Reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska pytała premiera Mateusza Morawieckiego na konferencji prasowej, czy zrównuje rosyjskich najemników, działających do niedawna na zlecenie Putina i mordujących Ukraińców, do grupy demokratycznie wybranych europosłów. Wcześniej szef rządu mówił bowiem o tym, że "na wschodzie widzimy Grupę Wagnera", a "na zachodzie działa grupa Webera". Teraz Morawiecki przekonywał, że to są "zupełnie inne grupy". Dodał jednak, że "jest grupa Wagnera, czyli Prigożyna, która stanowi ogromne zagrożenie, i jest obłędna i błędna polityka po stronie grupy EPL, której przewodzi pan Weber".
Premier był pytany na konferencji prasowej o swoje słowa z sobotniego wystąpienia podczas spotkania z mieszkańcami Kościerzyny (woj. pomorskie), kiedy nawiązywał do kwestii bezpieczeństwa w kontekście Grupy Wagnera, która ma być przemieszczona na Białoruś.
- W tym trudnym czasie, pełnym ryzyk i niepewności, na wschodzie widzimy Grupę Wagnera, która ma się przemieścić na Białoruś, a na zachodzie działa "grupa Webera" - mówił wtedy szef rządu, nawiązując do wywiadu z końca czerwca niemieckiego polityka, przewodniczącego grupy EPL w Parlamencie Europejskim Manfreda Webera dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Do Europejskiej Partii Ludowej należą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe.
"Opowiadamy się za kursem, który wyklucza radykałów. AfD, Le Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: za Europą, za Ukrainą, za praworządnością. W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy" - mówił wówczas w wywiadzie Weber.
Morawiecki twierdzi, że "postawił tamę"
Morawiecki był pytany w poniedziałek przez reporterkę "Faktów" TVN Katarzynę Kolendę-Zaleską, czy zrównuje rosyjskich najemników, działających do niedawna na zlecenie Putina i mordujących Ukraińców, do grupy demokratycznie wybranych europosłów. - Z jednej strony mówiłem o tym, że na Białoruś przychodzi albo ma przyjść, bo taki był plan Łukaszenki, część Grupy Wagnera, tworząca dodatkowe zagrożenie dla Polski. Tymczasem - powiedziałem wówczas - na Zachodzie jest inna grupa, grupa skupiona wokół pana Webera, która to grupa bardzo naciska na to, żeby nielegalnych imigrantów dystrybuować, rozdzielać po wszystkich państwach członkowskich, w tym Polsce - mówił Morawiecki.
- Ja postawiłem temu tamę. Powiedziałem na Radzie Europejskiej, że Polska się absolutnie na to nie zgadza - dodał.
W tym momencie po raz kolejny przywołał wypowiedź Manfreda Webera o "zaporze ogniowej przed rządami Prawa i Sprawiedliwości". - Żeby Niemiec mówił o zaporze ogniowej, to przyznacie państwo, że wymaga chociaż odrobiny wyczucia, żeby jednak się powstrzymać przed takimi komentarzami - mówił Morawiecki.
- Zresztą z jego grupy (posłów w Parlamencie Europejskim - red.), jeżeli dobrze pamiętam, pan Michael Gahler, powiedział również, że jeśli Platforma Obywatelska wygrałaby wybory, to wtedy ta polityka imigracyjna będzie cały czas realizowana. Będzie po prostu nielegalna imigracja wpływała szerokim strumieniem do Polski. Więc widać wyraźnie, że rząd Prawa i Sprawiedliwości jest jednym gwarantem, że takiej sytuacji nie będzie, że zabezpieczymy przed nielegalną imigracją, którą Łukaszenka z powrotem chce ściągać z całego świata, bo właśnie wydał dekret o tym, że zwalnia ze specjalnych procedur wizowych 73 kraje świata. Jeśli tam trafi grupa Wagnera, na pewno będą starali się utrudniać Polsce życie i testować szczelność polskiej granicy - mówił dalej Morawiecki.
Premier: to są zupełnie inne grupy
Reporterka "Faktów" TVN dalej dopytywała premiera, czy stawia znak równości między Grupą Wagnera a europosłami.
- Jeszcze raz powtarzam. Jest Grupa Wagnera, jest grupa skupiona wokół szefa EPL Webera, czyli szefa pana (Donalda) Tuska. To są zupełnie inne grupy, rzecz jasna - mówił dalej premier.
- Oczywiście, że nie ma znaku równości - dodał.
Premier przekonywał, że "przedstawia stan faktyczny". Powtórzył, że "jest Grupa Wagnera, czyli (Jewgienija) Prigożyna, która stanowi ogromne zagrożenie, i jest obłędna i błędna polityka, po stronie grupy EPL której przewodzi pan Weber".
Dopytywany, czy te dwie grupy są jego zdaniem równoważne, Morawiecki odpowiedział, "że oczywiście nie są" i "nie sugeruje, że są one jedną wielką grupą". - Działają one na dwóch zupełnie odmiennych obszarach - zauważył.
- Myślę, że tutaj bardzo dogłębnie odpowiedziałem pani redaktor - zakończył tę wymianę zdań szef rządu.
Weber nie mówił, że Niemcy są "jedyną siłą mogącą zastąpić PiS w Polsce"
Konkret24 przenalizował wypowiedź Manfreda Webera z końca czerwca, do której kilkukrotnie w ostatnich dniach odwoływał się Morawiecki.
Weber w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" mówił między innymi: "Budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy".
We wpisach części polityków pojawiła się sugestia, że Weber miał na myśli "Berlin", "Niemcy" lub "Niemców" jako "jedyną siłą mogącą zastąpić PiS w Polsce".
Z pełnego kontekstu wynika jasno, że niemiecki europoseł nie mówił o Niemcach, a o Europejskiej Partii Ludowej jako o "sile, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy". Świadczy o tym chociażby fakt, że mówi "my" o Eduardzie Hegerze - liderze słowackiej partii Demokraci, należącej do grupy EPL w europarlamencie.
Źródło: TVN24