Przez Kraków i Gdańsk przemaszerowali protestujący rezydenci, pielęgniarki, studenci medycyny oraz popierający strajk pacjenci. Udział wzięło blisko tysiąc osób.
- To sprawa naszej przyszłości. Każdy wie, jak sytuacja w służbie zdrowia wygląda, więc staramy się to zmienić. Wiem, że szansa jest nikła, ale duch w narodzie ma nie ginąć – mówi jedna z protestujących w Krakowie. I dodaje: - Jeśli ludzie wychodzą na ulice, jeśli interesują się sprawami, które ich dotyczą, to dobrze się w społeczeństwie dzieje.
Uczestniczący w proteście student medycyny podkreśla w rozmowie z reporterem TVN24, że protest nie jest wyłącznie sprawą rezydentów: – To sprawa całego społeczeństwa, bo zdrowie jest nasza cechą wspólną.
W Krakowie około 500 manifestujących przeszło spod Barbakanu Plantami aż do rynku Głównego. Organizatorzy podkreślali, że demonstracja miała charakter apolityczny.
Manifestowali z transparentami
W przemarszu w Gdańsku udział wzięło około 400 osób. Była to już druga demonstracja w październiku. - Ludzie bardzo chętnie podpisywali się pod projektem ustawy (obywatelski projekt ustawy o zwiększenie finansowania na służbę zdrowia - red.) – powiedziała lekarka stażystka Zuzanna Czerwińska z Gdańska.
- Oprócz zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia postulaty dotyczą też skrócenia kolejek do lekarzy, uzupełnienia brakującego personelu medycznego, likwidacji biurokracji oraz poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia – wyjaśniła Czerwińska. Protestujący, którzy przeszli sprzed Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego pod Fontannę Neptuna na Długim Targu, nieśli transparenty między innymi z hasłami: "Wszyscy walczymy o to samo – nie dajmy się podzielić", "Walczymy o poprawę warunków ochrony zdrowia w Polsce", "Nie trać życia w kolejkach", "Ochrona zdrowia – umiera", "Chcemy godnie leczyć w Polsce", "Wszyscy jesteśmy pacjentami". Postulaty protestu zostały odczytane między innymi przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców na placu Solidarności i przed Dworem Artusa na Długim Targu.
Dzień bez lekarza
W środę, w ramach ogólnopolskiego protestu młodych lekarzy, małopolskie oddziały i przychodnie pracowały w trybie dyżurowym.
Rezydenci, stażyści, specjaliści - w sumie około 350 lekarzy - w tym dniu nie przyszli do pracy. Większość wzięła urlop.
Wielu z nich zdecydowało się przyjechać do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, gdzie głodują lekarze rezydenci.
- Dzisiaj jest dzień solidarności z lekarzami głodującymi. To skala nie do oszacowania. Część lekarzy nie poszła do pracy i pozostała w swoich miejscowościach, część przyjechała tutaj – zaznacza Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL).
Jak uspokajali medycy, chorzy są uprzedzeni o nieobecności lekarzy i mają wyznaczone inne terminy wizyt.
Postulaty rezydentów
Rezydenci domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w szybszym tempie niż proponuje rząd; chcą także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej. Poza Krakowem młodzi lekarze prowadzą głodówkę m.in. w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Wrocławiu i Płocku.
Autor: wini/mtom/mkk / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24