Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz został pod koniec października zatrzymany przez pracowników sklepu Ikea w Krakowie, którzy wezwali policję, gdy wychodził bez płacenia za część zakupów. "Okazało się, że nie wszystko się nabiło. Zwykła nieuwaga. Patelnia i talerze. Głupi błąd, za który przeprosiłem" - tłumaczył później parlamentarzysta w mediach społecznościowych. Dodał, że przyjął mandat i "nie zasłaniał się immunitetem".
Reporter TVN24 Marcin Kwaśny ustalił, że poseł nie zapłacił za patelnię z pokrywą, serwis obiadowy (zestaw 18 talerzy), dwa opakowania torebek strunowych (60 sztuk), fartuch kuchenny, dwa kable USB i dwa obciążniki USB. Całość była warta około 390 złotych.
Berkowicz: moja odpowiedź będzie taka, jaką uznam za słuszną
W piątek na sejmowym korytarzu reporter TVN24 Radomir Wit pytał Berkowicza, czy pokaże paragon z Ikei. - Sprawę tej oczywistej pomyłki wielokrotnie wyjaśniałem (...), odpowiadałem już na te pytania - odparł poseł.
Gdy reporter dalej dopytywał o paragon, Berkowicz powiedział: - Jeżeli chce pan otrzymać odpowiedź, zadał pan pytanie, to proszę wysłuchać odpowiedzi.
Po chwili wyciągnął telefon i powiedział, że "rozpocznie nagrywanie tego". - Bo już pan się zachowuje nieuczciwie w tej rozmowie - ocenił.
Po raz kolejny mówił, że sprawę wyjaśnił, dodając, że "wielokrotnie" odpowiadał na pytanie reportera TVN24. Gdy Radomir Wit zwrócił mu uwagę, że nigdy wcześniej go o to nie pytał, poseł Konfederacji ponownie przekonywał, że dziennikarz nie pozwala mu się wypowiedzieć.
Pytania o paragon kierowała do posła także dziennikarka TVP Justyna Dobrosz-Oracz. - Po jednym pytaniu państwo mi przerwali, więc pytam, czy robi pani to złośliwie, czy ma pani jakieś problemy umysłowe - zwrócił się do niej Berkowicz. - Niech pan odpowie w końcu, a nie obraża wszystkich po kolei - zareagowała reporterka.
- Czy państwo chcą, żebym odpowiedział na pytanie, tak? - pytał Berkowicz.
- Czekamy na to - odpowiedział Radomir Wit.
- No to proszę nie przerywać mojej odpowiedzi. Moja odpowiedź będzie taka, jaką uznam za słuszną - odparł poseł.
"Jeszcze raz pan przerwie i skończymy rozmowę"
Dalej Wit zwrócił uwagę, że nigdy nie pytał Berkowicza o tę sprawę. - Nie powiedziałem, że mnie pan o to pytał. Powiedziałem, że odpowiadałem na to pytanie. Właśnie pan skłamał - kontynuował Berkowicz.
- Pan na mnie krzyczy, to jest nieeleganckie - zwrócił uwagę Wit. Parlamentarzysta odparł: - Bo pan mi przerywa i nie mogę (...). Czyli pan nie chce odpowiedzi na pytanie? Jak zaczynam mówić, to pan mówi. Nie tak się rozmawia.
Reporter TVN24 stwierdził, że poseł Konfederacji "zaczął go obrażać" i "to nie jest odpowiedź na pytanie".
Berkowicz zareagował słowami: - Teraz odpowiadam. I jeszcze ustalmy. Jeśli jeszcze raz państwo, bo już wielokrotnie to się zdarzyło, przerwą mi odpowiedź na pytanie, uznam, co zresztą dość oczywiste, że państwa celem nie jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie, tylko państwa celem jest mówienie.
Radomir Wit zaznaczył, że w tym czasie poseł już dawno mógł odpowiedzieć "tak" lub "nie".
- Znowu pan przerwał. Jeszcze raz pan przerwie i skończymy rozmowę. Rozumie pan? - zareagował.
Berkowicz: nie da się odpowiedzieć
Reporter TVN24 zwrócił uwagę, że taka wymiana trwa już kilka minut, a Berkowicz dalej nie odpowiedział na pytanie. - Bo pan mi od kilku minut przerywa w pół zdania - przekonywał.
Dyskusja trwała dalej, a poseł kilkukrotnie jeszcze mówił, że dziennikarze mu przerywają i "nie może odpowiedzieć na pytanie". Następnie odszedł, twierdząc, że "nie da się odpowiedzieć". - Chętnie odpowiem na pytanie, jak pani przestanie mówić - powtarzał kilka razy, oddalając się od reporterów po ponad pięciu minutach wymiany zdań.
Autorka/Autor: js, sz/akr
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24