Dzisiejsza data, 11 września panie premierze, będzie się panu śniła po nocach, jako koszmar - mówił lider "Solidarności" Piotr Duda podczas manifestacji związkowców przed Sejmem. Ostro skrytykował nieobecność ministrów podczas pikiet resortów, mówiąc, że to pokazuje butę, arogancję i hipokryzję władzy. - Przyjechaliśmy na tę manifestację, by zaprotestować przeciwko niehumanitarnemu, nieludzkiemu, śmieciowemu rządowi. Razem jesteśmy silni - przekonywał z kolei szef OPZZ Jan Guz
- Chcemy przypomnieć premierowi, że nie chciał z nami rozmawiać przy stole obrad. Przybylismy więc do niego, a on stchórzył, stchórzyli jego ministrowie - krzyczał Guz.
- Koleżanki, koledzy, przyjaciele, to tu musimy wykrzyczeć: pani marszałek, panie premierze, mili państwo, bal się skończył, pora wystawić rachunek. Nie macie już takiego poparcia, jakie mieliście - dodał.
Guz stwierdził, że teraz naród będzie sędzią.
- To my w imieniu ruchu zawodowego przybyliśmy, żeby upomnieć was po raz ostatni. Upomnieć się o lepsze rządzenie, o prawa pracownicze - mówił Guz.
"Rządzący się obrazili"
"Szczęść Boże" - rozpoczął z kolei swoje wystąpienie w miasteczku namiotowym przed Sejmem szef "Solidarności". - Rozpoczynamy dzisiaj wielki marsz. Nie siedzimy przed komputerami, nie siedzimy przed telewizorami, nie narzekamy na forach internetowych, tylko jesteśmy tutaj razem. Dlatego na te dni zapraszam wszystkich. Nie bójcie się, przyjechaliśmy wykrzyczeć różne postulaty - powiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność". Podkreślił, że nikt nie podzieli uczestników protestu "na aparat związkowy, na związkowców, na pracowników i na obywateli". - Bo jesteśmy wszyscy razem - mówił Duda. Na wstępie zwrócił się do premiera Donalda Tuska, mówiąc: - Dzisiejsza data, 11 września, panie premierze Tusk, będzie się panu długo śniła po nocach, jako koszmar. Bo my dzisiaj przybywamy po to, aby upomnieć się o prawa pracownicze. Bo nasze hasło: "Dość lekceważenia społeczeństwa" to jest hasło ponadpracownicze. Kto czuje się lekceważony z obywateli naszego kraju, powinien w te dni być z nami. Każdy - podkreślił szef "S". Duda podkreślił, że środa była bardzo ważnym tzw. branżowym dniem protestu, w którym składano petycje w resortach.
- Ale jak widać rządzący się obrazili na to, że my, jako obywatele naszego kraju, chcemy i będziemy się wypowiadać w bardzo ważnych sprawach - powiedział. - W poszczególnych ministerstwach nie było ministrów, a jest to ich świętym obowiązkiem, bo oni są dla obywateli, a nie odwrotnie. Dlatego to pokazuje butę, arogancję, hipokryzję rządzących w naszym kraju - podkreślił Duda.
"Jeśli tego nie rozumieją, to po co nami rządzą"
Tadeusz Chwałka, prezes Federacji Związków Zawodowych przekonywał z kolei, że rząd musi zmienić podejście do związków zawodowych i przedstawicieli ludzi pracy. - Albo ci, którzy rządzą, zaczną z nami rozmawiać, albo będziemy prowadzić dialog na ulicach - mówił Chwałka przed Sejmem. Podkreślił, że "wszystkie trzy centrale mają dosyć pracy w Komisji Trójstronnej, gdzie pod dyktat strony rządowej mają przyklepywać ustawy, które są antypracownicze.
- Nie będziemy w takim dialogu uczestniczyć. I ten rząd albo zmieni podejście do związków zawodowych i przedstawicieli ludzi pracy, albo niech idzie do cholery jasnej - zaznaczył. Jak powiedział, związkowcy są w Warszawie po to, aby przypomnieć premierowi, pani marszałek, którzy nie rozumieją związków zawodowych, że protestujący nie chcą żyć w kraju, gdzie praca nie jest wynagradzana w sposób właściwy, nie rozumieją dlaczego dwa miliony osób wyjechało z tego kraju, dlaczego w tym kraju jest bieda. - Do jasnej cholery! Jeżeli tego nie rozumieją, to po co nami rządzą - stwierdził. - Chcemy godnie żyć, pracować w tym kraju i zarabiać tak, jak zarabia większość Europejczyków - dodał Chwałka.
Miasteczko namiotowe przed Sejmem
Przed Sejmem stanęło związkowe namiotowe miasteczko. Środa, pierwszy dzień Ogólnopolskich Dni Protestu, jest dniem tzw. protestu branżowego.
Po zakończeniu ośmiu pikiet przed budynkami resortów: skarbu państwa, pracy i polityki społecznej, transportu, gospodarki, zdrowia, spraw wewnętrznych, rolnictwa i ministerstwa sprawiedliwości związkowcy przeszli przed budynek Sejmu, gdzie przemawiali liderzy trzech central związkowych.
Po ich wystąpieniach w miasteczku namiotowym przed Sejmem związkowcy zdawali relacje z pikiet ministerstw. Według Dudy w miasteczku zjawiło się ponad 23 tys. osób
Protest w stolicy potrwa do soboty, kiedy to zakończy się wielką manifestacją pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa".
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24