Na Mazowszu kuratorium chce skrócić listę konkursów, za które dzieci dostają punkty przy rekrutacji do szkół średnich. Nie będą liczyć się konkursy płatne i bez etapów. - Wszystko, na co córka tak ciężko pracowała, może iść na marne - mówi mama ósmoklasistki z Warszawy.
Przy rekrutacji do szkół średnich każdy punkt jest na wagę złota. Wielu nauczycieli i rodziców powtarza to uczniom bez przerwy. A w ósmej klasie, tuż przed ukończeniem podstawówki, temperatura rozmów o punktach rośnie.
Zasady rekrutacji co roku ustalane są na nowo i w każdym województwie osobno. Najważniejsze zawsze są punkty z egzaminu końcowego i wybrane oceny na świadectwie. Kurator, ustalając zasady, musi odnosić się do ogólnopolskich zasad rekrutacji ustalanych przez ministerstwo, ale ma też sporo swobody. Ta swoboda dotyczy między innymi konkursów dla uczniów, które dodatkowo punktowane są przy rekrutacji. Można zdobyć za nie aż 18 z 200 możliwych do uzyskania punktów.
W ubiegłym roku na Mazowszu liczyło się ponad tysiąc różnych konkursów (na Śląsku ponad 1800). Te najtrudniejsze i najbardziej poważane w większości organizowało kuratorium oświaty (one mogą zagwarantować miejsce w liceum czy technikum poza kolejnością). Ale jest też wiele konkursów organizowanych przez komercyjne firmy. Takie konkursy różnią się poziomem i zakresem materiału, który powinni opanować ich uczestnicy.
To krytykowali dyrektorzy szkół. Ale nie tylko.
Dyplom za odpowiedź na 20 pytań
"Na rynku powstały wyspecjalizowane w organizowaniu konkursów firmy, które poprzez celowe zapisy w regulaminach umożliwiają uczniom otrzymanie w łatwy sposób dużej liczby punktów. Konkurs jest opisywany jako 'ogólnopolski', uczeń rozwiązuje w szkole test wyboru składający się np. z 20 lub 30 pytań i otrzymuje dyplom laureata, nawet gdy osiągnął 15. miejsce. Tak naprawdę jest to konkurs szkolny, który nie powinien być punktowany. Rola firmy ogranicza się do pobrania opłaty i sprawdzenia karty odpowiedzi" - napisała jesienią w piśmie do mazowieckiego kuratorium Joanna Gospodarczyk, dyrektorka stołecznego biura edukacji.
Gospodarczyk przekonywała, że to niesprawiedliwe, bo na koniec uczniowie mierzący się z trudnymi konkursami dostają trzy punkty, tak samo jak ci, którzy wzięli udział w łatwym komercyjnym teście.
9 stycznia wicekurator Krzysztof Wiśniewski rozesłał do dyrektorów szkół i organizatorów konkursów pismo, w którym poinformował, że w tym roku konkursy, które będą miały znaczenie w rekrutacji, muszą mieć zasięg co najmniej powiatowy i przynajmniej dwa etapy (konkurs ogólnopolski minimum trzy). I nie mogą być odpłatne.
Jakie to konkursy? Rzecz w tym, że nadal nie wiadomo. Ostateczny wykaz będzie znany pod koniec lutego. A do 31 stycznia jest czas na zgłaszanie konkursów do wpisania na kuratoryjną listę.
Konkursy prestiżowe, ale nieetapowe
Zmiany budzą wątpliwości nauczycieli i rodziców, bo wśród płatnych konkursów jest też na przykład poważany od lat Kangur Matematyczny, informatyczny Bóbr czy Lwiątko dla młodych fizyków. Wpisowe w takich konkursach to zwykle od kilku do kilkunastu złotych.
- Powiedzieć, że jestem wściekła to nic nie powiedzieć. Od lat powtarzam córce, że jeśli rzeczywiście myśli o liceum z górnej półki, to punkty z konkursów będą dla niej kluczowe. A teraz to wszystko, na co tak ciężko pracowała, może iść na marne - mówi Małgorzata Dudek z Warszawy. Jej córka Zosia ma na koncie liczne sukcesy. Jest laureatką konkursu Panda z języka angielskiego i Multitestu (oba są płatne). I zdobywała wysokie miejsca w muzycznych konkursach wojewódzkich i ogólnopolskich, bo występuje w chórze. Wśród nich był poważany konkurs Śpiewająca Polska. Ale te konkursy z kolei nie mają etapów, więc zgodnie z kuratorskim zaleceniem nie powinny być brane pod uwagę.
- Jeszcze jej nie mówiłam, że te sukcesy mogą nie mieć znaczenia przy rekrutacji. Wiem, że poczuje się oszukana, bo gdyby brała udział w rekrutacji rok wcześniej, to wszystkie byłyby punktowane - podkreśla pani Małgorzata. I dodaje: - Zosia nie jest jedyna. Córka koleżanki jest utytułowaną zawodniczką w gimnastyce artystycznej. Zdobywa medale na międzynarodowych konkursach, ale tam też nie ma etapów. I nie wiadomo, czy to się będzie liczyło. Wielu rodziców pewnie nawet jeszcze nie wie, że takie zmiany się szykują. W naszej szkole zebranie jest w poniedziałek, wszyscy się zdziwią - dodaje.
Pani Małgorzata ma żal, że zasady zmieniane są w trakcie gry. - To draństwo, bo wiadomo, że ambitniejsi ósmoklasiści mają te konkursy już ogarnięte. Ciężko pracowali i osiągali sukcesy w poprzednich latach - zauważa.
Ale w mazowieckim kuratorium słyszymy, że zmiany były potrzebne i nie może być tak, że "konkurs z malowania pisanek staje się równie wartościowy co poważny konkurs z fizyki". Rzecznik kuratorium Andrzej Kulmatycki zapewnia, że zmiany nie są przeprowadzane na ostatnią chwilę, a dyrektorzy szkół pierwsze pismo w tej sprawie dostali już w październiku ubiegłego roku.
W Łodzi interweniowali rodzice
Konkursy dla uczniów budzą wiele emocji nie tylko na Mazowszu, bo rodzice i uczniowie znają ich wagę. W grudniu okazało się, że w kuratoryjnym konkursie przedmiotowym z języka angielskiego do kolejnego etapu z całego województwa łódzkiego nie przeszedł - według pierwszych wyników - żaden uczeń z blisko 200 startujących w konkursie.
Po protestach rodziców i nauczycieli, którzy wytykali organizatorom błędy w zadaniach i poziom nieprzystający do wieku uczniów, kuratorium zdecydowało, że wszyscy uczestnicy etapu rejonowego zostali zakwalifikowani do etapu wojewódzkiego.
Źródło: tvn24.pl