Ta decyzja jest spóźniona, ale słuszna - powiedział doktor Paweł Grzesiowski, komentując rezygnacje 13 z 17 członków Rady. Lekarz Tomasz Karauda mówił, że decyzja części członków tego gremium to "najwyższy wyraz dezaprobaty". - Myślę, że po prostu okazało się, że Rada nie jest w tej formule potrzebna - ocenił z kolei profesor Andrzej Fal.
13 z 17 członków Rady Medycznej przy premierze złożyło rezygnacje z doradzania rządowi w sprawie epidemii COVID-19. Napisali w oświadczeniu, że ich decyzja jest spowodowana "brakiem wpływu rekomendacji na realne działania" oraz "narastającą tolerancją" rządu dla "zachowań środowisk negujących zagrożenie COVID-19 i znaczenie szczepień w walce z pandemią".
Grzesiowski: decyzja słuszna, ale spóźniona
Rezygnacje członków Rady komentował w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19. - Rada już wielokrotnie sygnalizowała, że jej wytyczne nie są respektowane lub są wprowadzane z wielkim opóźnieniem, a rząd i tak robi, co chce. (...) Ta decyzja jest spóźniona, ale słuszna - powiedział.
Mówił, że w ciągu dwóch pierwszych miesięcy epidemii "komunikacja była zachowana, a rekomendacje były w myśl wytycznych ekspertów". - Ale później mamy już wyłącznie politykę i politycy odpowiadają za walkę z pandemią, a właściwie jej brak. Do tego dochodzi fiasko programu szczepień - dodał.
- Czeka nas bardzo trudny czas, władze nie robią nic, by powstrzymać piątą falę, więc nie dziwię się, że profesorowie odchodzą z Rady - podsumował Grzesiowski.
"Wcześniejsze stanowiska Rady były kompletnie ignorowane"
Jego zdaniem "na pewno nie chodzi tylko o ostatnie stanowisko w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi pani kurator". - Ta kropla być może przelała czarę goryczy, bo wcześniejsze stanowiska Rady były kompletnie ignorowane - wskazywał.
- Już od lipca Rada Medyczna mówiła o obowiązku szczepień, o powszechnym testowaniu, o przygotowaniu przed kolejnymi falami.(...) Rząd jest w tej chwili nastawiony na poszerzenia bazy łóżkowej siłowymi decyzjami wojewodów. Szpitale, które są zupełnie nieprzygotowane do leczenia pacjentów wymagających intensywnej tlenoterapii, muszą tych pacjentów hospitalizować - powiedział dr Grzesiowski.
Karauda: Przy Radzie Medycznej mamy najlepszych fachowców. Ich głosu teraz zabraknie z powodu poczucia bezradności
Lekarz Tomasz Karauda z oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi ocenił natomiast, że to "bardzo trudny moment dla całej Polski, dla wszystkich tych, którzy troszczą się o dobro naszych obywateli". - Dlatego, że w tym momencie, w postaci takiego manifestu, lekarze powiedzieli, że nie chcą brać odpowiedzialności za to, co nastąpi teraz - uzasadnił.
Jego zdaniem "jest to najwyższy wyraz dezaprobaty, jaką można złożyć". - To jest po prostu wycofanie się z prac, to jest powiedzenie: nie chcemy brać odpowiedzialności za kolejny brak decyzji - kontynuował.
Lekarz wskazywał, że "przy Radzie Medycznej mamy najlepszych fachowców, najlepszych specjalistów, jakich ma nasz kraj". - I ich głosu teraz zabraknie z powodu poczucia bezradności. A to oznacza, że pod kątem zdrowotnym naszemu kraju przestają doradzać i przestają kierować lekarze, tylko zostaje wszystko w rękach politycznych - mówił Karauda.
- Jest mi niezwykle smutno, przykro, bo po prostu dobrze życzę Polsce. A dobro Polski leży w rękach specjalistów w tak trudnym czasie - dodał.
Karauda: odejście wydaje się zrozumiałe, a jednocześnie tragiczne
Karauda przyznał, że "rozumie ten krok, on był spodziewany".
- W momencie, kiedy nie jest się zupełnie słuchanym, odejście pod postacią takiego wspólnego wyjścia razem, manifestu, umycia rąk od tego, co będzie się działo dalej, powiedzenia: zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, wydaje się zrozumiałe, a jednocześnie tragiczne. Bo stawia wielki znak zapytania nad tym, co będzie się działo w najbliższych tygodniach w Polsce - mówił lekarz.
Według niego ruch większości członków Rady "to jest wielki wstrząs na scenie politycznej". - Ja bym był zdziwiony, gdyby to nie wstrząsnęło fundamentami rządu czy Ministerstwa Zdrowia. Nie pod kątem dymisji rządu czy ministra zdrowia, tylko naprawdę przemyślenia strategii i podjęcia odważnych kroków, które będą stały za ochroną życia ludzkiego - wyjaśniał.
Prof. Fal: w tej Radzie zasiadły osoby mogące pomóc panu premierowi, całemu rządowi
Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego profesor Andrzej Fal przyznał, że odejście specjalistów z Rady go "nie zaskoczyło". - Bo od mniej więcej grudnia słyszeliśmy o tym, że Rada wydaje zalecenia, na prośbę zresztą pana premiera, które potem nie są realizowane - wskazywał.
- Myślę, że po prostu okazało się, że Rada nie jest w tej formule potrzebna - ocenił lekarz. - To jest po pierwsze pytanie do członków Rady, dlaczego doszło do ich ustąpienia dzisiaj, po drugie pytanie do pana premiera - kontynuował.
Jak mówił, premier powołuje organ doradczy i "jeżeli się nie zgadza z jej opiniami, czy nie stosuje tych opinii w kreowaniu swoich zarządzeń i poleceń, to znaczy, że ta rada doradcza mu nie odpowiada".
- Z mojego punktu widzenia jako lekarza (to) jest dosyć smutne. Bo wydaje się, że w tej Radzie zasiadły osoby, które absolutnie miały kompetencje, wiedzę i doświadczenie mogące pomóc panu premierowi, całemu rządowi w walce z pandemią, która według oficjalnych liczb pochłonęła już 100 tysięcy ofiar w Polsce. A myślę, że to jest liczba bardzo poważnie niedoszacowana - dodał prof. Fal.
Prof. Pyrć: to jest rzecz, którą trzeba było zrobić pół roku temu
Profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, był rano gościem TVN24 - jeszcze przed pojawieniem się informacji o rezygnacji członków Rady Medycznej, w tym jego.
Mówił między innymi, że wiosną minionego roku powinniśmy byli "podjąć zdecydowane działania". - My o tym mówiliśmy jako naukowcy, że jest to konieczne, żebyśmy nie zobaczyli tego, co się wydarzyło jesienią - powiedział. Jak wskazywał, "tej jesieni mimo tego, że system służby zdrowia wytrzymał, zobaczyliśmy kolejne kilkadziesiąt tysięcy zgonów".
- To jest rzecz, którą trzeba było zrobić pół roku temu i to jest rzecz, która powinna być absolutnie zrobiona teraz, ponieważ przed nami wiosna i tak naprawdę dosyć nieznane zagrożenie związane z tym wariantem omikron - kontynuował.
Pytany, czy widzi sens w funkcjonowaniu Rady Medycznej przy premierze, odpowiedział: - Może zostawmy tę sytuację, na razie jeszcze nie jest moment może, żeby o tym rozmawiać.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24