Szpital Powiatowy w Pszczynie w piątek podjął decyzję o zawieszeniu realizacji kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu 30-letniej ciężarnej pani Izabeli.
Pod koniec września ciężarna 30-letnia kobieta zmarła w szpitalu w Pszczynie (w województwie śląskim), bo lekarze mieli czekać na obumarcie płodu. Przypadek ten 29 października opisała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej. Napisała, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, zaostrzającego prawo aborcyjne. Sprawą zajmuje się prokuratura.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Śmierć 30-letniej ciężarnej w szpitalu. Jej matka pokazuje SMS-y
Komunikat szpitala w Pszczynie
Szpital Powiatowy w Pszczynie poinformował w piątek w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie, że dyrekcja szpitala "bezpośrednio po tragicznym zdarzeniu przeprowadziła postępowanie wyjaśniające, przegląd procedur oraz sposobu działania oddziału". Dodano, że "na bieżąco i z najwyższą powagą weryfikuje również informacje pojawiające się w przestrzeni publicznej".
"W związku z trwającym postępowaniem, 5 listopada podjęto decyzję o zawieszeniu realizacji kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu Pacjentki w szpitalu. W chwili obecnej lekarze nie pełnią w placówce swoich obowiązków" - poinformowała placówka.
Oświadczono, że "szpital deklaruje pełną otwartość na współpracę z wszystkimi właściwymi organami podejmującymi działania kontrolne i wyjaśniające".
"Raz jeszcze przekazujemy Rodzinie Zmarłej Pacjentki szczere wyrazy współczucia i żal" - czytamy w komunikacie.
CZYTAJ TAKŻE: "Bała się spać, jakby się obawiała, że się nie obudzi. W nocy już klęczała na ziemi, wymiotowała"
Kontrole w szpitalu
W czwartek rzeczniczka szpitala w Pszczynie Barbara Zejma-Oracz mówiła TVN24: - Nie uważamy, że został tutaj popełniony jakikolwiek błąd. Lekarze działali zgodnie ze standardami, zgodnie z obowiązującym prawem, zgodnie ze sztuką lekarską - dodała.
Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął kontrolę w placówce. Sprawę bada także okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Katowicach.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24