- To jest takie bajanie, ale jednak - myślę, że nie będzie obrażony tym porównaniem - do wielkiego bajkopisarza biskupa Ignacego Krasickiego to panu Biedroniowi dużo brakuje - tak Ryszard Czarnecki (PiS) skomentował słowa prezydenta Słupska. Robert Biedroń mówił w poniedziałek w "Faktach po Faktach" w TVN24, że był szantażowany przez posłów partii rządzącej.
- Osobiście byłem szantażowany przez posłów PiS, którzy mówili, że jak będę uległy, to Słupsk będzie miał wsparcie. Jak nie będę uległy wobec rządzących, to tego wsparcia nie będzie. Tak nie da się prowadzić państwa. Jestem niezależnym samorządowcem, podobnie jak moi koledzy i koleżanki w samorządach i my wiemy lepiej od polityków z Nowogrodzkiej czy Wiejskiej, jak zarządzać naszymi małymi ojczyznami - powiedział prezydent Słupska Robert Biedroń w poniedziałkowych "Faktach po Faktach".
Jego słowa skomentowali politycy, zarówno z oskarżanej o szantaż partii rządzącej, jak i ugrupowań opozycyjnych.
- Jeżeli to by się rzeczywiście wydarzyło, to dawno pan Robert Biedroń by się pofatygował do prokuratury, złożyłby zeznania. Jeśli nie, to jest klasyczne pitu-pitu, takie bajanie - stwierdził Ryszard Czarnecki z PiS. - Ale jednak - myślę, że nie będzie obrażony tym porównaniem - do wielkiego bajkopisarza biskupa Ignacego Krasickiego to panu Biedroniowi dużo brakuje - dodał.
"Powinien taką sprawę zgłosić do prokuratury"
Poważniej słowa Biedronia potraktował Andrzej Halicki (PO).
- Wyobrażam sobie i bardzo prawdopodobne są tego rodzaju zdania, że ktoś, kto jest z Prawa i Sprawiedliwości, usiłuje wywrzeć jakieś decyzje, jakieś działania, które są zgodne z jego intencjami i oczekiwaniami - ocenił poseł.
- To jest oczywiście nieuczciwe, to jest korupcja polityczna, to jest działanie niezgodne z zasadami, być może nawet z prawem. Jeżeli to by miało miejsce, to myślę, że prezydent Słupska powinien taką sprawę zgłosić do prokuratury - stwierdził Halicki.
"Zastraszyć, zniszczyć, upodlić"
Również poseł Nowoczesnej Paweł Kobyliński uznał, że wypowiedź Biedronia jest wiarygodna.
- Jestem zdecydowanie w stanie uwierzyć w to, że to była prawda - oświadczył.
- To jest kwintesencja działań Prawa i Sprawiedliwości: zastraszyć, zniszczyć, upodlić - skwitował Kobyliński. - To jest bardzo prawdopodobne. Przecież mieliśmy inwigilację pana Petru. Później samorządowcy, a potem mogą być zwykli ludzie. Czyli: albo z partią, albo przeciwko partii. Czyli zwykły człowiek może nie dostać pracy, nie dostać dotacji, dlatego że będzie krytykował Prawo i Sprawiedliwość. To jest fatalny sygnał - skomentował poseł Nowoczesnej.
Autor: azb//now/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24