpraw osobo.
Spodziewając się dużego zainteresowania mediów sąd wyłączył z użytkowania fragment drugiego piętra, gdzie jest sala 242. Przy obu wejściach na korytarz tam prowadzący ustawiono barierki, wejścia pilnowali funkcjonariusze policji sądowej. Przed salę rozpraw wpuszczono tylko Lewandowskiego i Kucharskiego z ich obrońcami. Obaj mieli po kilku przedstawicieli prawnych.
Przez ponad pięć godzin w sądzie było kilka ekip telewizyjnych i grupa dziennikarzy, którzy czekali na zakończenie posiedzenia. Tym najbardziej wytrwałym nie udało się jednak zdobyć żadnej wypowiedzi Lewandowskiego. Po zakończeniu rozprawy piłkarz Barcelony nie odpowiedział na żadne pytanie, wsiadł w otoczeniu prawników do windy i zjechał na parking.
W czwartek 12 czerwca jest wyznaczony kolejny termin. Początek posiedzenia sądu godz. 10.
Sprawa z Kucharskim
Prokuratura Regionalna w Warszawie akt oskarżenia przeciwko byłemu menedżerowi Lewandowskiego skierowała do sądu w maju 2022 roku. Według ustaleń śledczych od września 2019 roku do września 2020 roku kilkukrotnie groził on swojemu byłemu klientowi, że rozpowszechni informacje dotyczące "rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych należącej do pokrzywdzonego spółki prawa handlowego".
"Kierując groźbę podejrzany zapowiadał spowodowanie postępowania karnego i rozgłoszenie wiadomości uwłaczającej czci pokrzywdzonego oraz jego żony, sugerując jednocześnie, że zachowa w tajemnicy opisane powyżej okoliczności w przypadku zapłaty przez pokrzywdzonego piłkarza kwoty 20 milionów euro" - przekazała wtedy Prokuratura Regionalna w Warszawie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
28 maja sąd odsłuchał nagrania spotkań stron sporu, które wykonał Lewandowski. Mają one być dowodem w sprawie karnej, w której Lewandowski jest oskarżycielem posiłkowym. Sąd musi ustalić, czy piłkarz był przez Kucharskiego rzeczywiście szantażowany.
Z treści nagrań wynika, że Kucharski kilka razy wspominał o 20 mln euro jako kwocie, za którą jest w stanie "ponieść ryzyko". Miał sugerować Lewandowskiemu, że to cena za spokój jego oraz jego żony i zarzucał mu niepłacenie podatków zarówno w Polsce, jak i w Niemczech.
Odsłuchane przez sąd dwa tygodnie temu zapisy nagrań rozmów były poddane badaniom fonoskopijnym, aby ustalić, czy są autentyczne. Biegły z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu nie wykrył żadnych ingerencji. "Jak wynika z opinii biegłego, nie ustalono występowania w dowodowych nagraniach żadnych śladów montażu" - poinformowała wtedy prokuratura.
Autorka/Autor: mart/ft
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP