To sprawa, która powinna trafić do Komisji Etyki Poselskiej - powiedziała Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna). - Oczekujemy jasnego stanowiska prezesa PiS - zaznaczył Jan Grabiec (PO). To reakcje na słowa rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która komentując bójkę manifestantów z Komitetu Obrony Demokracji z działaczami Młodzieży Wszechpolskiej, powiedziała, że "to nie powinno mieć miejsca, ale ich rozumie".
- Jestem zniesmaczona tym, że Jarosław Kaczyński wraz z naszą delegacją nie może spokojnie pojechać na grób brata - mówiła w poniedziałek Mazurek. - To, co się dzieje, to jest zezwierzęcenie obyczajów, kultury i chciałabym, żebyśmy wszyscy dołożyli starań i potępili takie zachowania - oceniła.
"Każda akcja wywołuje określoną reakcję"
Dopytywana, czy sobotni incydent w Radomiu nie jest "zezwierzęceniem obyczajów", Mazurek odpowiedziała: - Każda akcja wywołuje określoną reakcję.
- Dopóki żyjemy, to mamy emocje. I te emocje dały swój upust w Radomiu - oceniła rzeczniczka PiS. - To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem. Natomiast pamiętajmy o tym, co się dzieje, kiedy my organizujemy miesięcznice, jak jesteśmy atakowani - dodała.
- Myślę, że jeżeli wszyscy nie dołożymy starań, żeby temu zapobiec, to takie sytuacje będą mieć miejsce, nad czym oczywiście będę ubolewała - podkreśliła Mazurek.
Jak dodała, jest przekonana, że minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak będzie miał na uwadze to, co wydarzyło się w Radomiu, i na podobne wydarzenia skieruje większe siły policji.
"Zdecydowanie potępiłam zdarzenia w Radomiu"
Kilka godzin później Mazurek podkreśliła na Twitterze, że "zdecydowanie potępiła" sobotnie zdarzenie.
"Zdecydowanie potępiłam zdarzenia w Radomiu, mówiąc: 'To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca'" - napisała rzeczniczka PiS.
Zdecydowanie potępiłam zdarzenia w Radomiu mówiąc:"To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca".
— Beata Mazurek (@beatamk) June 26, 2017
"Oczekujemy jasnego stanowiska ze strony PiS"
Do słów Beaty Mazurek odniósł się rzecznik PO Jan Grabiec.
- Myślę, że po tych słowach rzecznik Mazurek jest czas na to, żeby prezes PiS Jarosław Kaczyński wyjaśnił jasno, jakie jest stanowisko PiS, jeśli chodzi o użycie przemocy wobec osób, które mają inne poglądy niż partia rządząca. Oczekujemy jasnego stanowiska ze strony PiS, czy rzeczywiście pochwala przemoc na polskich ulicach - powiedział.
Zdaniem Katarzyny Lubnauer, przewodniczącej klubu Nowoczesnej, wypowiedź rzeczniczki PiS zasługuje na Komisję Etyki Poselskiej.
- W sytuacji, w której poseł na Sejm mówi, że jest w stanie zrozumieć jakąś formę przemocy, to czy to nie jest kwestia, którą powinna się zająć komisja etyki? - mówiła Lubnauer.
Jak dodała, "refleksja po czasie wydaje się mocno nieszczera".
- Jeżeli ktoś powie coś takiego w pierwszej chwili, to przeważnie ma to na myśli. Jeżeli potem próbuje tłumaczyć, co miał na myśli, to już jest zwykle nieszczere - oceniła.
PiS odpowiada: zaczął Tusk
Zdaniem senatora PiS Jana Marii Jackowskiego częściowo polityczną odpowiedzialność za wydarzenia z Radomia ponosi były premier, obecnie przewodniczący rady Europejskiej, Donald Tusk.
- Niewątpliwie emocje, które towarzyszą bieżącej polityce, są wyjątkowo wysokie - powiedział. Pytany, kto te emocje wywołuje, Jackowski odpowiedział: "niewątpliwie mistrzem w wywoływaniu emocji jest Donald Tusk".
Jak mówił, Tusk zaczął wywoływać negatywne emocje przed 2010 rokiem, "kiedy podzielił Polaków na tych słusznych i moherowe berety".
- Można powiedzieć, że z dzielenia Polaków pan Donald Tusk uczynił normę i w tej chwili przez swoje tweety kontynuuje tę politykę - mówił senator PiS.
- To jest odpowiedzialność całego szeregu polityków, Donald Tusk odegrał również bardzo istotną rolę, ponieważ był inicjatorem tworzenia polityki podziałów i budowania emocji i na tym oparł podczas swojego premierostwa politykę państwa polskiego - odpowiedział pytany, czy Tusk ponosi odpowiedzialność polityczną za sobotnią bójkę.
Dopytywany, czym jest nazywanie Polaków "gorszym sortem", Jackowski powiedział: "zobaczmy na kolejność chronologiczną poszczególnych wypowiedzi i wtedy będzie można się do tego ustosunkować".
Wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk podkreślił, że "nie ma żadnej zgody na jakąkolwiek przemoc w przestrzeni publicznej". - Na żadną przemoc nie ma zgody - dodał.
Jak mówił, wszyscy są równi wobec prawa. - Jeżeli ktoś prawo łamie, powinien być surowo ukarany - zaznaczył i dodał, że liczy, iż sprawcy zostaną "surowo i przykładnie ukarani".
Incydent w Radomiu
W sobotę około godziny 14 grupa ubranych w koszulki Młodzieży Wszechpolskiej młodych ludzi pojawiła się na manifestacji Komitetu Obrony Demokracji zorganizowanej z okazji rocznicy radomskiego Czerwca'76. Młodzi ludzie wykrzykiwali hasła, między innymi: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!".
Działacze i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji starali się zagłuszać narodowców sygnałami z syren, brawami i gwizdami. W pewnym momencie doszło do bójki pomiędzy przedstawicielami obydwu stron.
Przedstawiciele KOD informowali na portalach społecznościowych, że jeden z ich działaczy został zaatakowany przez przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej. Ci z kolei twierdzili, że musieli bronić kolegi, zaatakowanego przez przedstawiciela Komitetu Obrony Demokracji.
"Wyrazić swoje krytyczne stanowisko"
Młodzież Wszechpolska w wydanym w niedzielę komunikacie przekazała, że jej działacze udali się na miejsce organizowanej przez KOD pikiety, "aby wyrazić swoje krytyczne stanowisko" wobec prób wykorzystywania tragedii w Radomiu do własnych celów politycznych przez "organizację, w której szeregach nie brakuje ludzi poprzedniego systemu, w tym bandytów z SB oraz ZOMO".
MW twierdzi, że jeden z kontrmanifestantów był przetrzymywany przez działaczy KOD, więc "udzielili mu pomocy, w wyniku której doszło do szarpaniny i wymiany ciosów obu grup".
Autor: mw/sk / Źródło: TVN24, PAP