Prawie 6 ton drobiu z dwóch warmińsko-mazurskich ferm, gdzie wykryto ptasią grypę wywieziono już do spalarni. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo rozpoczęły kontrole innych ptasich ferm i podkreślają, że ludzie nie mają powodów do obaw.
Jak zapewnia warmińsko-mazurski lekarz weterynarii Ludwik Bartoszewicz, konwoje z mięsem z ferm jechały pod eskortą policji, która pilnowała, by ani gram nie wydostał się z transportu. Podkreśla jednak, że to, że w regionie nie ma już ani grama mięsa, pochodzącego od chorych na ptasią grypę indyków nie znaczy, że już jest po kłopocie. - Weterynarze powiatowi w całym regionie zaczynają właśnie drobiazgowe kontrole, które mają zapobiec rozprzestrzenianiu się ognisk wirusa H5N1 - mówi. Weterynarze w pierwszej kolejności będą starali się dotrzeć do tych gospodarstw i ferm, w których byli ludzie, którzy w ostatnich trzech tygodniach mieli kontakt z chorymi na ptasią grypę indykami. - Spodziewamy się, że takich miejsc może być w regionie bardzo wiele, to będzie bardzo drobiazgowe śledztwo - deklaruje Bartoszewicz.
Nie trzeba panikować... Hilary Januszczyk ze sztabu kryzysowego przyznaje, że choć indyki zostały już zagazowane, to nie jest to koniec całej akcji. - Teraz musimy wywieźć paszę, która znajdowała się w pobliżu ptactwa. Jest tego ok. 30 ton. Ponadto musimy usunąć ściółkę z kurników - wylicza. Jak zaznacza, akcja może potrwać od trzech do pięciu dni. W poniedziałek zagazowywane będzie też ptactwo z 30 ferm, które znajdują się w pobliżu miejsc, gdzie wykryto wirusa ptasiej grypy. - Ale naprawdę nie ma powodów, by bać się. To ptasi wirus i nie ma ryzyka, że zarażą się nim ludzie - zapewnia Januszczyk. Jak dodał, by całkowicie wyeliminować ewentualne ryzyko wystarczy tylko przestrzegać zasad bezpieczeństwa. - A te są bardzo łatwe, bo wystarczy nie jeść surowego indyka - podkreśla.
Januszczyk podkreśla, że służby sanitarne są na bieżąco w kontakcie z osobami z objętego zakazem wstępu terenu. - I nie widać zagrożenia zakażenia się przez nich - podkreśla.
... bo sytuacja jest opanowana Również minister rolnictwa uspokaja i mówi, że nie ma nowych ognisk przenoszenia się ptasiej grypy. - Nie ma też zagrożenia dla zdrowia czy życia ludzi - zapewniał w Polskim Radiu Marek Sawicki.
- W tej chwili, jeśli chodzi o powiat płocki, sprawa jest opanowana. Trwa przegląd w strefie zapowietrzonej, jak i zagrożonej - po to, by nie pozwolić na rozszerzenie się choroby - powiedział minister. Dodał, że w budżecie są zabezpieczone pieniądze na odszkodowania dla rolników, którzy poniosą straty wskutek wybicia ich stad drobiu. Minister zaznaczył, że trudno obecnie oszacować, jaka będzie kwota odszkodowania. Podkreślił, że są do tego odpowiednie procedury, a komisje szacują wartość stad na podstawie wyceny rynkowej. - Komisje wyceniają wartość usypianego ptactwa i według ceny rynkowej wypłacane jest rolnikom 100 proc. wartości - powiedział Sawicki.
Dziś decyzje Komisji Europejskiej W poniedziałek w Brukseli komitet ekspertów weterynaryjnych z krajów UE, ma zadecydować o możliwych restrykcjach dla Polski. Eksperci przede wszystkim zatwierdzą środki, które zostały już podjęte przez polskie władze (czyli wytyczenie wokół dwóch ferm w 3-kilometrowej strefy zapowietrzenia i 10-kilometrowej strefy zagrożenia oraz ubój drobiu na obu fermach). Główny Lekarz Weterynarii Ewa Lech powiedziała w TVN24, że decyzja ekspertów nie powinna zaskoczyć Polski, gdyż sami już podjęlismy odpowiednie działania. - My sami jesteśmy zobowiązani przestrzegać zakazów: nie możemy wysyłać zwierząt i mięsa i opatrywać ich świadectwami zdrowia wydanymi przez lekarza weterynarii - powiedziała w TVN24 Lech.
Dalsze kontrole Powiatowi weterynarze będą kontrolować także duże fermy drobiarskie, na których sprawdzą obecność obowiązkowych mat dezynfekujących. Od poniedziałku w regionie obowiązuje bezwzględny zakaz wypuszczania drobiu domowego na podwórza i pojenia go wodą ze zbiorników, do których ma dostęp dzikie ptactwo.
W sobotę na dwóch fermach indyczych w Uniejewie i Myśliborzycach w gminie Brudzeń Duży pod Płockiem (Mazowieckie) wykryto ogniska wirusa ptasiej grypy H5N1. Część drobiu z obu ferm trafiła wcześniej do zakładów ubojowych w woj. warmińsko- mazurskim - w
Olsztynie i pod Ornetą. 281 kg indyczego mięsa pochodzącego z tych ubojów trafiło do sklepów, z czego 208,85 kg sprzedano.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP