Arcybiskup Andrzej Dzięga, który miał wiedzieć o wykorzystywaniu nieletnich przez księdza Andrzeja Dymera i pozostać w tej sprawie bezczynnym, złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Duchowny sugeruje, jakoby sam podjął tę decyzję, bez związku z oskarżeniami. Nuncjatura Apostolska w Polsce mówi dobitnie: to skutek tuszowania pedofilii. Głos w sprawie zabrało również kilku biskupów. "Pomieszane ze sobą gniew, złość, wstyd", "deficyt prawdy rani po raz kolejny i niestety głębszy", "poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" - komentują.
Nuncjatura Apostolska w Polsce przekazała w sobotę, że papież Franciszek przyjął rezygnację arcybiskupa Andrzeja Dzięgi z posługi metropolity szczecińsko-kamieńskiego.
Natomiast w poniedziałek Nuncjatura opublikowała "wyjaśnienia związane z rezygnacją". Z komunikatu wynika, że - wbrew sugestiom hierarchy – stan zdrowia duchownego nie miał nic wspólnego z tą decyzją.
"Nuncjatura Apostolska precyzuje, że decyzje związane z odejściem abp. Andrzeja Dzięgi z urzędu arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego zostały podjęte w następstwie dochodzenia prowadzonego z ramienia Stolicy Apostolskiej w sprawie zarządzania diecezją, a w szczególności zaniedbań, o których mowa w dokumencie papieskim Vos estis lux mundi" – czytamy w komunikacie.
Dokument Vos estis lux mundi ("Wy jesteście światłem świata") dotyczy między innymi przepisów mających zastosowanie w przypadku zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa seksualnego wobec osoby małoletniej przez duchownych. Określa też postępowanie wobec osób podejrzanych o tuszowanie pedofilii.
"Brak mi słów... Pomieszane ze sobą gniew, złość, wstyd"
Do rezygnacji arcybiskupa Dzięgi odniósł się na Facebooku biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej Artur Ważny. Wyraził sprzeciw wobec zamiatania pod dywan afery pedofilskiej, w którą zamieszany miał być abp Dzięga.
"Brak mi słów... Pomieszane ze sobą gniew, złość, wstyd... Brak zgody. Modlę się... Jeszcze raz prezentuję 'talerz skrzywdzonych'. Tym razem publicznie. Solidaryzuję się z osobami skrzywdzonymi w Kościele. Znów niewidzianymi, dokrzywdzonymi... Modlę się za Was. I... przepraszam +" – napisał duchowny.
Talerz skrzywdzonych, którego zdjęcia zamieścił, to rzeźba zaprojektowana przez dominikanina Tomasza Biłkę i wykonana przez Annę Bogdanowicz i Zuzannę Surmę z pracowni "Bosu". To czarny talerz pokryty białymi kolcami, symbolizującymi krzywdę wyrządzoną przez księży. W związanej z nim akcji uczestniczyła Tośka Szewczyk, osoba seksualnie wykorzystana przez duchownego i felietonistka kwartalnika "Więź".
Talerz został symbolicznie przekazany biskupom podczas Konferencji Episkopatu Polski, której przewodniczył metropolita poznański abp Stanisław Gądecki.
Pojawiają się kolejne głosy hierarchów
W poniedziałek w mediach społecznościowych głos w tej sprawie zabrali kolejni hierarchowie. Biskup pomocniczy diecezji siedleckiej Grzegorz Suchodolski napisał na Facebooku, że w pełni solidaryzuje się z wpisem i postawą bpa Artura Ważnego" i udostępnił jego post.
"Od siebie dodam tylko, że są wybory (moralne) ważniejsze niż wybory nawet najważniejszego prezydium; jest kapitał duchowy (Kościoła) ważniejszy o wiele niż stary lub nowy fundusz kościelny; jest prawda formująca (zwłaszcza młode pokolenie) bardziej niż jedna lub dwie godziny religii w tygodniu. W świecie zamętu i wzajemnej rywalizacji ufam słowom Jezusa: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,32)" - napisał Suchodolski.
Wpis Ważnego udostępnił również biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej Adam Bab. "Deficyt prawdy rani po raz kolejny i niestety głębszy. Wiem to od zranionych. Dziękuję biskupowi Arturowi za ten głos!" - napisał na Facebooku.
Wpis bp. Ważnego udostępnili też między innymi katolicki publicysta Tomasz Terlikowski oraz dominikanin Tomasz Biłka. "Oto pierwszy polski biskup rzymskokatolicki, który publicznie krytycznie skomentował decyzję ws . abp. Dzięgi.(…) Dziękuję" - napisał Biłka. Terlikowski nazwał z kolei wypowiedź biskupa "głosem prorockim".
Rezygnacja arcybiskupa Dzięgi
W sobotę nuncjatura apostolska poinformowała, że papież Franciszek przyjął rezygnację arcybiskupa Andrzeja Dzięgi z posługi metropolity szczecińsko-kamieńskiego. W komunikacie podano, że duchowny "przechodzi na emeryturę". Administratorem apostolskim sede vacante został biskup koszalińsko-kołobrzeski Zbigniew Zieliński.
Arcybiskup Andrzej Dzięga był jednym z bohaterów reportażu TVN24 "Najdłuższy proces Kościoła" o zmarłym w lutym 2021 roku księdzu Andrzeju Dymerze, który miał wykorzystywać seksualnie osoby nieletnie. Jedną z osób, które miały wiedzieć o sprawie od lat i nie reagować, jest właśnie arcybiskup Dzięga.
Katolicki publicysta Tomasz Terlikowski po ogłoszeniu tej rezygnacji mówił na antenie TVN24, że duchownego "ukarano (...) w taki sposób, że on sam może się nie czuć ukarany". - Sam może twierdzić, że nic się nie stało. Sam może twierdzić, że po prostu ustąpił. Przecież mógł ustąpić - zauważył Terlikowski, dodając, że w komunikacie napisano "za mało". Dodał, że "on nie powinien sam ustąpić, powinien zostać odwołany".
Jego zdaniem teraz trzeba się domagać "jasnej deklaracji, czy ksiądz arcybiskup ustąpił, bo tak, bo mu się znudziło być arcybiskupem albo bo był chory, czy dlatego, że jest odpowiedzialny za tuszowanie przestępstw seksualnych". Według Terlikowskiego hierarcha "został zmuszony" do odejścia.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Za dużo jest ofiar, krzywdy ludzkiej, za którą arcybiskup Dzięga odpowiada osobiście" >>
List arcybiskupa Dzięgi do kapłanów
Ponadto Terlikowski dotarł do listu abp. Dzięgi do innych kapłanów z archidiecezji. Jak podał portal stacji RMF FM, ze względu na lakoniczność komunikatu w sprawie rezygnacji i braku podania w nim podstaw do tego "arcybiskup nadal może dezinformować wiernych i duchownych swojej diecezji i robi to". List ma być na to dowodem.
"Minęło piętnaście lat od momentu, gdy decyzją Benedykta XVI wprowadzony zostałem w dzieje Świętego Kościoła Szczecińsko-Kamieńskiego. Przez ten czas, podejmując powierzone mi zadania oraz odpowiedzialność biskupią czyli apostolską, odkrywałem razem z Wami dotychczasowe dzieje, tajemnice, a także ciągle odsłaniające się nowe możliwości duchowe obecnego czasu w sercach Ludu Bożego oraz w różnych obszarach bytowania Ziemi nad Odrą i Bałtykiem" - napisał między innymi hierarcha.
"Chciałbym każdemu z Was, Bracia kapłani, a za Waszym pośrednictwem także każdemu i każdej z naszych Sióstr i Braci w wierze, na czele z Osobami życia konsekrowanego, szczerze i gorąco podziękować za to świadectwo Waszej wiary. Poznaliście mnie na tyle, że każde z Waszych serc czuje i wie, co mam na myśli. Jeśli jednak moje słabości, w tym niepełne zrozumienie określonych okoliczności, a czasem nawet moje zwykłe ludzkie zmęczenie, stawało się przyczyną Waszego niepokoju, gorąco przepraszam" - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: List arcybiskupa Dzięgi do księży. Pisze o rezygnacji i sugeruje, że była to jego "prośba"
Abp Dzięga sugeruje, że rezygnacja była jego prośbą
Arcybiskup Dzięga napisał również, że "dla uważnego obserwatora nie było tajemnicą, że moje siły pomniejszały się coraz bardziej w ostatnich dwóch, a nawet trzech latach". "Ostatnie pół roku to jednak czas radykalnego osłabienia mojego stanu zdrowia. Dlatego jesienią stało się dla mnie oczywiste, że nadszedł także czas ustąpienia z urzędu" - czytamy.
Hierarcha zasugerował, że rezygnacja była jego wolą. "Ojciec Święty Franciszek przychylił się do mojej prośby i dzisiaj został ogłoszony fakt przyjęcia mojej rezygnacji" - napisał.
"Jednocześnie wskazany został Administrator apostolski sede vacante. Przyjmijcie Go i pielgrzymujcie razem z Nim w obecnym czasie. Jednocześnie trwajmy w modlitwie o wyłonienie nowego Pasterza Świętego Kościoła Szczecińsko-Kamieńskiego, który poprowadzi Lud Boży ku nowym sprawom i nowym pokoleniom" - kontynuował arcybiskup w liście.
Nawiązał też do trwającego "Synodu o synodalności", wojny w Ukrainie czy kształtowania "chrześcijańskich, katolickich postaw moralnych w życiu osobistym i rodzinnym, ale także w życiu społecznym i narodowym".
Pismo datowane jest na 24 lutego tego roku.
Zarzuty wysuwane wobec arcybiskupa Andrzeja Dzięgi
W liście nie pojawiło się odniesienie do wysuwanych przeciwko abp. Dziędze zarzutów, iż miał wiedzieć o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich przez księdza Andrzeja Dymera.
Szczecińscy biskupi mieli wiedzieć o czynach Dymera już w połowie lat 90. ubiegłego wieku. Dowodów na tę wiedzę nie brakuje. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 roku. Zostało ono jednak umorzone. Minęło 13 lat, ale nie zapadł wyrok przed świeckim sądem - przestępstwa się przedawniły.
W 2008 roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków, nałożył na niego karę pieniężną i zakazał pracy z młodzieżą. Ksiądz Dymer złożył apelację, która była rozpatrywana przez sąd archidiecezji gdańskiej.
Natomiast po emisji reportażu TVN24 abp Dzięga odwołał księdza Dymera z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Według czasopisma "Więź" metropolita szczecińsko-kamieński decyzję podjął po spotkaniu z mężczyzną, który został wykorzystany seksualnie przez duchownego. Ksiądz Dymer zmarł 16 lutego 2021 roku, miał 58 lat.
Ponadto na początku 2021 roku kwartalnik "Więź" informował, że Watykan zlecił wszczęcie postępowania kanonicznego wobec Dzięgi. O postępowaniu tym wspominał w sobotę w TVN24 Tomasz Terlikowski. Jak podało RMF FM, sobotni komunikat nuncjatury apostolskiej kończy trwający od lat proces kanoniczny.
Źródło: RMF FM, TVN24