Dwieście dziesięć stron raportu i około sto pięćdziesiąt stron polskich zastrzeżeń do jego treści. Już sam projekt tego dokumentu, przygotowany przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, wywołał kontrowersje. Od godz. 10 raport jest przedstawiany na konferencji prasowej w Moskwie, będzie też opublikowany w internecie. Transmisja konferencji w TVN24 i tvn24.pl, tłumaczenie raportu w tvn24.pl/dokumenty.
Co znajduje się w raporcie, który ma wyjaśniać przyczyny oraz okoliczności katastrofy rządowego Tupolewa z prezydentem na pokładzie? Treść narzuca sama Konwencja Chicagowska.
Rozwinięcie raportu z maja
Raport to zbiór informacji o maszynie, załodze i locie, poszerzony o analizę lotu i wnioski o jego przyczynach. Wiadomo, że w projekcie raportu, jaki MAK przekazał Polsce 20 października ubiegłego roku, znalazły się w m.in. sprawozdania z badań szczątków samolotu, rejestratorów w maszynie i na wieży kontrolnej, rezultaty eksperymentów na symulatorach automatycznych i komputerowych, a także ocena działań załogi Tu-154M oraz wieży kontroli lotów.
Jest to rozwinięcie ustaleń raportu wstępnego MAK z 19 maja ub.r. Podano wtedy m.in., że w kabinie pilotów były dwie postronne osoby; drzwi do kabiny podczas lądowania były otwarte; przy wylocie załoga nie miała informacji o pogodzie w Smoleńsku, a kontrolerzy lotu i załoga polskiego samolotu Jak-40, który lądował wcześniej, informowali Tu-154M o pogarszaniu się pogody. Szefowa MAK Tatiana Anodina mówiła wówczas, że zbadana musi być jeszcze kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę.
Uwolnią dowody?
Istotną rolę w raporcie będą odgrywać zalecenia - bo raport służyć ma przede wszystkim zapobieganiu podobnym wypadkom w przyszłości. Dla polskiej strony ważne będzie to, że załączniki do raportu będą zawierać wszystkie zgromadzone w toku dochodzenia dokumenty.
Ale dla Polaków ważny będzie też inny fakt: Dotychczas materiał dowodowy, w tym czarne skrzynki, był w gestii MAK, po publikacji raportu powinny one trafić do rosyjskiej prokuratury. Wtedy polscy śledczy mogą uzyskać do nich dostęp. Warunek? - Polska prokuratura musi wystąpić do rosyjskiej o przekazanie interesujących nas materiałów - podkreśla mec. Łukasz Chojniak z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Prokuratury dalej pracują
Raport MAK-u miał ustalić przebiegu zdarzenia. W raporcie końcowym znajdą się więc odpowiedzi na pytania o błędy w procedurach. Nie będzie jednak wskazania konkretnych nazwisk. Publikacja raportu MAK nie kończy badania katastrofy.
Dalej trwać będą postępowania prokuratur obu krajów, których celem jest ustalenie winnych.
Będzie "nie do przyjęcia"?
Polska strona miała prawo zgłosić do raportu oficjalne zastrzeżenia w ramach protokołu rozbieżności, co zrobiła. Te uwagi mają być upublicznione.
Polskie zastrzeżenia rozpatrzyć miała Komisja Techniczna MAK. Przepisy nie narzucają Komitetowi żadnych terminów, w jakich powinien był on ustosunkować się do zastrzeżeń strony polskiej.
Czas mówić o zastrzeżeniach
MAK opublikuje raport końcowy 27 dni po wysłaniu do Moskwy 150 stron polskich uwag do jego projektu na temat przyczyn katastrofy (wysłano je pocztą dyplomatyczną 16 grudnia 2010 roku). Premier Donald Tusk powiedział wówczas, że raport bez poprawek jest "bezdyskusyjnie nie do przyjęcia".
- W raporcie niewiele było o rosyjskich kontrolerach. Za to dużo o stronie polskiej i polskich pilotach - ocenił akredytowany przy rosyjskiej komisji Edmund Klich.
Jego zdaniem, finalna wersja raportu nie będzie znacznie różnić się od tej przedstawionej w październiku polskiemu rządowi - i skrytykowanej. - Umówiliśmy się, że w dniu publikacji otwarcie mówimy o naszych zastrzeżeniach - zapowiedział.
Według zapewnień strony rosyjskiej, raport ma być natychmiast po ogłoszeniu zamieszczony na stronach internetowych MAK. Raport będzie można przeczytać po polsku na TVN24.PL/DOKUMENTY.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP, SDiA
Źródło zdjęcia głównego: TVN24