Zapraszając prezydenta Erdogana po puczu, gdzie 50 tysięcy osób siedzi w więzieniach, Prawo i Sprawiedliwość wpisuje się w konstrukcję, że szuka sojuszników, którzy pasują mu do wizji politycznej - skomentował wizytę prezydenta Turcji w Warszawie Rafał Trzaskowski, europoseł PO i gość "Jeden na jeden". Jak dodał, Polska jest pierwszym państwem UE, które zaprosiło tureckiego przywódcę po nieudanym zamachu stanu w 2016 roku.
Na uwagę prowadzącego program w TVN24, że kanclerz Niemiec Angela Merkel rozmawiała z Recepem Erdoganem kilka miesięcy temu w Hamburgu, Trzaskowski odparł, że to była rozmowa przy okazji innego spotkania. - Nie uważam, że trzeba mieć problem z rozmawianiem z Erdoganem. To przywódca wielkiego państwa. Oczywiście, że na marginesie szczytów, jak to było w Hamburgu czy na przykład na szczycie w Chinach, wszyscy z Erdoganem rozmawiają. Natomiast zaproszenie, jako pierwszy kraj UE - po puczu - zaproszenie go do Polski ma pewien wymiar symboliczny - wskazywał europoseł Platformy Obywatelskiej.
Nieudany pucz w Turcji
Do nieudanego zamachu stanu w Turcji doszło w lipcu ubiegłego roku. Łącznie władze aresztowały ponad 50 tysięcy osób i zwolniły z pracy bądź zawiesiły w wykonywaniu obowiązków około 150 tysięcy - w tym żołnierzy, policjantów, nauczycieli i urzędników - zarzucając im powiązania z grupami terrorystycznymi. Turcja oskarża o zorganizowanie próby puczu islamskiego kaznodzieję Fethullaha Gulena.
Gulen, dawny sojusznik, a obecnie wróg prezydenta Erdogana od 1999 roku przebywa na dobrowolnym uchodźstwie w USA. Władze amerykańskie do tej pory nie wyraziły zgody na jego ekstradycję. Kaznodzieja zaprzecza, by miał jakikolwiek udział w przygotowaniu puczu z 2016 roku.
Erdogan przyjedzie do Polski na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Wśród tematów rozmów pojawi się współpraca w ramach NATO oraz relacje Ankary z Unią Europejską. - To będzie szczera, otwarta rozmowa, bez tematów tabu - zapowiedział szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Prezydent Turcji spotka się również z premier Beatą Szydło, marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim oraz marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim.
Koalicja PiS z Wiedniem?
Trzaskowski odniósł się też wyborów w Austrii. Według urzędowych wstępnych wyników niedzielnych wyborów do tamtejszej Rady Narodowej [izby poselskiej parlamentu - przyp. red.], pierwsze miejsce zajęła w nich chadecka Austriacka Partia Ludowa (OeVP) zdobywając 31,36 procent głosów. Do koalicji rządzącej miałaby dołączyć prawicowo-populistyczna Austriacka Partia Wolności.
- Jak dzisiaj słyszę polityków PiS, którzy są zachwyceni tym, że w koalicji w Austrii będzie partia wolnościowa, która nazywa się wolnościową a jest skrajnie prawicową, populistyczną partią - to widać, że takich sojuszników szuka sobie PiS - skomentował Trzaskowski.
Na pytanie o to czy nie chciałby udziału Austrii w Grupie Wyszehradzkiej i koalicji Warszawa-Wiedeń-Budapeszt, Trzaskowski odpowiedział, że "ze wszystkimi trzeba współpracować".
- Jeśli Austriacy będą chcieli współpracować z Grupą Wyszehradzką, to dobrze. Pytanie, jak ta współpraca będzie wyglądała. Jeżeli to będzie prawicowa, populistyczna koalicja - ale myślę, że Czesi i Słowacy na to nie pójdą [pozostali członkowie grupy - przyp. red.] - to nie jest to dobry pomysł - stwierdził Trzaskowski. - Prawo i Sprawiedliwość ustawiające się przy Orbanie, przy populistach i przy Erdoganie, wybiera sobie drogę, którą ja osobiście nie chciałbym iść - dodał europoseł PO.
Zmiany w ordynacji wyborczej
Trzaskowski pytany o zapowiedzi PiS dotyczące zmian w ordynacji wyborczej, ocenił, że "na pewno będzie to zmiana na korzyść Prawa i Sprawiedliwości". Według "Gazety Wyborczej" przy proponowanych zmianach (między innymi dotyczących zwiększenia liczby okręgów) PiS mógłby uzyskać o wiele więcej mandatów niż w poprzednich wyborach.
- Jarosław Kaczyński zapowiadał, że to jest jeden z jego celów. Ja mam nadzieję, że to nie doprowadzi do sytuacji, które byłby wątpliwe z punktu widzenia prawa. Na przykład zapowiadanie dwóch komisji - jedna ma organizować wybory, druga ma potem liczyć głosy. To budzi najwyższy niepokój - stwierdził europoseł PO. - Na razie mamy tylko i wyłącznie przecieki - dodał.
Macierewicz? "Nietykalny"
Trzaskowski odniósł się też do odwołania szefa Wytwórni Papierów Wartościowych Piotra Woyciechowskiego. Rada nadzorcza spółki skarbu państwa odwołała go w poniedziałek. Według informacji tvn24.pl decyzję o tym miał podjąć minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.
Resort miał mieć wytwórni za złe pomysł, aby internauci wybierali wygląd stron nowego paszportu. Wśród opcji była grafika z wileńską Ostrą Bramą i Cmentarzem Orląt Lwowskich - propozycje spotkały się z ostrymi, oficjalnymi sprzeciwami rządów w Wilnie i Kijowie.
W ostatnich dniach również zakładowa Solidarność zagroziła rozpoczęciem sporu zbiorowego. Zarzuciła zarządowi kierowanemu przez Woyciechowskiego łamanie zawieranych ze związkowcami porozumień. Woyciechowski uważany jest za bliskiego współpracownika ministra obrony Antoniego Macierewicza.
- Ja nie jestem specjalistą od tych konstelacji wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Trzeba się zastanowić, co się stało? Jeżeli ktoś nagrywa związkowców, to mu się należy dymisja i to natychmiast - komentował Trzaskowski. Zapytany, czy to nie jest kolejne ostrzeżenie dla Macierewicza ze strony prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedział, że wątpi.
- Minister Macierewicz jest jednym z tych ludzi, którzy są chyba nietykalni w Prawie i Sprawiedliwości. Chyba dlatego, że Jarosław Kaczyński boi się, że wyrośnie mu jakaś konkurencja na prawej stronie. Stąd ministrowi Macierewiczowi wolno chyba wszystko, bo te banialuki, które wygaduje co chwilę, osłabianie armii, co chwilę wpadki - pokazują, że Kaczyński ma chyba wyjątkową słabość do Macierewicza - powiedział europoseł PO.
"Od tego jest opozycja"
Odnosząc się do protestu i głodówki lekarzy, Trzaskowski podkreślił, że poparcie Platformy Obywatelskiej dla rezydentów walczących o większe nakłady na służbę zdrowia jest czymś naturalnym.
- Jeżeli rządzący nie traktują poważnie protestujących - a wiemy, że pani premier ich poważnie nie potraktowała - to od tego jest opozycja, żeby traktować poważnie tego typu protesty - stwierdził eurodeputowany. Dodał, że rozumie iż rezydenci nie chcą poparcia żadnej z partii.
- Ja się nie dziwię rezydentom, że nie chcą być utożsamiani z jakąś opcją polityczną i walczą o swoją sprawę, walczą o poprawę w służbie zdrowia - mówił Trzaskowski. - Żadne poparcie jednej partii nie jest dobre dla protestujących, bo żaden protestujący nie chce być utożsamiany z jedną opcją polityczną - dodał europoseł i zwrócił uwagę, że strajk to ogromny problem dla partii rządzącej.
- PiS cały czas opowiadał, że słucha obywateli a mamy cały czas dowody, że od kiedy wygrał wybory to przestał słuchać. Stracił słuch - skomentował polityk Platformy w "Jeden na jeden".
Protest lekarzy rezydentów trwa od 2 października. Prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w trzy lata i podwyżki wynagrodzeń.
Autor: mnd//now / Źródło: tvn24