Nieodmiennie stoimy na stanowisku, że dla czystości sprawy i dla sprawnego jej wyjaśnienia pan Marian Banaś powinien odsunąć się od pełnionej funkcji – powiedział w piątek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, pytany o raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie wyborów kopertowych. Polityk wspomniał o "napawających niepokojem" informacjach, które "wyszły na jaw już po powołaniu" prezesa NIK. - Jak nazwać inaczej, jak układem mafijnym, system, w którym każdy na każdego zbiera haki? – zapytała posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś przedstawił w czwartek na konferencji wyniki kontroli NIK dotyczącej przygotowań do zeszłorocznych wyborów kopertowych 10 maja, które się nie odbyły. Przekazał, że Izba negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów. Wymienił, że organizowanie i przygotowywanie wyborów 10 maja "na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych".
Banaś poinformował, że Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów. Dotyczą one Poczty Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
"Trudno mi na taką publicystykę odpowiadać"
O Mariana Banasia, którego jeszcze niedawno przedstawiciele obozu rządzącego bardzo chwalili, został zapytany wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. - Te informacje, które wyszły na jaw już po powołaniu pana Mariana Banasia na szefa NIK napawają niepokojem. Na tyle napawają niepokojem, że były podstawą do wszczęcia działań przez prokuraturę. Nieodmiennie stoimy na stanowisku, że dla czystości sprawy i dla sprawnego jej wyjaśnienia pan Marian Banaś powinien odsunąć się od pełnionej funkcji - ocenił Fogiel.
Odniósł się do wypowiedzi Banasia o stosowaniu "bolszewickich metod" przez PiS. - Trudno mi na taką publicystykę odpowiadać. Myślę, że takie słowa nie powinny padać z ust wysokiego urzędnika państwowego, jakim jest prezes NIK, bo świadczą o kompletnym oderwaniu od rzeczywistości, niestety - stwierdził.
Chodzi o wypowiedź Mariana Banasia po tym, jak pod koniec kwietnia agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukiwali w środę podwarszawski dom Jakuba Banasia, syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli. - Działania operacyjne CBA wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych – komentował prezes NIK. - To przypomina mi czasy bolszewickie (...). W rzekomo wolnej i niepodległej Polsce obecna władza robi to samo. Kto się z nią nie zgadza, może na podstawie pomówień być aresztowany i skazany – powiedział.
"Banaś zatrzymał się w pół drogi"
Do raportu NIK odniosła się również posłanka KO Katarzyna Lubnauer. - Jak nazwać inaczej, jak układem mafijnym system, w którym każdy na każdego zbiera haki? Dla (Zbigniewa) Ziobry jest to bardzo wygodna sytuacja, w której w dowolnym momencie on może na podstawie raportu NIK wszcząć postępowanie przeciwko Mateuszowi Morawieckiemu, ministrowi (Michałowi) Dworczykowi, ministrowi (Jackowi) Sasinowi, ministrowi (Mariuszowi) Kamińskiemu – powiedziała Lubnauer.
- Wszyscy oni zostali wymienieni w raporcie NIK jako osoby, które przekroczyły swoje uprawnienia – zwróciła uwagę.
Jaj zdaniem, Banaś "zatrzymał się w pół drogi po to, żeby mieć właśnie jeszcze narzędzia nacisku na rządzących". - To dokładnie wygląda jak układ mafijny, kiedy każdy ma haki i albo w danym momencie chce je wykorzystać, albo się wstrzyma chwilę, żeby poczekać – oceniła.
Kosiniak-Kamysz: nie było ochrony obywateli przed pandemią, była ochrona Dudy przed utratą władzy
- Dopóki taki układ będzie rządził, to tutaj nie będzie wyjaśnienia sprawy poniesienia konsekwencji – powiedział prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do raportu Najwyżej Izby Kontroli ws. wyborów kopertowych.
Zwrócił uwagę, że "sprawa jest de facto pokazana". – Nie było ustawy, nie było podstawy prawnej, decyzje były wydawane niezgodnie z prawem, było przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę państwa. Nie było działania ochrony obywateli przed pandemią, tylko ochrony prezydenta (Andrzeja) Dudy przed utratą władzy – ocenił.
Źródło: TVN24