W państwowej zbrojeniówce wzrasta zatrudnienie, rosną pensje, ale znacznie spadają dochody i rentowność, a szanse na eksport są coraz mniejsze - wynika z nowego raportu na temat polskiego przemysłu zbrojeniowego. Choć rządzący mówią o odrodzeniu państwowej zbrojeniówki, która "staje się coraz bardziej rentowna i nowoczesna", to najnowsze dostępne liczby rysują czarny obraz. Sprzedaż owszem wzrosła, jednak koszty jeszcze szybciej.
Autorzy raportu z Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju twierdzą, że państwowa zbrojeniówka - pomimo wsparcia państwa - sobie nie radzi. - W dłuższej perspektywie czasowej brak działań naprawczych może doprowadzić do całkowitej marginalizacji tej części polskiego przemysłu obronnego skutkiem braku konkurencyjności - piszą autorzy raportu. - Ja to odbieram jako głos płynący ze średniego szczebla PGZ, starającego się obejść warszawską centralę, będącą taką czapą polityczną. To chęć wywołania tematu - mówi tvn24.pl Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa". - Tam nic nie idzie ku lepszemu. Jest brak stabilności i karuzela stanowisk - trzeci prezes w ciągu nieco ponad dwóch lat. Oni to widzą i to słychać w rozmowach - dodaje ekspert.
Wyniki ekonomiczne tracą znaczenie
Raport obejmuje lata 2007-2016, czyli okres gruntownych przeobrażeń państwowej zbrojeniówki. Za rządów PO zapadła decyzja, aby ją całą skonsolidować pod szyldem Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Pierwsze miesiące działania PGZ przypadły na rozpoczęcie rządów PiS jesienią 2015 roku. Dodatkowo zdecydowano wówczas, aby całą grupę bezpośrednio podporządkować MON, tworząc układ, w którym to samo ministerstwo jest głównym klientem, a zarazem nadzorcą i oceniającym państwowej zbrojeniówki. - Wyłączenie przesłanek ekonomicznych z oceny zarządzania stanowi jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla przyszłości wszystkich podmiotów Skarbu Państwa - stwierdzają autorzy raportu. Do dzisiaj w PGZ już dwukrotnie zmienił się prezes. Ostatni raz na początku 2018 roku, kiedy ten powołany za czasów Antoniego Macierewicza został odwołany dwa tygodnie po objęciu stanowiska szefa MON przez Mariusza Błaszczaka. Wraz z nim wymieniono praktycznie cały zarząd i radę nadzorczą. Do tego większość dyrektorów.
Gwałtowny spadek wyników
Z raportu wynika, że w pierwszych latach działalności PGZ cała państwowa zbrojeniówka zaliczyła wyraźny spadek wyników. - Konsolidacja nie przełożyła się na poprawę sprawności zarządzania oraz wyników ekonomicznych i wskaźników oceny zarządzania. Przeciwnie, nastąpiło ich znaczne pogorszenie - stwierdzają autorzy. W ich ocenie państwowe firmy wyraźnie odstają od prywatnych i ta różnica się zwiększa. Pokazują to dane opisujące trzy pierwsze lata działalności PGZ, czyli 2014-2016 (grupę powołano do życia pod koniec 2013, a w 2015 roku formalnie skończono konsolidację). O ile w 2014 roku zysk ze sprzedaży wynosił 130 milionów złotych, to w 2016 było to 13,8 miliona. Dziesięć razy mniej. W tym samym czasie zysk netto zmniejszył się z 81,9 miliona na plusie do 91 milionów na minusie. Autorzy raportu zaznaczają, że gdyby spojrzeć na wyniki grupy po odjęciu wspomagania finansowego ze strony państwa, to wyniki byłyby jeszcze gorsze. W 2015 roku strata netto wynosiłaby już 106,5 miliona złotych, a w 2016 roku - 275,8 miliona. Wszystko to dzieje się w sytuacji, kiedy ogólna sprzedaż państwowej zbrojeniówki rośnie - z poziomu trzech miliardów w 2014 roku do ponad czterech w 2016 roku. Jednak jeszcze szybciej rosną koszty i wyniki netto spadają.
Gorsza rentowność, wydajność i mały eksport
Według raportu prywatna polska zbrojeniówka utrzymuje rentowność na poziomie porównywalnym z największymi firmami zbrojeniowymi świata, jednak państwowa już nie. W 2016 roku rentowność tych największych na świecie wynosiła około 6,5 procent, prywatnych polskich 4,8 procent, a państwowych -2,2 procent. Jeśli chodzi o zatrudnienie, to wskaźnik jest natomiast wyrównany. Przemysł państwowy i prywatny ciągle zatrudniają po około połowę wszystkich pracowników polskiej zbrojeniówki. Jednak pracownicy tego pierwszego są znacznie mniej wydajni. Statystycznie jeden pracownik państwowej zbrojeniówki wypracował w 2016 roku 269 tysięcy złotych przychodów. Polskich firm prywatnych - już 647 tysięcy złotych, a polskich firm kontrolowanych przez zagraniczne koncerny - 485 tysięcy złotych. W latach 2007-2016 dramatycznie zmienił się udział firm prywatnych i państwowych w sprzedaży realizowanej przez cały polski przemysł zbrojeniowy. O ile w 2007 roku firmy kontrolowane przez Skarb Państwa odpowiadały za 61,5 procent, o tyle w 2016 było to już 31,6 procent. Firmy prywatne skoczyły odpowiednio z 36 na 64 procent. Dodatkowo cały czas dominują w eksporcie, osiągając odpowiednio wynik 79 i 77 procent. Autorzy raportu są zdania, że w latach 2010-2016 nie było widać realnych działań mających na celu zwiększenie możliwości eksportowych. W 2010 roku uznali, że istnieje 27 barier mających na nie negatywny wpływ. - Do 2016 roku dla podmiotów będących własnością Skarbu Państwa nie nastąpiły zmiany lub nastąpił regres, bariery się umocniły - stwierdzono w raporcie.
W deklaracjach jest "odrodzenie"
Autorzy dokumentu podsumowują, że w ich ocenie dane jednoznacznie wskazują, iż przemysł obronny "nie odgrywa istotnej roli w gospodarce kraju". Dodają, że specjalne traktowanie państwowej zbrojeniówki przez władze ma pewne uzasadnienie, ponieważ trzeba ją posiadać dla zapewnienia bezpieczeństwa kraju. - Nie oznacza to jednak zasadności utrzymywania przedstawionego stanu rzeczy, dalszej akceptacji takiej sprawności zarządzania i braku wyników - stwierdzają. Rząd PiS wydaje się być jednak przekonany, że sytuacja jest dobra. W 2015 roku jeszcze jako wicepremier Mateusz Morawiecki podkreślał na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach, że przemysł zbrojeniowy stał się elementem jego Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Zbrojeniówka miała "wpłynąć na szybki rozwój całej gospodarki" i być ważnym elementem "reindustrializacji".
Na początku 2017 roku Maciej Lew-Mirski, ówczesny członek zarządu PGZ, mówił w wywiadzie dla portalu "Manager Online", że w 2016 roku doszło do "odrodzenia polskiej zbrojeniówki", która ma być "kołem zamachowym" gospodarki. W kwietniu 2018 roku - już jako premier - Mateusz Morawiecki mówił, odwiedzając zakłady Jelcz produkujące ciężarówki dla wojska: - Tutaj mogę z dumą popatrzeć, jak polski przemysł zbrojeniowy staje się coraz bardziej rentowny i nowoczesny. Mamy do czynienia z sytuacją, na którą od dawna czekaliśmy.
Autor: mk//kg/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ppor. Robert Suchy/CO MON