Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania oświadczyła, że nie zamierza podać się do dymisji. - Rzetelnie wypełniam swoje obowiązki. (...) Wiem, jak walczyć o dyskryminowane osoby - broniła się w minister w "Rozmowie Rymanowskiego" w TVN24. Jerzy Wenderlich z SLD stwierdził zaś, że w wyniku działań Radziszewskiej rośnie "liczba osób myślących w sposób chory i niehumanistyczny".
Dymisji Elżbiety Radziszewskiej domagają się opozycyjne partie. Powodem są ostatnie wpadki minister. W ostatnich dniach Radziszewska broniła katolickiej szkoły, która nie zatrudniła nauczycielki lesbijki, a potem na antenie TVN wytknęła swojemu rozmówcy Krzysztofowi Śmieszkowi, że jest gejem.
Wenderlich: "Przepraszam niczego nie zmienia"
Radziszewska za swoje zachowanie wobec Smieszka zdążyła przeprosić już kilkakrotnie. - Nie wiem, co można jeszcze zrobić - powiedziała minister.
Przeprosiny nie są natomiast wystarczające dla Jerzego Wenderlicha. - Słowo "przepraszam" niczego nie zmienia. Pani pokazała kim jest, jak myśli. Czy słowem zmieni pani swoje myślenie? Ja nawet nie mam pretensji do minister Radziszewskiej (...). To nie pani wina, to wina myślenia w PO i przyzwolenia na takie niesamowite rzeczy - mówił wicemarszałek.
"Jego orientacja była sprawą publiczną"
W dalszej części programu, Radziszewska tłumaczyła się ze swoich słów, które wywołały kontrowersje.
- O panu Śmieszku wiedziałam od wielu lat, (...) jego orientacja była sprawą publiczną. (....) Żałuję tych słów, być może były niepotrzebne. Ale liczy się kontekst tej rozmowy, ona dotyczyła dyskryminowania przy zatrudnianiu - opowiadała o swojej wypowiedzi w "Dzień dobry TVN".
Wenderlich stwierdził, że poruszenie przez Radziszewską spraw prywatnych rozmówcy dowodzi, że jest osobą którą interesują plotki. - Uważam, że pani nie rozumie, co pani zrobiła. Przedmiotem pani urzędu powinno być to, żeby nie dzielić, a łączyć. (...) Pani wprowadza do tego element sensacji. Jutro pani powie: rozpalajmy stosy - mówił polityk SLD.
"Równe traktowanie nie dotyczy Kościołów"
Odnosząc się do sprawy lesbijki, której nie zatrudniono w szkole katolickiej, Radziszewska broniła się, że placówka miała do tego pełne prawo. Jak powiedziała, wynika to m.in. kodeksu pracy, dyrektyw unijnych czy zaleceń Rady Europy.
- Tu prawo jest jednoznaczne. Jeżeli mamy do czynienia z kościołem wyznaniowym lub instytucją, która wyznaje etykę danego kościoła, nie musi być stosowana zasada równego traktowania. Od 10 lat jest to w przepisach unijnych - tłumaczyła.
Wicemarszałek na argumenty minister pozostawał głuchy. - Kolejny przypadek, gdzie zachowała się pani w sposób niecywilizowany. (...) Orientacja seksualna nie powinna mieć żadnego wpływu, czy ktoś może wykonywać zawód nauczyciela, ale to czy potrafi być dobrym pedagogiem - mówił Wenderlich.
Jak podkreślił, w wyniku działań Radziszewskiej rośnie "liczba osób myślących w sposób chory i niehumanistyczny". - Pani broni praw Kościoła, a my chcielibyśmy, żeby pani broniła praw wszystkich obywateli. Niech Kościół weźmie panią na etat - dodał.
Minister odpierała ataki wicemarszałka. - Tolerancja to cierpliwe znoszenie cudzej odmienności. (...) Nie potrafi pan zrozumieć tego, że inne osoby myślą inaczej niż pan. Ja pana namawiam, proszę być otwartym na ludzką odmienność - kontrowała.
Nie rozmawiała z premierem
Na koniec programu Radziszewska oświadczyła, że nie zamierza się podać do dymisji, bo nie widzi takiego powodu. - Rzetelnie wypełniam swoje obowiązki. Skrajności odsuwam, wiem co mam robić i jak walczyć o dyskryminowane osoby - powiedziała.
Przyznała, że na swój temat nie rozmawiała jeszcze z premierem, bo ten przebywa na urlopie. - Ale mam wsparcie. Sobie pan nie wyobraża, ile dostałam telefonów i smsów ze wsparciem.
Wenderlich zapytany, czy może pochwalić za coś panią minister, odparł: - Ładnie śpiewa, za nic więcej. Jestem pełen oburzenia, za to co pani robi. Jeśli pani uważa, że ma pani rację, to po co pani przepraszała?
- Chciałbym pani życzyć, żeby pani działanie było rzeczywiście takie, żeby nie musiała pani przepraszać - zakończył wicemarszałek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24